NA ANTENIE: Popołudniówka Radia Poznań
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Euro kontra patriotyzm gospodarczy

Publikacja: 30.01.2023 g.11:06  Aktualizacja: 30.01.2023 g.15:36 Piotr Tomczyk
Świat
Czy kapitał ma narodowość? Głośny, wieloletni spór w tej sprawie wynika z nieporozumienia.
flaga unii europejskiej - Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne (archiwum). / Fot. Pixabay

Ekonomiści zastanawiają się: czy pytającym chodzi o przynależność narodową samego pieniądza, czy też jego właściciela? I w zależności od tego udzielają różnych odpowiedzi. Sam pieniądz nie ma cech człowieka. Nie może więc też mieć jakichkolwiek poglądów, patriotycznych uczuć czy sympatii. To rzecz bezsporna. Czy jednak, ten bezduszny pieniądz, może być oderwany od jego właściciela?  Czy kapitał "idzie tam gdzie chce", czy też działa tam, gdzie został skierowany przez tego, który nim zarządza?

Powtarzanie, że "kapitał nie ma narodowości" miałoby sens tylko wtedy, gdybyśmy założyli, że jego zarządca nie ma nie tylko żadnych poglądów, sympatii i antypatii, ale także jakichkolwiek powiązań środowiskowych i doświadczeń, które wpływałyby na jego decyzje. Taki – istniejący chyba tylko w teorii - kapitalista musiałby być... "nieskażony" ludzkimi cechami.

Ideologom komunizmu, już od stuleci, rzeczywistość nie przeszkadza w ogłaszaniu swoich "aksjomatów". Karol Marks, w 1846 roku, w Manifeście komunistycznym udowadniał na przykład, że "robotnicy nie mają ojczyzny".

Według byłego wicepremiera i niedoszłego ekonomicznego noblisty, prof. Leszka Balcerowicza, „patriotyzm gospodarczy” to hasło absurdalne i nacjonalistyczne. „Niedługo mycie nóg też będzie przejawem patriotyzmu” –   alarmował w jednym z wywiadów prof. Balcerowicz.

Podziwiany – szczególnie poza granicami naszego kraju -  polityk i ekonomista nie rozumie najprostszych zależności gospodarczych, czy tylko je bagatelizuje? Musi przecież wiedzieć, że decyzje podejmowane przez konsumentów mają realny wpływ zarówno na rozwój konkretnych firm, jak i na wysokość podatków wpływających do budżetu państwa. Powinien nawet domyślać się, że jedne z firm działających na naszym rynku płacą podatek dochodowy w Polsce, a inne za granicą. W tych warunkach, zakupy związane z wyśmiewanym przez prof. Balcerowicza myciem nóg mogą być okazją do podjęcia świadomej decyzji: kupuję artykuły polskich producentów, czy wolę wspierać przedsiębiorców transferujących zyski do Holandii, Niemiec, Francji lub Włoch? 

Decyzje polskich konsumentów mają wpływ na kondycję gospodarczą naszego kraju. Podobnie jest z decyzjami podejmowanymi przez przedsiębiorców.  Od wypracowanych w naszym kraju zysków zapłacą podatki w Polsce czy też podzielą się nimi z „optymalizatorami podatkowymi” np. w Holandii?

O tym jak istotne jest miejsce podejmowania decyzji gospodarczych świadczą też wydarzenia w krajach strefy euro. Choć między państwami strefy występują potężne różnice ekonomiczne, ma ona jednolitą politykę pieniężną, prowadzoną przez Europejski Bank Centralny. W efekcie tego, działania EBC nie mogą  być dostosowane do potrzeb wszystkich krajów. Niemcy czy Grecja? Luksemburg czy Litwa, Łotwa i Estonia? Czyje interesy należy uwzględniać w pierwszej kolejności? Teoretycznie wszystkie kraje są równe, w praktyce decydują interesy najsilniejszych.

Najbardziej zagorzali zwolennicy rezygnacji przez Polskę z prawa do emisji własnej waluty, przez długi czas krytykowali Radę Polityki Pieniężnej za zbyt wolne podnoszenie stóp procentowych NBP. Wskazywali przy tym, że może to doprowadzić do wzrostu inflacji do poziomu przekraczającego 20 procent i zapewniali, że nie mielibyśmy tego zagrożenia, gdybyśmy tylko należeli do strefy euro. Głosy te nieco przycichły, gdy okazało się, że wskaźnik inflacji przekroczył 20 procent właśnie w tych krajach naszego regionu, które… przystąpiły do strefy euro. Litwa, Łotwa, Estonia – dlaczego Europejski Bank Centralny nie pośpieszył im na ratunek? Dlaczego nie wzruszył się losem krajów nadbałtyckich i mimo 25 procentowej inflacji zwlekał z podwyżką stóp procentowych? Czyżby interesy Włoch i Niemiec były ważniejsze? Fanatyczni wielbiciele  EBC do dziś nie znaleźli odpowiedzi na te pytania.

Dlaczego posiadanie własnej waluty jest dla nas korzystniejsze? Jednym z ważnych argumentów jest tu fakt, że oficjalnym zadaniem Narodowego Banku Polskiego, poza dbałością o polską walutę, jest też wspieranie polskiej gospodarki.  Podejmujemy takie decyzje, które są dla naszego kraju korzystne. Litwini, Łotysze i Estończycy nie mają takiej możliwości.

Co działoby się z naszą polityką monetarną w przypadku rezygnacji z polskiego złotego? Czy wtedy musielibyśmy podejmować decyzje, które byłyby dla nas niekorzystne?

Nie. Wtedy to inni decydowaliby za nas.

http://www.radiopoznan.fm/n/uk5EAM
KOMENTARZE 0