NA ANTENIE: Klasyka humoru
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Pełnomocnik rodziny Ewy Tylman: apelacja zostanie złożona

Publikacja: 09.05.2022 g.19:45  Aktualizacja: 10.05.2022 g.08:17
Poznań
Adam Z. - oskarżony o zabójstwo Ewy Tylman - ponownie uniewinniony. Sąd Okręgowy w Poznaniu, który już drugi raz zajmował się sprawą, nie znalazł dowodów na winę oskarżonego. Nie skazał go także za nieudzielenie pomocy Ewie, która znalazła się w Warcie, bo uznał, że łańcuch poszlak był za słaby.
ewa tylman - Archiwum
Ewa Tylman / Fot. Archiwum

Wyrok nie jest prawomocny i jak mówił na naszej antenie pełnomocnik rodziny Ewy Tylman adwokat Mariusz Paplaczyk, to nie koniec sprawy.

Apelacja zostanie złożona, natomiast taki mamy system polskiego prawa karnego procesowego, że w przypadku wyroku uniewinniającego, jeśli by ta apelacja miała być na korzyść strony pokrzywdzonych, to sąd wtedy może wyrok tylko i wyłącznie uchylić do ponownego rozpoznania, przy wyroku uniewinniającym sąd odwoławczy nie może go zmienić na niekorzyść, czyli jeżeli Sąd Apelacyjny podzieli wątpliwości i zarzuty apelacyjne prokuratora i rodziny, to jedyne co może zrobić podzielając te argumenty, to uchylić. Jeżeli ich nie podzieli, to utrzyma w mocy i wtedy de facto sprawę rozstrzygnie Sąd Najwyższy

- mówi Mariusz Paplaczyk.

Mariusz Paplaczyk odniósł się także do tego, co działo się w pierwszych dniach po zaginięciu Ewy Tylman. Adam Z. został zatrzymany dopiero po tygodniu.

Miałem takie wrażenie, że policja przez tych pierwszych kilka dni ścigała się bardziej z pseudo-detektywem, który włączył się w sprawę, niż zajmowała się samym podejrzanym, czego tego efektem jest ta zwłoka 7 dni, bezpowrotnie utracone dowody i boję się, że to właśnie zaważyło na wyniku tej sprawy

- dodał pełnomocnik rodziny Ewy Tylman.

Poniżej cała rozmowa w Wielkopolskim Popołudniu:

Roman Wawrzyniak: Sąd Okręgowy w Poznaniu ogłosił dziś wyrok w sprawie śmierci Ewy Tylman. Oskarżony w procesie Adam Z. został uniewinniony z powodu braku dowodów, zresztą nie był też dziś obecny na sali rozpraw. Rodzina zmarłej Ewy domagała się dla oskarżonego dożywocia, a prokuratura 15 lat więzienia, obrońca oczywiście uniewinnienia. Ze mną w studiu adwokat reprezentujący rodzinę Ewy Tylman mecenas Mariusz Paplaczyk. Zacznę może od takiego podstawowego pytania, które należy postawić, które pewnie każdy sobie zadaje pytanie, bo była śmierć i to trzeba przyznać w tragicznych jednak okolicznościach i nie ma winnych, dlaczego?

Mariusz Paplaczyk: Musimy pamiętać, że proces karny jest odtworzeniem przeszłości. Podczas procesu karnego w ramach tego, co tam się dzieje, sędziowie próbują dokonać czasami rzeczy niemożliwych, dlatego, że na podstawie akt, na podstawie tego, co słyszą i co widzą, próbują ustalić przeszłość. W tej sprawie ta przeszłość była całkiem dobrze udokumentowana.

Oprócz pięciu minut.

