Na poznańskim placu Wolności zebrała się wieczorem grupa młodzieży, która protestowała przeciwko groźbie zawetowania przez polski rząd unijnego budżetu. Premierzy Polski i Węgier nie zgadzają się na wprowadzenie mechanizmu uzależniającego wypłatę środków unijnych od tak zwanej "praworządności". W ich ocenie to poza traktatowe narzędzie, które daje Komisji Europejskiej kompetencje wykraczające poza traktatowe ramy wspólnoty. Nie mogą jednak odrzucić samego mechanizmu, a muszą zawetować cały budżet na przyszłe lata.
To nie podoba się aktywistom z Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, ponieważ powodowałoby to również brak zgody na ograniczenie emisji CO2 w Unii Europejskiej o 55 proc. do 2030 roku.
"Wstydzę się, że pochodzę z Polski" - powiedział Michał Fornalik z Młodzieżowego Strajku Klimatycznego.
To weto, to nie będzie weto Morawieckiego. To będzie weto Polski. Ja, jako niewielka w tym momencie wstydząca się tego część tej Polski wstydzę się tego. Wstydzę się tego, że jestem z Polski. Wstydzę się dlatego, że nasi znajomi z innych europejskich oddziałów Fridays for Future muszą wstawiać się u swoich polityków, żeby Ci pohamowali chore zapędy naszego rządu.
Po wygłoszeniu przemówień na temat zmian klimatu i potrzeby ograniczenia emisji dwutlenku węgla, a także wspierających tak zwany "Strajk Kobiet", grupa demonstrantów przeszła chodnikami pod Zamek. Było to około półtora kilometra, co miało symbolizować 1,5 stopnia Celsjusza. Według nich, jeżeli o tyle podniesie się średnia temperatura na Ziemi, to będzie to oznaczało degradację całej planety oraz śmierć milionów ludzi.