NA ANTENIE: Noc u Berniego
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Federacja poznańskich uniwersytetów wstrzymana. "Zmieniły się warunki finansowe i przepisy" - mówi rektor UAM

Publikacja: 27.11.2023 g.11:10  Aktualizacja: 27.11.2023 g.13:09
Poznań
Rektor UAM prof. Bogumiła Kaniewska, która była gościem "Kluczowego Tematu" tłumaczyła, że wszystkie wszystkie publiczne uczelnie w Poznaniu prowadziły rozmowy o stworzeniu jednej, dużej uczelni. Prace jednak wstrzymano, ponieważ, jak mówi prof. Kaniewska, nie wszystkie przepisy są korzystne dla tego typu federacji.

Sama idea federacji nie została porzucona. Umówiliśmy się z rektorami, że czekamy na lepszy moment pod względem finansowym i prawnym, choć sama idea budzi pewne obawy zwłaszcza, powiedziałabym w zakresie lokalnego patriotyzmu, bo pracownicy uczelni, absolwenci i studenci są bardzo silnie związani z marką swojej uczelni

- mówi rektor UAM.

Prof. Kaniewska podkreśliła, że niektórzy uważają, że historii i tradycji poszczególnych uczelni nie należy kłaść na szali wielkiego uniwersytetu, który będzie bardziej skuteczny w zdobywaniu środków finansowych i który będzie awansował w rankingach.

Poniżej cała rozmowa:

Cezary Kościelniak: Pani kadencja przypadła na czas pandemii. Uniwersytet musiał przejść na kształcenie zdalne, ale nie tylko.  Tych wydarzeń było znacznie więcej. Co było najtrudniejszym doświadczeniem, jakie pani pamięta z tego czasu?

Prof. Bogumiła Kaniewska: Jeśli chodzi o samą pandemią, to wchodziłam w swoją rolę rektorską dosyć przygotowana ze względu na fakt, że już w momencie wyborów rektorskich, już byliśmy w rygorze pandemicznym, choć nie sądziłam, że potrwa to tak długo. Chyba takim najtrudniejszym, najbardziej traumatycznym momentem, był ten moment, kiedy wróciliśmy w pełni na uczelnię do normalnego nauczania i wybuchła wojna w Ukrainie. To był taki moment bardzo dramatyczny, bo wszyscy czuli się zagrożeni, a po drugie, mieliśmy potworne poczucie, że skończyło się jedno zagrożenie i zaczęło się następne, a wszyscy już bardzo tęsknili do normalności. Także, jeśli pytamy o taki moment, to był to 24 lutego (2022 – przyp. Red).

UAM jest uczelnią badawczą i jesteśmy na półmetku tego programu. Chodzi o projekt „Inicjatywa doskonałości – uczelnia badawcza”. To jest projekt, który daje nam przez 6 lat 50 mln złotych rocznie, czyli łącznie 300 mln złotych. Czy wiadomo, jak wypadła ewaluacja tego programu na półmetku?

Na szczęście już wiadomo. Wyniki ewaluacji miały być znane 14 listopada, a ostatecznie pojawiły się w czwartek w ubiegłym tygodniu. Mamy pozytywną ocenę. Wysoko oceniony został, ja bym to nazwała, potencjał entuzjazmu. Ekspertom bardzo się podobało zaangażowanie pracowników na wszystkich poziomach uniwersytetu w ten program. Dodam, bo pewnie nie wszyscy wiedzą, że jest to specjalny program, którego celem jest podniesienie poziomu naukowego i wsparcie przede wszystkim badań naukowych tak, by polskie uczelnie, tych 10 uczelni, one się różnie nazywają, „flagowe”, teraz mówimy o nich „idubowe”, podniosły jak najwyżej swój poziom badawczy w taki sposób, byśmy mogli włączyć się i konkurować z uczelniami na całym świecie. Oczywiście nie z tymi z pierwszej 10. Listy Szanghajskiej, bo to utopijne założenie, ale byśmy byli w takiej porządnej średniej międzynarodowej.

Już widać jakąś różnicę po tych 3 latach?

Zdecydowanie.

Można powiedzieć, że jako UAM awansowaliśmy w rankingach, czy mamy lepsze „visibility”? Jak wygląda ta zmiana?