Oprócz pięciu minut. Oczywiście mamy mało spraw, gdzie podejrzanego i pokrzywdzoną do ostatniej chwili śledzą kamery miejskie oraz korespondencja SMS-owa i relacje świadków, czyli to nie jest sprawa z gatunku spraw Archiwum X., które trzeba odtwarzać. Ta sprawa była całkiem dobrze udokumentowana dowodowo, natomiast ocena tych dowodów w tym przypadku była po stronie sądu i naszym zdaniem była to ocena zbyt dowolna. Dlatego nawet, jak każdy z nas może mieć swoje zdanie, oczywiście to zdanie najważniejsze należy do sądu, bo to sąd kształtuje rangę odpowiedzialności, ale przeciętny poznaniak jadąc Mostem Rocha może zobaczyć odległość od skarpy do rzeki Warty i może sam się zastanowić, na ile możliwa jest wersja, którą tak naprawdę przyjął dziś sąd - może nie wprost to sąd wypowiedział, ale daje sąd do zrozumienia, że zakłada pod uwagę taką wersję, że Ewa z własnej woli znalazła się w Warcie. Rodzina się z tym nie pogodzi, dlatego, że jeżeli zobaczymy tę odległość kilkudziesięciu metrów między skarpą a brzegiem Warty, to musielibyśmy uznać, że nawet w stanie upojenia, w którym Ewa niewątpliwie była tamtej nocy, że zapragnęła znaleźć się w rwącej rzece i ilekroć zobaczymy czy w Poznaniu czy różnych miastach osoby, które się zataczają pod wpływem alkoholu, to ten ich podstawowy instynkt powoduje, że szukają ławki, szukają przystanku, szukają schronienia. To jest tylko jedna z okoliczności, dlatego jeżeli dodamy to, co mówił sam oskarżony również w trakcie eksperymentu procesowego...

Czyli też w pierwszych zeznaniach, które później odwoływał.

On widział Ewę Tylman, jak znalazła się w wodzie. Powiedział nawet, że być może zrozumiała jego dotyk, jako dotyk o charakterze seksualnym i trudno się rodzinie pogodzić, kiedy słyszy wprost od oskarżonego, słyszy to także podczas zarejestrowanej wizji lokalnej, czyli są to słowa wypowiedziane wprost do kamery, pogodzić się z tym, że oto tam miał miejsce nieszczęśliwy wypadek czy splot okoliczności, za które nikt nie opowiada.

Ale jeśli pan pozwoli, bo to, co mnie zastanawia już w takiej czysto procesowej kwestii, to jest wypowiedź sędziego Marka Kordowieckiego, który w Sądzie Apelacyjnym uzasadniając wyrok uchylający wcześniejsze uniewinnienie Adama Z., mówił tak: brak jest podstaw do stwierdzenia, że Adam Z. dopuścił się zabójstwa, jednak co najmniej powinien odpowiadać za nieudzielenie Ewie Tylman pomocy. Jak odchodził od rzeki, Ewa Tylman żyła, płynęła i on o tym wiedział. Tak mówił sędzia, nakazując powtórne rozpatrzenie sprawy, więc moje pytanie jest takie, czy to oznacza, że to zdanie, ta opinia, to orzeczenie nie było w ogóle teraz brane pod uwagę przez Sąd Okręgowy teraz ponownie?

Sąd Okręgowy to inaczej zinterpretował. Podjął się próby - naszym zdaniem nie udanej - właśnie rozpoznania sprawy w ramach właśnie nieudzielenia pomocy, bo też pamiętajmy, że nikt nie wymagał od Adama Z. pewnego czynu bohaterskiego polegającego na tym, że by wskakiwał do Warty. Nie tak ten przepis jest skonstruowany. Zwyczajne, normalne zachowanie mogłoby polegać na próbie wezwania pomocy. Najbliższym obiektem, który tam był oświetlony, to był hotel Ibis. Co więcej oskarżony wykonywał przecież telefony do swojego partnera zaraz po wyjściu z Mostu Rocha, a więc był w stanie dzwonić, kontaktować się z innymi osobami, natomiast nie był w stanie wezwać pomocy i oczywiście to, co pan redaktor przeczytał, było wskazówką dosyć istotną dla sądu pierwszej instancji, że ma rozważyć tę odpowiedzialność, bo ona jawiła się podczas tego procesu, gdyby Sąd Apelacyjny nie widział takiej konieczności, utrzymałby wyrok uniewinniający w mocy kilka lat temu. Skoro jednak ten wyrok uniewinniający był wyrokiem, który sąd uchylił, dając wskazówki rozważenia tej odpowiedzialności.

Że należało się tej sprawy przyjrzeć.

