NA ANTENIE: Serwis informacyjny
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Drapieżna kotka Ally Venable - recenzja Ryszarda Glogera

Publikacja: 12.05.2023 g.13:01  Aktualizacja: 16.05.2023 g.09:34 Ryszard Gloger
Poznań
Piłka nożna kobiet robi w ostatnich latach furorę. Dziewczyny prezentują wysoki, profesjonalny poziom gry. Nie dziwię się, że na stadionach są komplety widzów. Największe kluby piłkarskie mają już drużyny kobiece, które toczą nie tylko ligowe boje, lecz również walczą o mistrzostwo świata. Niektóre zawodniczki grają tak wspaniale, że zyskują podziw i popularność proporcjonalnie do tego co potrafią wyprawiać na boisku.
Ally Venable „Real Gone” - Okładka płyty
Fot. Okładka płyty

Nie jest to jeszcze pod wieloma względami porównywalne z męskim futbolem, ale dynamika rozwoju dyscypliny robi ogromne wrażenie. Podobnie dzieje się na niwie muzycznej, czego najbardziej jaskrawym przejawem jest nieprawdopodobny pęd młodych kobiet do wchodzenia w szranki z Joe Bonamassą, Erikiem Claptonem czy Slashem. Może u nas tak tego pospolitego ruszenia nie widać i ciągle dziewczyny wybierają najprostszą drogę śpiewactwa, by szybko wkręcić się w świat celebrytów branży muzycznej. Gra na gitarze wymaga ciężkiej pracy, wielu godzin ćwiczeń i lat dochodzenia do wysokiej jakości. Do tego trzeba przyzwoicie śpiewać i robić dwie rzeczy jednocześnie.

Zjawisko kobiecej aktywności w muzyce, można od lat zaobserwować poznając dziesiątki płyt wydawanych przez niemiecką wytwórnię Ruf Records. Wydawnictwo wyspecjalizowało się w wyszukiwaniu utalentowanych gitarzystek w różnych krajach. Dzięki tym staraniom poznaliśmy chociażby Erję Lyytinen z Finlandii, Christinę Skjolberg z Norwegii, Vanję Sky z Chorwacji i jeszcze tuzin równie atrakcyjnych artystek. Sensacją dnia jest ostatnio Ally Venable. Ta gitarzysta z miasteczka Kilgore w Teksasie, która w wieku 13 lat skradła serca lokalnej społeczności. Kiedy miała 16 lat, z młodzieńczym zapałem zaczęła się rozpychać na scenie bluesowej i przebijać się zadziornym wokalem do słuchacza. Występowała wspólnie z tuzami tej klasy co Buddy Guy i Kenny Wayne Shepherd. Okazało się, że ma w małym palcu utwory Jimiego Hendrixa, potrafi improwizować, dotrzymując kroku wspomnianym gigantom gitary. Siedem lat później mając 24 lata Ally Venable wyciąga z rękawa kolejnego asa. Piąta płyta w jej dyskografii „Real Gone” to 42 minuty bezkompromisowego gitarowego blues-rocka. Pierwsze trzy nagrania są jak wybuchy wulkanu i stawiają odbiorcę na baczność. Tytułowe nagranie „Real Gone”, potem lekko przyczajony do skoku kawałek „Going Home” i rozpasany, wyładowany mięsistymi tonami gitar elektrycznych numer „Justifyin’”.

Utwory na płycie powstały w trójkącie Ally Venable-Tom Hambridge-Richard Fleming. Producencko całość sesji również ogarnął wytrawny specjalista Tom Hambridge, Fleming był współautorem kilku piosenek, lecz wprowadził na płytę dyskretne, acz bardzo istotne partie instrumentów klawiszowych. Doświadczeni muzycy zetknęli się z energią, pomysłami i świeżością spojrzenia teksańskiej gitarzystki. Tymczasem nie ma wątpliwości, że w tym układzie jest partnerką jako współautorka muzyki i tekstów, wyrazista wokalistka i pewna swoich umiejętności gitarzystka.

Dziewczyna jest rewelacyjna i imponuje w kolejnych utworach dojrzałą grą i fantazją propozycji. W każdym utworze robi użytek z gitary Gibson model Les Paul. Nie ma żadnych kompleksów, gdy staje do instrumentalnego pojedynku z Joe Boanamassą w utworze „Broken And Blue”. Nawiązuje także więź emocjonalną, w nagraniu „Texas Louisiana” śpiewając z samym Buddym Guy’em. Z takim samym ładunkiem luzu i elokwencji, śpiewa i gra na gitarze w funkowym utworze „Don’t Lose Me”.

Płyta jest „skrojona” dla odbiorcy z kręgu crossover, co znaczy, że muzyka obejmuje pokrewne nisze, bez wchodzenia zbyt głęboko w jeden zaułek. Dlatego po serii mocnych kawałków, następuje miła dla ucha ballada soulowa „Any Fool Should Know” z sekcją dętą i solem saksofonu. W utworach z żywym rytmem rockowym z poświęceniem pracuje potężna sekcja, perkusista Isaac Pulido oraz basista EJ Bedford. Wystarczy to sprawdzić w nagraniach „Kick Your Ass i Two Wrongs”. Bluesowe serce bije mocno w utworze „Blues Is My Best Friend”, który Venable znakomicie śpiewa i gra na gitarach akustycznej i elektrycznej.

Nie dziwię się, że płyta z takim ładunkiem energii, ostrego gitarowego grania i kobiecego wdzięku, wskoczyła na sam szczyt listy bestsellerowych wydawnictw bluesa magazynu Billboard.

http://www.radiopoznan.fm/n/J6xAEd
KOMENTARZE 0