NA ANTENIE: Rock pod flagą południa
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Ogólnopolskie media piszą o Poznaniu, stawiając pytanie: "Stolica Wielkopolski – stolicą homorewolucji?"

Publikacja: 27.04.2021 g.19:43  Aktualizacja: 27.04.2021 g.19:51
Poznań
Gościem programu był autor artykułu na portalu PCh24.PL, dziennikarz i publicysta Telewizji Polskiej w Poznaniu, redaktor Marek Dłużniewski.
urząd miasta poznania  - Wojtek Wardejn
Fot. Wojtek Wardejn

Roman Wawrzyniak: Na początek gratuluję, bardzo interesujący tekst. Chciałem się nad nim chwilę pochylić. Panie Redaktorze, co się stało z kolebką polskości i chrześcijańskiego dziedzictwa, za które przez lata uchodziło nasze ukochane miasto Poznań?

Marek Dłużniewski: To główne pytanie tego tekstu. Zdradzę trochę kuchnię powstawania tego tekstu. Portal PCh24.PL jest ogólnopolski. Jego autorzy chcieli wiedzieć - z naszej poznańskiej perspektywy - co my sądzimy o naszym mieście i zmianach, które w tym mieście zachodzą. Uznano pewnie, że taki głos z Poznania będzie bardziej wiarygodny i wartościowy, niż głos z zewnątrz. „Co się stało?” – to pytanie towarzyszy temu tekstowi. Postawiłem tezę, że Poznań to miasto z przetrąconym kręgosłupem. Staram się zarysować historię miasta, od czasów  zaborów, kiedy tej polskości groziło wykorzenienie. Potem, po odzyskaniu niepodległości Poznań był bastionem endecji.

Chludowo i Roman Dmowski.

Oczywiście, że tak. Chludowo przez ładnych kilka lat było siedzibą Romana Dmowskiego. W czasie II wojny światowej Poznań zaczął spływać krwią w Forcie VII. Zmiany demograficzne i cywilizacyjne, które wojna przyniosła, okazały się bardzo trwałe. Nawet w roku 1956, kiedy Poznań jako pierwsze z polskich miast, otwarcie sprzeciwiło się systemowi narzuconemu przez Moskwę, to Poznań był już innym miastem, niż to miasto przedwojenne. Uznaję rok 1956 jako rok przełomowy, w tym sensie, że wtedy miastu przetrącono ten kręgosłup i od tamtej pory Poznań stał się już zupełnie inny. Jeżeli byśmy prześledzili wszystkie wydarzenia okresu komunizmu, to od 1956 roku w Poznaniu do niczego spektakularnego nie doszło. Ja nie chcę teraz deprecjonować okresu Solidarności, a później przechodzimy już do zmian, które nastąpiły po 1989 roku i widzimy, że Poznań jest miastem pogubionym w tej swojej tożsamości.

Przeczytałem informację, że po wydarzeniach z 1956 roku zatrudnienie najbardziej wzrosło w służbie bezpieczeństwa.

To też by wiele wyjaśniało.

Podobno przyrosty były takie duże, tyle panowie mieli pracy… Poznań uchodzący za miasto patriotyzmu, pracy organicznej, kolebki państwowości, dzisiaj postrzegane jest jako stolica tęczowej rewolucji. To znajduje jakiś wyraz w polityce lewicującego prezydenta i jego ekipy.

