Tak naprawdę otwarcie tej nowej strażnicy oznacza powrót ochotników po latach przerwy do działań ratowniczych. Średzcy ochotnicy mieli dotąd swój kąt u strażaków zawodowych.
"Do tej pory nie prowadziliśmy działań ratowniczo-gaśniczych, bo nie posiadaliśmy odpowiedniej bazy” – opowiada zastępca naczelnika OSP Jarosław Frach. "Od ponad dwudziestu lat naszą jedyną siłą bojową była orkiestra dęta” - dopowiada Jarosław Krzemiński z zarządu OSP.
A dlaczego średzcy ochotnicy dotąd grali, a nie gasili? Jak opowiadają w miastach powiatowych, w których funkcjonują zawodowe jednostki ratowniczo-gaśnicze ochotnicy nie byli czy nie są aż tak bardzo
potrzebni, ale jednak ostatnie nawałnice pokazują, że do usuwania szkód po klęskach żywiołowych potrzebna jest każda para rąk. I stąd radość z nowej siedziby, o której naczelnik średzkiej OSP Wojciech Zys opowiada: "Mamy garaż, świetlicę, zaplecze sanitarne, magazynek".