Wirus zaatakował fermę kur. Zagazowanych i zutylizowanych zostało ponad 24 tysięcy ptaków. Rozwojowi ptasiej grypy na naszym terenie sprzyja bliskość jezior i niska temperatura - mówi Dominika Kmet, powiatowy lekarz weterynarii.
Fermy z ptasią grypą na naszym terenie są tak naprawdę na przelocie dzikiego ptactwa. Mamy go bardzo dużo na okolicznych polach. Tam żerują, a następnie na noc lecą na pobliskie jeziora. Przelatują nad tymi naszymi fermami wielkotowarowymi. Właśnie z tym związana jest sytuacja z ptasią grypą w powiecie wolsztyńskim. Do tego dodatkowo dochodzą teraz niskie temperatury. W przypadku wysoce zjadliwej grypy ptaków ten wirus w temperaturze minusowej bardzo dobrze czuje się i utrzymuje w środowisku. Ma świetną możliwość przeżycia w nim.
W styczniu wirus zaatakował inną fermę kur w Kiełpinach. Wtedy zostało zagazowanych 320 tysięcy ptaków. To jest już w tym roku trzecie w powiecie wolsztyńskim, a czwarte w Wielkopolsce ognisko ptasiej grypy.