Sąd Okręgowy teraz stwierdził, że to, że Adam Z. w trakcie wizji lokalnej powiedział, co widział, co się działo z Ewą Tylman i skoro wskazał złą stronę mostu, to zdaniem sądu to dowodzi, że wyjaśnienia w tym zakresie nie mogą być brane pod uwagę jako wiarygodne. My się z tym nie zgadzamy, dlatego, że Adam, Z. dosyć swobodnie opowiada to, co się dzieje podczas wizji lokalnej, co więcej, gdybyśmy mieli wątpliwości, czy on zestresowany czy pod jakąś presją obecności wielu policjantów, prokuratora, kamer, to on w trakcie tej drogi, którą pokonuje, na co zwróciliśmy uwagę, żartuje sobie czasami, wchodzi w takie małe rozmówki w trakcie. To też wyklucza sytuację, w której moglibyśmy uznać, że to, co wtedy mówił, mógł mówić na potrzeby policji czy tak, jak policja chciała.

Ale dziś sąd tego argumentu ewentualnego braku udzielenia pomocy też nie wziął pod uwagę.

Sąd ocenił te jego wyjaśnienia w taki sposób...

Że nie ma wystarczających dowodów także w tym zakresie, jak rozumiem?

Sąd słysząc to, co mówi sam oskarżony - widział, jak Ewa Tylman wpada do wody, stwierdził, że prawdą jest to, że tak oskarżony powiedział, ale skoro pomylił się, co do strony mostu, po której się znajdował, to mógł się pomylić także w tym zakresie. To jest rozumowanie sądu, którego my nie akceptujemy, to znaczy nie zgadzamy się z tym, dlatego, że sąd musi swobodnie kształtować przekonanie na podstawie wszystkich dowodów, ale nie może to być dowolne. Naszym zdaniem to jest dowolna ocena dowodów z wyjaśnień oskarżonego i dlatego będziemy się odwoływać. Ze smutkiem to powiem i to ze smutkiem ze strony rodziny pokrzywdzonej, która jak każda z polskich rodzin ma prawo wiedzieć, co się stało z ich córką, siostrą, jeżeli chodzi o tego typu zdarzenie.

Czy w czasie procesu całkowicie zostały wykluczone inne tropy, skoro to czas na jakieś podsumowania? Czy np. chłopak Ewy Tylman jest na 200, nie na 100, ale na 200 procent czysty i nie ma z tą tragedią nic wspólnego?

W tej sprawie, proszę pamiętać, że kilka osób dostało zarzuty, a nawet wyroki prawomocne za utrudnianie śledztwa i za składanie fałszywych zeznań. Ta sprawa, jak mało która, obrodziła fałszywymi wersjami, a w Sądzie Okręgowym w aktach sprawy są dwa tomy anonimów, które miały tę sprawę gdzieś na boczny tor poprowadzić, Wydaje się, że prokuratura zrobiła wszystko. Oczywiście nie cofniemy czasu straconego w szczególności w tym zakresie, że po 7 dniach do zdarzenia, dopiero zabezpieczono odzież oskarżonego i co gorsza ten nieszczęsny protokół, którego nie ma, czyli to, kiedy policjanci twierdzą, że to Adam Z. podczas wizji lokalnej przyznał im się do zabójstwa Ewy Tylman i z tego sporządzono notatkę, co jak wiemy, jest niewystarczające.

No właśnie to było też podważane przez sąd, że nie było to oficjalne przesłuchanie.

Tutaj zabrakło stanowczości funkcjonariuszom policji, myślę, że też pewna niewiedza, tłumaczy się to, że to byli policjanci kryminalni, nie dochodzeniowi. Przepis jasno mówi, że można przesłuchać podejrzanego jeszcze przed postawieniem mu zarzutów, jeśli są takie szczególne okoliczności, czyli nie było przeszkód, aby spisać wszystko długopisem tak, jak pan podejrzany wtedy mówił. Jeśli by nie chciał, to by nie podpisał. Oczywiście wagę tej czynności, by oceniał sąd. Bezpowrotnie utraciliśmy możliwość wysłuchania jego relacji, jak się okazuje dla niego skutecznie, bo dziś sąd podkreślił: pan oskarżony nie potwierdził tej wersji.

