Sprawa jest tak złożona, że prokurator Magdalena Kopras z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu woli powiedzieć ogólnie. - Zarzuty są bardzo obszerne i sposób znęcania się jest opisany bardzo szczegółowo i indywidualnie dla poszczególnych gatunków i osobników - tłumaczy.
Za małe klatki i wybiegi dla dzikich kotów, marabuta czy niektórych małp, złe warunki sanitarne - to przykłady, które wymienia Anna Plaszczyk z międzynarodowej Fundacji VIVA.
- Sprawa jest wielowątkowa i mamy nadzieję, że na tych zarzutach się nie skończy. Pozostaje na przykład kwestia posiadania zwierząt chronionych bez wymaganych prawem dokumentów - dodaje Plaszczyk.
Według VIVY ocenie prawnej powinien zostać także poddany powiatowy inspektor weterynarii w Śremie, który teoretycznie winien mieć pieczę nad hodowlą w Pyszącej.
W Pyszącej było trzysta zwierząt 80 gatunków; ostatnie cztery sztuki (tj. trzy tygrysy i lampart) rano dotarły na Słowację, gdzie mają mieć lepsze warunki.