NA ANTENIE: TAKA PIOSENKA, TAKA BALLADA/WOJCIECH MLYNARSKI
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Łukasz Sakowski: mamy epidemię społeczną dotyczącą zmiany płci [ROZMOWA]

Publikacja: 14.04.2023 g.10:45  Aktualizacja: 14.04.2023 g.20:14 Łukasz Kaźmierczak
Kraj
Gościem porannej rozmowy Radia Poznań był Łukasz Sakowski - bloger, twórca strony "To tylko teoria". Kilka dni temu w internetowym wpisie ujawnił swoją historię. Jak napisał, za namową osoby transseksualnej przeszedł zmianę płci, a później detranzycję.
łukasz sakowski to tylko teoria - To tylko teoria
Fot. To tylko teoria

"Ten temat stał się modny w negatywnym znaczeniu" - mówił na naszej antenie Łukasz Sakowski.

To znaczy stał się ideologiczny, stał się medialny. Jest też wykorzystywany politycznie przez różne strony polityczne, ale przede wszystkim chodzi mi o to, że coraz więcej młodzieży zaczęło deklarować, identyfikować się jako osoby trans czy też niebinarne, co w pewnych miejscach na świecie przybrało formę takiej epidemii społecznej. Zresztą tak to już w ubiegłym roku  określała między innymi Francuska Akademii Medyczna, która ostrzega w swoim oświadczeniu przed zmianami płci, żeby być ostrożnym zwłaszcza u młodych osób

 - mówił bloger.

Łukasz Sakowski opisał swoją historię, by rozpocząć w Polsce dyskusję na temat nieetycznych praktyk dotyczących tranzycji płci. Chodzi o łatwość pozyskiwania opinii specjalistów. Wskazywał w rozmowie na osoby, które w internecie wręcz polecają swoje usługi.

 

Poniżej pełny zapis rozmowy:

 

Łukasz Kaźmierczak: Ogromny oddźwięk wywołał pański wpis, historia, którą pan opisał kilka dni temu, to był ogólnopolski oddźwięk. Krótko mówiąc zdecydował się pan na to, żeby upublicznić to, jak został pan - używa pan tego określenia - zmanipulowany, nakłoniony do zmiany płci. Dziękuję, że zgodził się pan z nami porozmawiać, gratuluję odwagi, wiele takich wpisów widziałem pod pana opisem historii, nie każdego stać na tak mocne, publiczne wyznanie. Mogę się tylko domyślać, że jest to dla pana bardzo trudne.

Łukasz Sakowski: Zbierałem się do tego od kilku miesięcy i zastanawiałem się, kiedy ten tekst opublikować. Ostatecznie padło na okres zaraz po świętach.

Dlaczego zdecydował się pan to zrobić?

Tutaj powodów było kilka. Jeden z nich jest taki, że nie sądziłem jeszcze trzy lata temu, że w ogóle temat zmiany płci stanie się tak popularny i będzie na jego temat tyle przekłamań.

Powiedziałbym nawet modny, użyje tego określenia.

Tak, modny w takim negatywnym znaczeniu, to znaczy stał się ideologiczny, stał się medialny. Jest też wykorzystywany politycznie przez różne strony polityczne, ale przede wszystkim chodzi mi o to, że coraz więcej młodzieży zaczęło deklarować, identyfikować się jako osoby trans czy też niebinarne, co w pewnych miejscach na świecie przybrało formę takiej epidemii społecznej. Zresztą tak to już w ubiegłym roku  określała między innymi Francuska Akademii Medyczna, która ostrzega w swoim oświadczeniu przed zmianami płci, żeby być ostrożnym zwłaszcza u młodych osób.

