NA ANTENIE: Informacje sportowe
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Prof. J. Trębecki: znacznie lepiej oceniamy pieniądz, który dostaniemy, niż taki, który zostaje nam w kieszeni

Publikacja: 25.01.2022 g.10:09  Aktualizacja: 25.01.2022 g.13:36
Poznań
"Zysk z Polskiego Ładu dla podatnika pojawi się przy rozliczeniu rocznym" - uważa prof. Jacek Trębecki z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Ekonomista był dziś gościem porannej rozmowy Radia Poznań.
Prof. Jacek Trębecki - Wojtek Wardejn
Fot. Wojtek Wardejn

Mówił, że o tym kto faktycznie zyska, a kto straci na reformie systemu podatkowego, dowiemy się dopiero wtedy, kiedy trzeba się będzie rozliczyć z fiskusem na nowych zasadach, czyli w przyszłym roku. Prof. Trębecki powiedział, że rządzący podjęli ryzyko komunikacyjne, wprowadzając zmiany podatkowe w tak szybkim tempie.

Podejrzewam, że o tak szybkim wdrożeniu zdecydowały racje polityczne. Powiedziałbym, że rządzący poważyli się na pewne ryzyko, w tym także komunikacyjne. W tym sensie, że wokół programu nie stworzono jakiegoś wielkiego projektu komunikacyjnego. Tego rodzaju programy, przygotowane kilka lat wcześniej są najczęściej obudowywane komunikacyjnie. Tutaj każdy wiedział, że jakieś zmiany będą, ale można było odnieść wrażenie, że społeczeństwo jest cokolwiek zaskoczone i pewnie na fali tego zaskoczenia słychać gniewne pomruki i głosy

- uważa prof. Jacek Trębecki.

Prof. Jacek Trębecki powiedział też, że tego typu reformy podatkowe znacznie trudniej PR-owo "sprzedać", ponieważ wyborcy znacznie lepiej oceniają pieniądze, które realnie otrzymają niż te, które zostaną w ich portfelach na skutek obniżki podatków.

Cała rozmowa w audycji Kluczowy Temat poniżej:  

Piotr Tomczyk: Może krytyczne głosy wobec Polskiego Ładu świadczą o tym, że wyliczenia rządu są błędne i większość Polaków jednak straci na zmianach podatkowych?

prof. Jacek Trębecki: Powiedziałbym tak, że w komunikacji, czy nawet w ekonomii behawioralnej istnieją dwa równoległe światy. Ten świat rzeczywistości i świat ludzkich przekonań, tego, co się mówi i uważa. Program padł chyba trochę ofiarą tego, że z jednej strony są bardzo śmiałe decyzje, duże oczekiwania i nadzieje, a z drugiej strony to, co ludzie myślą i co im się wydaje o samym programie.

Wiemy, że większość Polaków zarabia poniżej średniej krajowej, a przecież tak zarabiający mieli zyskać. W takim razie nie powinno być tutaj wątpliwości, że większość Polaków zyskuje. Skąd te wątpliwości się wzięły?

Pewnie stąd, że ten zysk pojawi się gdzieś przy końcu, jak trzeba będzie składać zeznania podatkowe i rozliczać się z fiskusem. Tu zdecydowanie łatwiej „sprzedać” program, gdzie ten pieniądz jest natychmiastowy, namacalny, przekazany. Program 500+ należał do takich projektów, gdzie ten pieniądz był rzeczywiście realny i ludzie go odczuli. Przy programach podatkowych bardzo często jedynie znawcy, ekonomiści, ludzie bardzo głęboko siedzący w temacie wiedzą dokładnie kto zyskał, kto stracił na reformie i zmianach. Zwykły Kowalski przekona się o tym, jak będzie składał PIT na wiosnę i wtedy będzie mógł docenić ten program i albo będzie szczęśliwy, albo źle pomyśli o rządzących i autorach programu.

Przy okazji oceny Polskiego Ładu wraca sprawa skomplikowania systemu podatkowego. Wiadomo, że od dawna dążymy do uproszczenia systemu podatkowego. To się nie udaje i system jest coraz bardziej skomplikowany. Wicepremier Henryk Kowalczyk mówił, że „rząd chciał wprowadzić ulgę podatkową jak najszybciej, nawet kosztem pewnych komplikacji na początku roku”. Czy w takim razie ludzie, jak mówi minister Kowalczyk, docenią to na końcu roku, czy też to negatywne wrażenie z początku roku w związku z komplikacjami, będzie silniejsze? Co zwycięży?

Myślę, że strategia jest rozsądna. W tym sensie, że na początku jest trochę kłopotów i ciężarów po to, żeby na końcu część podatników odczuła radość. Ta radość, zadowolenie i satysfakcja przysłoni pewnie problemy i gniewne myśli na początku roku. Oczywiście pod warunkiem, że okaże się, że są jakieś przychody, ulgi, w kieszeni podatnika zostało więcej pieniędzy i że to jest rzeczywisty pieniądz, a nie wirtualny. Tutaj reforma ma ten problem, że my znacznie lepiej oceniamy pieniądz, który dostaniemy, niż taki, który zostaje nam w kieszeni, który moglibyśmy wydać, a nie wydamy. Ładnie rzecz biorąc komunikacyjnie, czy nawet populistycznie rzecz biorąc, Prowo – taką reformę bardzo trudno jest sprzedać.

