Sprawę bada Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej działający przy Izbie Lekarskiej. Na razie jest to postępowanie wyjaśniające. Jest prowadzone niejawnie. Jak się dowiedzieliśmy, lekarka została poproszona o złożenie wyjaśnień. Takie postępowanie może się skończyć umorzeniem sprawy lub skierowaniem wniosku do sądu dyscyplinarnego.
Szpital, który przeprowadził własne, wewnętrzne postępowanie, zaprzecza, że doszło do rasistowskiego zachowania lekarki. Oddzielenie pary od innych osób czy prośba, by zaczekali na zewnątrz, była związana z obostrzeniami epidemicznymi w pandemii koronawirusa - tłumaczy szpital. Te argumenty powtórzył w liście do rektora Uniwersytetu Przyrodniczego, bo czarnoskóra para studiuje na tej uczelni.
Małżonkowie nie byli w stanie potwierdzić, czy padły rasistowskie słowa, bo nie rozumieją po polsku.