Pan też napisał w bardzo długim wpisie o tym, że chciałby pan, żeby pański coming out rozpoczął w Polsce dyskusję na temat nieetycznych praktyk zajmujących się tranzycją płci, lekarzy, psychologów, seksuologów, różnego rodzaju aktywistów, bo pańska historia pokazuje, jak bardzo to wszystko jest nieetyczne i nie wiadomo tak naprawdę na jakich przesłankach oparte. Mówię o tym procesie dochodzenia do tranzycji, orzekania, o tym wszystkim, czemu pan został poddany.

Tak, prawo dotyczące tego tematu w Polsce pochodzi jeszcze z czasów PRL, więc te sprawy nie są najlepiej uregulowane, a jedyny głos, jaki się pojawia w mediach odnośnie regulacji, to głos aktywistów, którzy twierdzą, że prawo powinno być zliberalizowane, że dostęp do zmiany płci powinien być jeszcze bardziej ułatwiony względem obecnego, który teoretycznie jest dozwolony od 18 roku życia i po diagnozie medycznej. Aktywiści postulują, żeby to było wcześniej. Pod koniec zeszłego roku Hiszpania zalegalizowała zmianę płci za zgodą sądu od 12 roku życia, ale też postulują, żeby osoby pełnoletnie mogły się same diagnozować. To znaczy osoba pełnoletnia przychodzi do lekarza, potem psychiatry i psychologa i mówi, że tak się czuje, że tak się identyfikuje i lekarz czy psycholog nie mają prawa jej odmówić diagnozy nawet, jak widzą, że ta osoba wcale nie jest trans, tylko ma inne problemy takie, jak nieakceptacja siebie, swojego ciała, orientacji albo po prostu zaburzenia psychiczne.

I od razu jest jakby taka szybka ścieżka w kierunku tranzycji, może to właśnie pomoże, Panie Łukaszu, nie każdy zna pańską historię. Ja jestem świadom tego wszystkiego, co pana spotkało, w bardzo krótkich słowach, gdyby pan nakreślił tą pańską ścieżkę, bo jeszcze pewnie dużo takich pytań ogólnych, publicznych, jak to wszystko teraz wygląda warto byłoby postawić. Został pan uwikłany, uwikłał się w toksyczną znajomość z transseksualistą. Pan nazwał go roboczo Ewą i od tego się wszystko zaczęło i potem była taka długa droga manipulacji aż do tranzycji.

Jak miałem 13 lat poznałem tę osobę w internecie na forum transseksualistów, gdzie trafiłem zmagając się z problemami z samoakceptacją, po tym, jak obejrzałem w telewizji program, gdzie występowały osoby tego typu i ta osoba transseksualna najpierw mnie nakłoniła - nie było to na zasadzie, że ja muszę to zrobić, tylko taka perswazja, żebym używał żeńskich form w mowie, nie poszedłem, tylko poszłam itd. Po pewnym czasie zaczął mnie także namawiać do zmiany w ubiorze czy zaczął mi wysyłać leki blokujące dojrzewanie, blokujące hormony płciowe, a jeszcze później hormony płci przeciwnej, a przed 18 rokiem życia poszedłem też do psychologa, psychiatry i seksuologa, którzy bez żadnych badań, po jednej wizycie zdiagnozowały mi transseksualizm. Zresztą też zwłaszcza ta psycholog sfabrykowała swoją diagnozę, bo napisała mi, że miałem robiony szereg testów czy wizyt klinicznych u niej, co w ogóle nie miało miejsca. To były tylko dwie wizyty, z czego druga po odebranie tej opinii diagnostycznej, a następnie zmieniłem dane osobowe. Biorąc przez kilka lat te hormony itd. zmieniłem dane osobowe w sądzie.

Miał pan damski PESEL i był taki moment, kiedy pan zaczął studiować biologię i uświadomił sobie, że w tym wszystkim pan się dobrze nie czuje. Po prostu, że to wcale nie pomaga. To jest często też taka pułapka, że jak nie jest taka pełna tranzycja - pan nie zdecydował się na chirurgiczną zmianę płci - to takie samo nakręcająca się próba pójścia dalej, może jest jeszcze za mało, może jeszcze nie jestem taką pełną kobietą, może to wtedy minie. Nie wspomnieliśmy także o tym, że te środki, które pan brał, ogromne skutki uboczne wywołują i psychiczne i fizyczne.