Dość często pojawia się taka wątpliwość formalna, bo sama ustawa była przyjęta w październiku, podpisana przez prezydenta w listopadzie, weszła w życie od pierwszego stycznia, czy nie za krótkie to vacatio legis? Jaka jest rola tego pośpiechu?

Trudno powiedzieć. Podejrzewam, że o tak szybkim wdrożeniu zdecydowały racje polityczne. Powiedziałbym, że rządzący poważyli się na pewne ryzyko, w tym także komunikacyjne. W tym sensie, że wokół programu nie stworzono jakiegoś wielkiego projektu komunikacyjnego. Tego rodzaju programy, przygotowane kilka lat wcześniej są najczęściej obudowywane komunikacyjnie. Tutaj każdy wiedział, że jakieś zmiany będą, ale można było odnieść wrażenie, że społeczeństwo jest cokolwiek zaskoczone i pewnie na fali tego zaskoczenia słychać gniewne pomruki i głosy.

A propos tych gniewnych pomruków, to zauważyłem, że poza wykładowcami uniwersyteckimi, wątpliwości, co do skomplikowania tego systemu, zgłaszają też księgowi i doradcy podatkowi. Czy nie jest to jakiś ostateczny dowód na to, że rzeczywiście ten system jest jednak zbyt skomplikowany?

Zwykli ludzie pewnie ocenią stopień skomplikowania albo ułatwienia wtedy, kiedy przyjdzie im składać deklaracje rocznie. Wtedy pewnie zobaczą, ile zostanie im w kieszeni, albo ile na tym programie stracili. Księgowi i doradcy to taka pierwsza linia obrony. Oni pierwsi dowiadują się o zmianach. Prawdę mówiąc, oni o tych zmianach już wiedzą i biorą je pod uwagę, kiedy one są jeszcze na etapie debaty publicznej, czy rozważań sejmowych. Ich głos, to głos takiego wywiadowcy, ludzi z pierwszej linii frontu, którzy wiedzą, gdzie ucho przyłożyć, żeby usłyszeć, co się będzie działo. A co się będzie działo, pewnie zobaczymy pod koniec tego roku księgowego, obrachunkowego, kiedy przyjdzie nam składać deklaracje.

Gdybyśmy mieli poszukać winnego tego skomplikowania systemu, to kto jest odpowiedzialny za zamieszanie wokół Polskiego Ładu? Kto nie wykonuje dobrze swoich obowiązków? Politycy, księgowi, ekonomiści, urzędnicy, kto powinien czuć się najbardziej winny?

Powiem politycznie, że pewnie czas. Taką reformę, która zmienia... trudno ocenić, czy to jest fundamentalna zmiana, ale zmienia system podatkowy, wprowadza się zwykle znacznie dłużej, informuje społeczeństwo, wokół tego prowadzona jest cała kampania polityczna i informacyjna. Odnoszę wrażenie, że tutaj tego elementu mogło trochę braknąć, a w dodatku sama reforma trafia w bardzo newralgiczny moment polityczny. To oczywiste, że będzie wykorzystywane w kampanii politycznej, że opozycja będzie punktowała każdą słabość projektu i stąd ten projekt stał się, albo ma taki wymiar polityczny. Tego niestety nie da się ukryć.

Wspominał Pan, że ostatecznym momentem prawdy będzie czas rocznego rozliczenia z dochodów, przy czym oczywiście nie za rok 2021, ale 2022, czyli za nieco ponad rok. Jak Pan sądzi, jakie emocje będą wtedy dominowały? Wszystko już będzie jasne. Będzie radość i entuzjazm wobec tych zmian, czy też reakcji zmiany nastawienia na bardziej pozytywne nie będzie? Jak Pan przewiduje?

Ktoś, kto wprowadza tego typu reformy, pewnie liczy na dwa efekty. Z jednej strony chciałby, żeby jednak zwiększyły się dochody skarbu państwa, albo przynajmniej gospodarczo kraj na tym zyskał, a z drugiej, to czysto politycznie, żeby sami wyborcy mieli poczucie zysku. Nietrafiona reforma, albo taka, która będzie źle oceniana, to naturalne, że przenosi się na notowania polityczne i może zaważyć o sukcesie, albo klęsce ugrupowania, które firmuje tę reformę. Na ocenę rzeczywiście jest bardzo wcześnie. To, że ona może wydawać się bardzo skomplikowana, że rodzi kontrowersje, że wokół są głosy krytyczne, to jest naturalne. Oczywiście przyzwyczajamy się do czegoś, co dobrze znamy, a tu przychodzi nowy system, w dodatku można odnieść wrażenie, że on jest tworzony ad hoc, trzeba go gdzieś poprawiać, ale jego wartość oceni się nawet nie za rok, kiedy przyjdzie składać deklaracje podatkowe, tylko pewnie w perspektywie dziesięcioleci.

Czyli na bieżąco przyglądamy się i oceniamy Polski Ład, jego zapisy. Mamy nadzieję, że jednak za rok spotkamy się w nastrojach bardziej optymistycznych.

http://www.radiopoznan.fm/n/UUkuZJ
KOMENTARZE 0