Według śledczych, funkcjonariusze mogli podczas interwencji użyć innych środków - pałek i psów służbowych, które mieli ze sobą.
Sprawa dotyczy policyjnej interwencji sprzed trzech lat w poznańskim Antoninku. Oskarżeni byli przekonani, że mężczyzna ma nóż. Gdy przyjechali na interwencję, poszkodowany był cały zakrwawiony, miał grozić, że przetnie sobie tętnicę udową i pozabija policjantów - tak wynika z wyjaśnień oskarżonych.
Ostatecznie okazało się, że nie był uzbrojony. Żaden z oskarżonych policjantów nie przyznaje się do winy. Sąd przesłuchał już wszystkich świadków i biegłych. Teraz chce ustalić, czy podczas podstawowego szkolenia funkcjonariusze uczyli się, jak postępować z osobą pod wpływem alkoholu czy środków odurzających.
Dlatego sąd zwróci się do jednostek, gdzie oskarżeni przeszli szkolenie. Pokrzywdzony nadal odczuwa skutki tego, co się stało.
Mundur do dzisiaj stanowi dla niego pewne fatum
- mówił pełnomocnik pokrzywdzonego adwokat Andrzej Reichelt.
Niewykluczone, że na następnej, czerwcowej rozprawie sąd zakończy proces.