Dziś Sąd Apelacyjny zmienił wyrok w tej sprawie i uznał, że poznańska Spółdzielnia Pracy Universum nie odpowiada za to, co się stało. Odpowiedzialność finansową poniesie tylko jej podwykonawca - inna firma pogrzebowa.
Andrzej Tylman domagał się stu tysięcy zadośćuczynienia, ale Sąd Apelacyjny uznał, że kwota 30 tysięcy nie jest ani za niska ani za wysoka - mówi sędzia Jacek Nowicki.
Szacując wysokość zadośćuczynienia w niniejszej sprawie, należy wyraźnie oddzielić krzywdę związaną z zaginięciem i śmiercią córki pana powoda od krzywdy polegającej na znieważeniu jej zwłok, chociaż te wątki nieustannie się przeplatają w niniejszej sprawie. Zdjęcia, które zrobili sprawcy, nigdy nie ujrzały światła dziennego, nie były opublikowane w mediach i w ocenie Sądu Apelacyjnego nie ma realnej obawy, że dojdzie do opublikowania tych zdjęć.
Dziś na ogłoszeniu wyroku w Sądzie Apelacyjnym nie było Andrzeja Tylmana ani jego pełnomocnika. Decyzja jest już prawomocna.
Wcześniej – w procesie karnym, sąd skazał dwóch pracowników, którzy w Zakładzie Medycyny Sądowej w Poznaniu otworzyli worek z ciałem i robili sobie zdjęcia. Mężczyźni przyznali się do winy i złożyli wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Sąd skazał ich na grzywnę w wysokości po 10 tysięcy złotych.
10 grudnia ma się rozpocząć ponowny proces Adama Z. - oskarżonego o zabójstwo Ewy Tylman. Zwłoki 26-latki po ponad pół roku od zaginięcia znaleziono w Warcie.