Fabryka od ośmiu lat należy do prywatnego inwestora z Libanu. "Obiecywał nam, że wypłaci zaległe wynagrodzenia do końca tego miesiąca, teraz znów ten termin przesunął na 10 grudnia" - mówi przewodniczący Związku Zawodowego Solidarność w fabryce Marek Tyliński.
Jest bardzo źle. Źle było już od momentu sprzedaży spółki. Zamówienia zaczęły topnieć, w zasadzie zmalały do zera. Opieraliśmy się na końcu, już tak od 2016 roku, na produkcji części zapasowych i zamiennych. Dzisiaj to praktycznie sprzedajemy tylko z magazynu części już zrobione. Za wrzesień nie mamy wypłaty, za październik i za listopad.
Fabryka znana kiedyś z silników agregatowych, teraz niczego nie produkuje. Związkowcy obawiają się, że właściciel chce ją przekształcić w spółkę deweloperską i na terenie na Wildzie wybudować mieszkania - mówi przewodniczący Komisji Zakładowej w fabryce Jerzy Przybylak.
Nie ma co ukrywać, że właściciela na dzień dzisiejszy interesuje tylko projekt deweloperski. Jego produkcja już nie interesuje. Chce po prostu iść w kierunku zabudowań mieszkaniowych. Można domniemywać, że od samego początku właściciel tę firmę kupił tylko i wyłącznie zależało mu na terenie - patrząc z perspektywy czasu.
Związkowcy o pomoc w tej sprawie poprosili też miasto. W piśmie do wiceprezydenta Poznania pytają między innymi, czy władze miasta zamierzają wyrazić zgodę na zmianę przeznaczenia terenu fabryki.
Właściciela zakładu nie ma w tej chwili w Polsce. Na jednym z ostatnich spotkań pracownicy usłyszeli, że ma problem z przelaniem pieniędzy z banku w Libanie do Polski, dlatego nie dostają pensji. W tej chwili fabryka zatrudnia około 60 osób. W momencie sprzedaży pracowało tam prawie 300 osób.