Za wejście trzeba będzie zapłacić średnio 10 procent więcej niż przed epidemią. Prezes Term Maltańskich Jerzy Krężlewski mówi, że to pierwsza podwyżka od 2016 roku.
Podnosząc ceny kierowaliśmy się tym, że po pierwsze wydaliśmy dużo pieniędzy, po drugie mamy straty, ale też patrzyliśmy jak się zachowują aquaparki w Polsce. Termy Maltańskie, jeśli chodzi o ceny nawet nie są w pierwszej szóstce, są pod koniec pierwszej dziesiątki. My nie jesteśmy drogim obiektem.
Zgodnie z wytycznymi sanitarnymi w parkach wodnych obowiązują limity gości. Początkowo miały wynosić 150 osób, ale po protestach aquaparków zwiększono je do połowy pojemności obiektu. Jednocześnie we wszystkich strefach największego w tej części Polski parku wodnego będzie mogło przebywać około tysiąca osób.
Przy wejściu do obiektu zamontowano kamerę termowizyjną. Będzie sprawdzać czy wchodzący mają gorączkę.
Będzie to kamera z ekranem. Jeżeli będzie podwyższona temperatura, to wokół tej osoby zapala się czerwona aureolka, kamera ma także zdolność zapamiętywania twarzy, jak ktoś ma wysoką temperaturą i postanowi przyjść następnego dnia, to kamera go wychwyci i powie: proszę pana, proszę się zastanowić.
- dodaje prezes Jerzy Krężlewski.
Termy Maltańskie były zamknięte od połowy marca, ale i tak mają szczęście. Już wcześniej zaplanowały na marzec i kwiecień przebudowę aquaparku, więc ta strefa i tak miała być zamknięta od 2 marca do 15 kwietnia.
Zmiana wystroju kosztowała 6 milionów złotych. W aquaparku są zielone ściany zbudowane z roślin zasadzonych w ośmiu tysiącach doniczek. Pojawił się również wybuchający wulkan, zniknął za to piracki statek. Projektanci przygotowali więcej atrakcji dla dzieci powyżej trzeciego roku życia: armatki wodne, młynki, sikawki i tunele ze strumieniami wodnymi.
Władze obiektu polecają klientom, aby przy kasach czy w szatniach nosili maseczki, a także zachowywali dystans. Baseny sportowe czynne będą od szóstej rano w piątek, a aquapark od godziny dziewiątej.