Ale ta pana odpowiedź, że było tyle różnych tropów, akta sprawy ich tyle zawierają, rozumiem, że to jest też odpowiedź na moje pytanie, czy ten chłopak Ewy Tylman jest na 200 procent czysty, bo pytam o to nie bez powodu, bo też wiemy jaką pracę wykonywał.

Pojawiały się różnego rodzaju informacje. Wiadomo również jest, że taktyka postępowania policji w pierwszym etapie jest taka, że szukam sprawców wśród osób najbliższych pokrzywdzonej.

Stąd moje pytanie.

Ten krąg podejrzanych był bardzo szeroki, natomiast nie było żadnych dowodów, a nawet poszlak, że w tamtym czasie w tej okolicy był ktokolwiek inny niż podejrzany.

Jak ponowny wyrok uniewinniający Adama Z. przyjął ojciec Ewy?

To jest bardzo trudna sytuacja dla całej rodziny. Rodzina Tylmanów nie jest nadzwyczajna tylko dlatego, że sprawa jest głośna. Każda z polskich rodzin, gdyby znalazła się w podobnej sytuacji, oczekiwałaby od państwa, od wymiaru sprawiedliwości, również od sądu, skoro mamy taki model postępowania - to sąd może trochę na sali to śledztwo poprowadzić - znalezienia odpowiedzi na pytanie, co się stało z córką czy siostrą i zdecydowanie łatwiej byłoby tym pokrzywdzonym, gdyby na podstawie dowodów wiedzieli, że był to nieszczęśliwy wypadek, żeby nie było tych całych wyjaśnień oskarżonego, który mówi, że widział, jak się znajdowała w wodzie, tego dowodu podrzuconego i tych fałszywych wersji, które tworzył następnego dnia, więc trudno rodzinie taką wersję, że przecież nieszczęśliwe wypadki się zdarzają bardzo często, ostatnio Most Jordana w Poznaniu - kilka śmiertelnych wypadków i zakładam, że tam te rodziny są w przeświadczeniu, że stała się po prostu tragedia, natomiast nie przestępstwo. Tutaj jest nieutulony ból właśnie dlatego, że słyszą do samego oskarżonego, wiedzą, co tam się działo i bezradność wymiaru sprawiedliwości.

Czy wobec tego ta sprawa jest formalnie zamknięta, czy jeszcze będziecie myśleć o apelacji?

Apelacja zostanie złożona, natomiast taki mamy system polskiego prawa karnego procesowego, że w przypadku wyroku uniewinniającego, jeśli by ta apelacja miała być na korzyść strony pokrzywdzonych, to sąd wtedy może wyrok tylko i wyłącznie uchylić do ponownego rozpoznania, przy wyroku uniewinniającym sąd odwoławczy nie może go zmienić na niekorzyść, czyli jeżeli Sąd Apelacyjny podzieli wątpliwości i zarzuty apelacyjne prokuratora i rodziny, to jedyne co może zrobić podzielając te argumenty, to uchylić. Jeżeli ich nie podzieli, to utrzyma w mocy i wtedy de facto sprawę rozstrzygnie Sąd Najwyższy.

Czy dziś panie mecenasie są jeszcze jakieś wątki tego śledztwa, tego procesu, które należałoby poprowadzić inaczej, czy jest coś, co mogłoby zmienić tok sprawy?

Myślę, że sytuacja, w której skupiono się w tym pierwszym czasie trochę na rywalizacji z pseudo-detektywem, który się w sprawę włączył - zostawiając to na ile jej zaszkodził - to miałem takie wrażenie, że policja przez tych pierwszych kilka dni ścigała się bardziej z nim, niż zajmowała się samym podejrzanym, czego tego efektem jest ta zwłoka 7 dni, bezpowrotnie utracone dowody i boję się, że to właśnie zaważyło na wyniku tej sprawy.

https://www.radiopoznan.fm/n/w51OII
KOMENTARZE 1
Marek 22
Marek 22 11.05.2022 godz. 12:13
Wydaje się że chyba do końca przez prokuraturę nie zostały zbadane wątki Adama O. z ABW oraz pana Dawida, którzy byli związani z Ewą. Zresztą co się dziwić pracy policji, jak pan Jaworek do tej pory nie odnaleziony, a takie środki były zaangażowane