Reporter Radia Poznań pytał o sytuację w kilku punktach na Łazarzu. W każdej z aptek usłyszał, że maseczek albo nie ma, albo szybko się kończą. - Dzisiaj odebrałam już kilka telefonów - powiedziała nam farmaceutka z apteki w rejonie Rynku Łazarskiego. Pytającym mówi, że maseczek już nie ma. Nam zdradziła, że właściciel wyszarpał z hurtowni pakiet 100 opakowań, choć nie było to łatwe, bo od kilku dni to towar deficytowy.
Potwierdzają to pracownicy innych aptek na Łazarzu i mówią, że duży wzrost zainteresowania maseczkami to efekt krążących w mediach informacji o koronawirusie z Chin. - Tak jak ludzie przychodzą i kupują paczkę, tak teraz chcą brać po kilka. A ja ich już nie mam - wyjaśniała nam farmaceutka i dodawała, że co do zasady w aptekach nie czekają na klientów stosy maseczek. - My zazwyczaj mamy około 20 paczek - mówiła pracownica apteki.
- Kupowanie maseczek ochronnych nie ma sensu skoro Koronawirusa nie ma jeszcze w Polsce - mówi Wojewódzki Inspektor Sanitarny. Andrzej Trybusz tłumaczy, że to zdecydowanie przedwczesne.
To niezrozumiały ruch i naprawdę szkoda na to pieniędzy. Te maseczki w polskich warunkach przed niczym nie chronią. Jeśli już mamy stosować maseczki, to lepiej w przypadku chorych, np. w czasie transportu.
Zapytany, jakie środki ostrożności mogą podjąć Polacy, Andrzej Trybusz odpowiada, że trudno takowe podejmować wobec wirusa, którego w naszym kraju jeszcze nie ma. W momencie jego pojawienia się warto unikać dużych skupisk ludzi, w tym kaszlących czy zakatarzonych. Kluczowe jest też w ocenie Trybusza - częste mycie rąk.
Koronawirus jest już w Europie - w Niemczech, Francji i Finlandii. Wojewódzki Inspektor Sanitarny jest w stałym kontakcie z wojewodą wielkopolskim. W związku z potencjalnym zagrożeniem Powiatowy Sanepid natomiast współpracuje z lotniskiem i targami poznańskimi.
Michał Jędrkowiak/Jacek Butlewski