Jeżeli chodzi o te skutki uboczne, to w moim przypadku była to np. zaawansowana osteoporoza w wieku 18 lat, ale też problemy ze zdrowiem psychicznym. Część tych skutków ubocznych są wymienione, między innymi depresja jako skutek brania tych leków, a są to skutki uboczne podane dla osób dorosłych. W przypadku osoby niedorosłej, jeszcze nie w pełni rozwiniętej metabolizm jest słabszy i te leki działają silniej, więc siłą rzeczy ryzyko skutków ubocznych też jest większe. Jeżeli chodzi o wycofanie się z tego, to studiowanie biologii, to było nie bez znaczenia, ale dalszy powód - czułem przede wszystkim, że coś jest nie tak. Zacząłem się też dystansować od tej osoby, która mnie do tego nakłaniała i zrezygnowałem najpierw roboczo - powiedzmy, kiedy miałem zaplanowaną operację chirurgiczną po raz pierwszy, a potem po raz drugi i potem zacząłem z tego rezygnować całkowicie, kiedy miałem 22 lata. To był 2014 rok.

Został pan także odrzucony przez to środowisko, można powiedzieć, bo nie uzyskał pan wsparcia. Pan mówił o tych swoich wątpliwościach, raczej pan dążył do tego, żeby dokonać retranzycji, czyli powrotu do płci naturalnej, męskiej - nastąpił atak i niezrozumienie.

To się nazywa detranzycja, to jest kalka z języka angielskiego, ale nie ma lepszego słowa na coś takiego, jak cofnięcie zmiany płci, więc używam tego określenia. Spotkałem się z wrogością ze środowiska osób trans, a od pewnego momentu zwłaszcza, kiedy zostałem jako bloger być znany, część tych osób, nie tylko aktywistów, ale też publicystów, dziennikarzy, naukowców udzielających się w mediach, zaczęli mnie szantażować, ale też ujawniać w taki sposób niepełny gdzieś tam w komentarzach czy relacjach, w mediach społecznościowych jakieś pojedyncze informacje na mój temat podawać podejrzewając, że ja je zobaczę.

Pan postanowił to przeciąć. To jest pewnie jeden z powodów, dla których napisał pan ten głośny już tekst.

To prawda, to był także jedne z ważniejszych powodów. Po raz pierwszy zacząłem się zastanawiać nad ujawnieniem tego w zeszłym roku, kiedy zorganizowano na mnie w internecie taką dosyć dużą nagonkę przy udziale pewnej organizacji afiliowanej przez PAN, gdzie w tej organizacji jest dwoje moich naprawdę zajadłych stalkerów i co najmniej jeden z nich wiedział o tej historii, więc od czerwca myślałem, żeby to ujawnić. To, co mnie ośmieliło to też to, że zaczęły do mnie docierać informacje, jak to wygląda w świecie zachodnim, że w takich krajach, jak Wielka Brytania czy USA osoby, które przeszły coś podobnego opowiadały o tym publicznie i walczyły o swoje sprawy, w sądzie np. odszkodowanie i inne konsekwencje prawne i że takie osoby otrzymują wsparcie, a nie tylko są atakowane.

Panie Łukaszu, ważna sprawa - zarzuca panu środowisko między innymi transseksualistów, że prowadzi pan jakąś prywatną transfobiczną krucjatę, pojawia się to słynne słowo transfobia, którego się używa wobec osób krytycznych wobec tej procedury medycznej i że pańska trauma nie usprawiedliwia potępiania innych. Mówi tak Maja Heban - transseksualistka, transkobieta, która jest dość znana, jest jedną z twarzy tego ruchu. Jak się ma do pańskich motywacji, czy pan faktycznie prowadzi "transfobiczną krucjatę"?

