Oskarżony przyznał się do pobicia, ale - jak zeznał - uderzył kobietę tylko raz - w policzek. Według prokuratury Krzysztof W. spowodował takie obrażenia, które doprowadziły do śmierci kobiety. - Działając w ten sposób, że złamał jej rękę, następnie bił ją po głowie, jak również pchnął rękoma w klatkę piersiową, w wyniku czego przewróciła się na podłogę uderzając głową o bruk a następnie przygniótł jej klatkę piersiową swoim ciałem co doprowadziło do śmierci pokrzywdzonej - mówi prokurator Adam Handke.
Krzysztof W. twierdził, że nie pamięta szczegółów zdarzenia, bo był pijany. - Trochę nie kontaktowałem. Przyznaję się do pobicia, ale nie upadłem na tą osobę. Każda osoba mogła przygnieść klatką piersiową, bo tam spały również inne osoby i każdy schodząc z góry mógł potknąć się o tą kobietę - mówił przed sądem.
Kobieta miała mu zabrać dwie butelki denaturatu, kiedy spał. Wówczas wpadł we wściekłość i uderzył kobietę. O tym, że nie żyje dowiedział się później - od policjantów. Mężczyzna trafił do aresztu. Za pobicie ze skutkiem śmiertelnym grozi mu do 12 lat więzienia.