Zdecydowanie tak. Musimy pamiętać, że uniwersytety, jako ogromne organizacje, takim zmianom poddają się bardzo powoli. Zawsze mówię, że uniwersytet jest jak taki statek wycieczkowy na oceanie i on się porusza bardzo powoli, za to trudno nim sterować i trzeba to robić delikatnie i jakiś czas trwa zanim określone działania przyniosą określone rezultaty. Już widzimy, zwłaszcza jeśli chodzi o poziom publikacji w naukach humanistycznych i społecznych, że ten poziom umiędzynarodowienia bardzo rośnie. Dlaczego tak się dzieje? Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że kwestia publikacji w czasopiśmie międzynarodowym jest często kwestią bardzo dużych nakładów finansowych. Myślę tu nie o kupowaniu prawa do publikacji, bo w takich sytuacjach pojawiają się tzw. „czasopisma drapieżne”, ale o przygotowaniu publikacji, tzw. „proofreadingu”, czyli sprawdzeniu, korekcie technicznej i językowej, i dalej, wydawnictwa, nawet te najbardziej renomowane, pobierają opłaty za tzw. „open access”, czyli publikację książki w sposób otwarty w internecie. Dzisiaj nauka na tym „open accessie” się opiera.

Czyli ktoś musi po prostu za to zapłacić.

Ktoś musi zapłacić. Płaci uczelnia. Od zawsze było tak, że na przykład ceny w wydawnictwach amerykańskich, czy brytyjskich, są zasadniczo różne od cen polskich. Poza tym, najlepsi się cenią, najzwyczajniej w świecie. To jest koło, które się samo napędza. Im więcej mamy międzynarodowych publikacji, tym łatwiejszy jest do nich dostęp. Im więcej ich mamy, tym łatwiejszy jest dostęp do grantów. To jest takie działanie, które jest inwestycją w przyszłość. I taką inwestycją w przyszłość jest program ID-UB.

Uniwersytet jest instytucją globalną, międzynarodową, jak pani wspomniała, ale jest też instytucją lokalną, osadzoną w mieście. To pytanie pojawia się od dekad w Poznaniu: jakiego uniwersytetu Poznań potrzebuje? Od dekad mówi się o fuzji poznańskich uczelni. Z jednej strony wiemy, że działa zespół, a z drugiej, czy faktycznie jest wola na takie połączenie? Może kilka przykładów z Polski, proszę mnie poprawić, jeśli się mylę, ale poza UJ i połączeniem go z Akademią Medyczną, poza fuzją, która miała miejsce w Szczecinie, gdzie powstał Zachodniopomorski Uniwersytet Technologiczny, chyba w ostatnich kilkunastu latach, raczej w innych miastach nie ma takiej woli fuzji uczelni. Czy ta idea ma przyszłość?

Są jeszcze dwa takie przypadki. Rozmowy we Wrocławiu między Uniwersytetem Wrocławskim, a Wrocławskim Uniwersytetem Medycznym i taki chyba najbardziej skuteczny, to jest Gdańsk i Związek Fahrenheita, gdzie trzy uczelnie współpracują ze sobą i są bardzo dobrze przygotowane w przeskoku do stworzenia skonfederowanego uniwersytetu. U nas ten pomysł konfederacji obejmował wszystkie uczelnie publiczne i w takim składzie nad tym pracowaliśmy, ale zmieniły się warunki finansowe i przepisy, ale przede wszystkim warunki finansowe, bo przepisy zostały te same, które były w 2018 roku. Nie wszystkie przepisy są korzystne dla tego typu konfederacji.

Czyli czasami lepiej zostać małym podmiotem?

Tak, dlatego się zatrzymaliśmy. Jakie tu jest problem? W takiej federacji, jaką chcieliśmy stworzyć, możliwa jest współpraca naukowa, ale taka współpraca wyklucza współpracę dydaktyczną. Podczas gdy ta współpraca dydaktyczna wydaje się najbardziej w tej chwili korzystna, dlatego stworzyliśmy, będziemy debiutować, z programem „Pomost” w Poznaniu, czyli z możliwością studiowania, wymieniania się kierunkami na płaszczyźnie indywidualnej. Student może sobie, po spełnieniu pewnych warunków, pójść zaliczyć na przykład na Uniwersytecie Artystycznym i będzie mu to wliczone do programu studiów na pewnych określonych warunkach. Te warunki będą różne w przypadku różnych przedmiotów.

Dyplom otrzyma z macierzystej uczelni, czy będzie się to kończyć dwoma dyplomami?

Chodzi o pojedyncze przedmioty. Nie chodzi o tzw. „kierunki wspólne”, choć kierunki wspólne pod rygorem dawnej ustawy, bo teraz to zostało zmienione, też zostały trochę przetrzebione. Teraz do tego wracamy. Zatem sama idea federacji nie została porzucona. Umówiliśmy się z rektorami, że czekamy na lepszy moment pod względem finansowym i prawnym, choć sama idea budzi pewne obawy zwłaszcza, powiedziałabym w zakresie lokalnego patriotyzmu, bo pracownicy uczelni, absolwenci i studenci są bardzo silnie związani z marką swojej uczelni.