Jeżeli chodzi o słowa Mai Heban to wziąwszy pod uwagę, że ona od ponad dwóch lata regularnie wypisuje na mój temat różnego rodzaju oszczerstwa i kłamstwa i to w sposób niezwykle wulgarny, agresywny i ofensywny, to nie będę się wypowiadał.

Ale tak ogólnie.

Ale jeżeli chodzi o krucjatę to absolutnie tak nie jest. Myślę, że z krucjatą występują tutaj aktywiści, zresztą dla nich to jest praca zawodowa.

To jest biznes w ogóle.

Biznes, mają z tego pieniądze, mają z tego sławę, mają z tego temat do działania. Krucjata sugeruje, że to jest coś totalnego, natomiast ja nie jestem całkowitym przeciwnikiem, nie chcę zakazu zmiany płci, tylko uważam, że powinny być jakieś racjonalne regulacje w tym zakresie idące w przeciwnym zakresie niż ten sugerowany przez aktywistów, jak zmiana płci u dzieci czy autodiagnozowanie.

Tylko czy to jest możliwe? Czy prawidłowa diagnoza we współczesny świecie, w Polsce jest możliwa, dlatego, że na lekarzy jest wywierana różnego rodzaju presja z pewnych środowisk, by podchodzić do tych spraw afirmatywnie, do każdej deklarowanej transpłciowości. Wiele lekarzy może tego nie zrobi, ale są tacy, jak pański przykład pokazuje, nie mają z tym problemu i też wiele osób boi się określenie transfob, transfobia. Czy da się doprowadzić do takiej sytuacji, bo wiem, że pan postulował zmiany prawne w tej sprawie.

Postulował to może za dużo powiedziane, po prostu sugerowałem, który kierunek byłby dobry. Wiem, że istnieje cała sieć seksuologów, psychiatrów i endokrynologów, po części też chirurgów, którzy zajmują tę niszę na rynku, w grupach w internecie dla osób transseksualnych oni się potrafią nawet reklamować.

Taki krąg poleceń - pan użył takiego określenia.

Co jest szokujące - wśród osób, które przeprowadzają zmianę płci w wieku niepełnoletnim czy też dają diagnozy po jednej, dwóch wizytach albo po wizycie on-line, są osoby z najważniejszych polskich towarzystw zajmujących się seksuologią, więc myślę, że dopóki nie powstaną jakieś racjonalne regulacje albo dopóki ktoś nie wygra dużego odszkodowania za coś takiego, jak mnie spotkało, przez co inni będą musieli się liczyć z tym, że jeżeli będą robić coś takiego, to będą musieli płacić odszkodowanie, jeżeli wystawią diagnozę i skierują na takie rzeczy kogoś, kogo nie powinni, to pewnie będzie dalej taka samowolka, jaka w tej chwili odbywa, a w każdym dużym i prawie każdym średnim mieście w tej chwili można znaleźć lekarza psychiatrę i psychologa, którzy wystawiają diagnozy bez żadnych badań diagnostycznych, na zawołanie.

To jest przerażające, co pan mówi. Na koniec zupełnie - pańska historia mimo wszystko można powiedzieć zakończyła się happy endem. Ja słyszę, że rozmawiam z mężczyzną.

W moim przypadku się zakończyła happy endem. Ja się bardzo cieszę, że udało mi się z tego wyjść, z tego, że nie dokonałem żadnych operacji, które byłby nieodwracalne. Natomiast też musiałem przejść operację, by cofnąć to wszystko. Pod wpływem hormonów i dojrzewania urosły mi piersi, kobiecy biust i musiałem przejść operację usunięcia tego.

To wszystko pewnie gdzieś w panu zostanie i tak na zawsze. Bardzo dziękuję za podzielenie się z nami tą historię, mam nadzieję, że to będzie też ostrzeżenie dla innych osób.

http://www.radiopoznan.fm/n/oX4Qru
KOMENTARZE 0