Ja bym sięgał trochę dalej, Poznań po 1989 roku był miastem liberalnym na pewno. Zawsze zastanawiamy się, jakie sondaże są najbardziej wartościowe, które mówią nam o opinii publicznej i tym sondażem na pewno są wybory. W tych wyborach, przez lata, kandydaci stronnictw prawicowych nigdy nie mieli łatwo. Prezydentura Ryszarda Grobelnego była pod tym względem… Nie jakoś specjalnie zadrażniał środowisk (prawicowych), ale nie szedł z nimi specjalnie pod rękę. W moim tekście przywołuję zdarzenie z 2004 roku, kiedy przez Poznań miał przejść pierwszy marsz równości i został zablokowany. Później próbował takimi metodami trochę te marsze blokować, do pewnego momentu, później to sobie tak żyło w trochę równoległych światach. Marsze nie były duże, nie były zauważane, nie było w czasie pierwszych marszów - ekscesów, wydarzeń, które znamy z późniejszych. Później, w 2014 roku, kiedy prezydentem został Jacek Jaśkowiak, to się zmieniło. To pewnie pokłosie nastrojów panujących tu już od 1989 roku. Jeśli chodzi o wybory, Rafał Trzaskowski zanotował ponad 70 proc. W drugiej turze w Poznaniu, to był rekordowy wynik jeśli chodzi o duże miasta, a w skali całego kraju uzyskał niecałe 50 proc. Poznań tutaj przodował, zresztą to nic nowego, ta strona lewicowo-liberalna wcześniej święciła tu tryumfy. Sam fakt, że wyborcy konserwatywni, których jest w Poznaniu mniej, nie mieli na kogo głosować. Skończyło się tym, że takie osoby wybierały „mniejsze zło”, głosując na Jacka Jaskowiaka w pierwszej turze.

Chociaż ja pamiętam takie starcie, gdzie w II turze znalazł się Ryszard Grobelny obok Grzegorza Ganowicza – to kiedyś człowiek uchodzący za umiarkowanego. Ramię w ramię ostatnio, ze swoim partyjnym szefem poparł feministki, które wsławiły się atakami na poznańską katedrę czy pomniki. Namawiał młodzież do uczestnictwa w strajkach, mimo trwającej pandemii, może to był rodzaj odpowiedzi na zapotrzebowanie ulicy, ale też wyniki sondaży.

Ja myślę, że wielu polityków próbowało się pod te czarne protesty podczepić. Warstwa ideologiczna była najbardziej nośna, manifestacje miały charakter antyrządowy i motywacje były bardzo różne. Były tam osoby, które w jakiejś mierze popierały te hasła związane z legalizacją aborcji, natomiast część młodych poszła tam, bo było to uznawane za coś atrakcyjnego. Może rzeczywiście takie wypowiedzi polityków mogły tonować nastroje, bo było widać agresję ze strony protestujących. Zamiast tego nastroje były podgrzewane.

Pan Redaktor pisze w ten sposób: „naturalna bliskość zachodu sprawia, że wzorem nowoczesności stają się metropolie Europy, sam zaś Poznań najchętniej zostałby prymusem w krzewieniu nowoczesnych wartości, w tym afirmacji dewiacji”. Mocne słowa, ale kończy Pan optymistycznie, że kropelka do kropelki, tutaj na podstawie protestów do flag tęczowych na tramwajach.

To prawda, bo staram się mimo wszystko dać promyczek nadziei. Wydaje mi się, że nie jesteśmy skazani na determinizm historyczny, coś takiego nie istnieje, że coś musi się wydarzyć. Wszystko w rękach Opatrzności i ludzi, którzy tworzą historię. Decyzje jednego człowieka mogą zmienić losy świata. Rzeczywiście protest mieszkańców, czy motorniczych sprawił, że MPK musiało się wycofać z tej decyzji. Poznań w tym byciu prymusem musiał jednak zastopować, to jest bardzo publicystyczny zwrot, ale obserwujemy to, co dzieje się w Poznaniu i Europie Zachodniej. Tam uznaje się już za normę i przenosi się do Poznania. Ja też nawiązuję w tym tekście do tego, że w szkołach odbywają się zajęcia antydyskryminacyjne, a wiemy, że z tą antydyskryminacją niekoniecznie muszą mieć dużo wspólnego. Na to zwraca uwagę Ordo Iuris, że nie jest rolą samorządu, żeby te zajęcie organizować.

O tym doskonale mówiła też ankieta, która została przygotowana wbrew wszelkim zasadom.

https://www.radiopoznan.fm/n/ggtHp2
KOMENTARZE 0