One mają też swoją tradycję i historie.

Tak, jest tradycja i historia. Niektórzy uważają, że to jest wartość, której nie należy kłaść na szali wielkiego uniwersytetu, który będzie bardziej skuteczny w zdobywaniu środków, będzie bardziej widoczny na świecie, czy będzie zajmował wyższe pozycje w rankingach. To jest kwestia wyważenia racji. W tej chwili te prace są zatrzymane, nie zrezygnowaliśmy z nich, natomiast chcemy rozpocząć od wspólnych działań i zobaczyć, jak to pójdzie.

Wspomniała pani o historii uniwersytetów, tradycji. Chciałbym postawić ogólne pytanie o ideę uniwersytetu. Celem uniwersytetu jest nie tylko prowadzenie badań, nie tylko nauczanie, ale też łączenie ludzi, budowanie wspólnoty, myślenie w kategoriach metapolitycznych. Czy uważa pani, że dzisiaj w świecie i Polsce, która jest tak bardzo podzielona, uniwersytety spełniają, albo mają potencjał przynajmniej do spełniania roli instytucji łączącej ludzi o wielości poglądów, różniących się często bardzo mocno? Może to jest ostatnia instytucja w Polsce, która ma jeszcze taki potencjał.

Mam nadzieję, że nie ostatnia. Jeśli mielibyśmy się w tych kategoriach poruszać, to wolałabym powiedzieć, że pierwsza, a po niej będą następne. Oczywiście uniwersytet im większy, tym trudniej jest pogodzić wszelkie racje. Zgadzam się absolutnie z przekonaniem, że uniwersytet powinien być apolityczny i nie powinien wdawać się w spory polityczne, ale równocześnie powinien być miejscem ochrony najważniejszych wartości. Tu często pojawia się problem sporu, jak my te wartości rozumiemy. Spór, rozmowa, dialog jest niezbędny, jest nieunikniony i od tego nie uciekniemy. Problemem jest to, jak my ten dialog toczymy i czym go kończymy. To znaczy, czy kończymy go w sposób merytoryczny, nie obrażając się wzajemnie, czy też przystępujemy do takiej słownej walki. Walka na argumenty może się toczyć w różnych strojach i anturażach. Druga kwestia to jest to, jak my ten spór kończymy, czy jesteśmy otwarci na dalszą dyskusję, czy ta dyskusja czegoś nas nauczyła, czy jesteśmy w stanie nie przejąć, ale przyjąć argumenty drugiej strony, otworzyć się na nie i spróbować zbudować coś wspólnego na tyle, na ile jesteśmy w stanie.

Jesteśmy w stanie? Jest pani optymistką?

Jestem optymistką. W tej chwili w uniwersytecie tworzymy silnie rozwinięty mechanizm mediacji, bo nie tylko spory polityczne, ale zwykłe ludzkie się pojawiają w tak dużych środowiskach. Uważam, że tu uniwersytet ma ogromną rolę do spełnienia, pokazując, w jaki sposób toczyć debaty, rozmawiać i rozstrzygać konflikty.

Mamy rok wyborczy. Czy będzie się pani ubiegała o kolejną kadencję?

Mam takie wrażenie, że jeszcze dużo zostało na uniwersytecie do zrobienia, a zatem nie wykluczam takiej możliwości. Tę ostateczną deklarację chciałaby najpierw złożyć przed społecznością akademicką.

Niezależnie od tego, czy pani wystartuje, czy nie, to co byłoby najważniejszym wyzwaniem na kolejną kadencję rektorską?

Finanse. Kwestia wyprostowania pewnych mechanizmów finansowania. Bardzo dobrze się dzieje, że wzrasta płaca minimalna, ale wzrost tej płacy minimalnej w tej chwili obciąża przede wszystkim uczelnie i to powoduje, że płace na uczelni są spłaszczone. Możecie państwo w to nie uwierzyć, ale mamy twarde dane, pokazujące, że pracownicy uczelni zarabiają najsłabiej na przestrzeni bodaj 20 lat, jeśli weźmiemy pod uwagę stosunek płacy na uczelni do średniej krajowej. Jeśli ta sytuacja nie ulegnie zmianie i poprawie, to będziemy tracić i już tracimy, nie tylko bardzo zdolnych naukowców, ale sprawnych pracowników administracji. To jest problem, przed którym w tej chwili stanie każdy rektor.

http://www.radiopoznan.fm/n/CQEMt5
KOMENTARZE 0