Oskarżony 32 letni Grzegorz W. powiedział dziś przed sądem, że przyznaje się do czynu, ale nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że nie wiedział, że celuje w twarz znajomemu z osiedla. Po zdarzeniu, wystraszył się sygnału policyjnych radiowozów i pistolet wyrzucił do stawu obok swojego domu. Grzegorz W. dodał też podczas rozprawy, że koledzy z osiedla mu dokuczali, ale dodał, że prócz zaczepek słownych, pokrzywdzony mu nie zagrażał.
- Oni mnie chcieli pobić, zaczepiali mnie słownie od najgorszych. Nie do końca pamiętam przebieg tych wydarzeń - mówił Grzegorz W.
Według prokuratury oskarżony strzelił do Kacpra przynajmniej dwa razy.
- Za pomocą broni palnej o nie ustalonej marce i rodzaju ładowaną amunicją w postaci kulek gumowych oddał w stronę Kacpra co najmniej 2 strzały trafiając w prawe oko pokrzywdzonego w wyniku czego spowodował obrażenia ciała, które skutkowały powstaniem ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Kacper po zdarzeniu trafił do Kliniki w Poznaniu, ale lekarzom nie udało się uratować oka chłopaka. Sprawcy za ten czyn grozi do 10 lat więzienia – mówił prokurator Adam Handke.