26-letni Mateusz G. przyznał się do zranienia Patryka nożem, choć momentu zadawania ciosów nie pamięta. Twierdzi, że bronił się przed agresywnym bratem.
Dziś w sądzie płakał i mówił, że nie chciał Patrykowi zrobić krzywdy.
Wyciągnął z szuflady, wyrwał nóż i zaczął w moją stronę machać tym nożem. Chciałem mu wyrwać ten nóż, się przestraszyłem, jak zobaczyłem i później już nie pamiętam, co się dalej stało. Zobaczyłem, że leży na łóżku zakrwawiony. Później zobaczyłem, że mam w rękach nóż. Przestraszyłem się i pobiegłem po sąsiadów. Kochałem brata, był moim przyjacielem
- mówił Mateusz G.
Do tragedii doszło w czerwcu ubiegłego roku w mieszkaniu, które bracia wynajmowali w centrum Kłecka. Patryk miał siedem ran, śmiertelna okazała się ostatnia, zadana w brzuch. Biegły mówił dziś, że nawet natychmiastowa pomoc nie uratowałaby życia 26-latkowi. Przyczyną jego śmierci był wewnętrzny krwotok.
W momencie tragedii obaj bracia byli pijany i pod wpływem narkotyków. Oskarżony z uzależnieniem zmagał się od lat.
Matka oskarżonego mówiła dziś w sądzie, że w wielu instytucjach szukała pomocy dla synów. Byli agresywni. Oskarżony miał za sobą próby samobójcze. Chciała synów ubezwłasnowolnić, by trafili do zamkniętego ośrodka na leczenia. W sądzie oświadczyła, że wybaczyła oskarżonemu synowi. Jak mówiła - w tej sprawie zawiodły instytucje.