NA ANTENIE: Pół na pół
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

"Media nie informują o podatku w innych krajach" - Miłosz Manasterski o "czarnych planszach"

Publikacja: 11.02.2021 g.21:42  Aktualizacja: 11.02.2021 g.21:55
Wielkopolska
Gościem Romana Wawrzyniaka był redaktor Miłosz Manasterski z Agencji Informacyjnej.
Miłosz Manasterski  - FB: Miłosz Manasterski
Fot. FB: Miłosz Manasterski

Roman Wawrzyniak: Jaki jest wpływ gigantów medialnych? Chyba trudno się nie zgodzić ze stwierdzeniami, że takie podmioty jak Facebook czy Google to generatory medialne, po prostu media, których działalność ma większy wpływ na kondycję finansową mniejszych podmiotów medialnych, niż proponowana ustawa.

Miłosz Manasterski: To rzeczywiście monopoliści, chociaż to nie do końca prawda, bo jednak ze sobą konkurują, ale tak naprawdę jest to oligarchia. Czyli trzech-czterech graczy internetowych rządzi na prawie całym świecie, prawie, bo nie rządzą tylko i wyłącznie w Chinach. Sytuacja wygląda absolutnie zero-jedynkowo. Podatki są płacone przez nie poza Polską, jednocześnie, w tym momencie ich pozycja rynkowa jest taka, że nikt praktycznie nie może im zagrozić. Żadna oferta atrakcyjnych mediów społecznościowych w żadnym kraju się nie przebija, również w Polsce. Ja bardzo mocno trzymam kciuki za projekt Albicla. Natomiast nie ukrywam, że będzie to niesamowicie trudne, żeby przebić się przez tych wielkich graczy, którzy wykorzystują swoją pozycję rynkową nie tylko po to, żeby zgarniać pieniądze i wyprowadzać je za granicę, ale również do tego, by na miejscu nie powstawała dla nich żadna groźna konkurencja.

Kasują konkurencję, o czym mogli się przekonać ostatnio właściciele portalu chrześcijańskiego na Zachodzie. Chciałbym, żebyśmy odnieśli się jeszcze do rynku mediów telewizyjnych. Czy pana zdaniem, którykolwiek z tych wielkich graczy wycofa się ze swojej działalności, skoro tak bardzo poczuł się dotknięty pomysłem podatku solidarnościowego?

Zacznijmy od tego, że ryzyko zmiany czy utraty dochodu na poziomie 5-15 procent, bo o takich stawkach maksymalnie jest mowa, we wszystkich branżach, jest zawsze brane pod uwagę. I nikt z tego powodu nie zwija interesu. To jest wkalkulowane. Zawsze takie ryzyko istnieje. Rzecz w tym, że wmawia się nam, że jakaś wolność słowa ma wynikać z tego, że ci gracze są obecni. Media, które tutaj generalnie istnieją są mediami polskimi, które tutaj powstały i zarządzane były kiedyś przez Polaków i zostały przejęte. Jeżeli na przykład Discovery chciałoby się wycofać, ja nie widzę jakiegoś problemu, żeby znalazł się ktoś inny, kto po prostu kupi te udziały i przyjmie te warunki. Ten podatek naprawdę, z punktu widzenia tych gigantów, absolutnie nie jest groźny i oni go przerzucą na koszty swoich klientów. Powiedzą: „drodzy państwo, podatek wszedł, teraz ta reklama kosztuje na przykład 10 procent więcej”, bo wiemy też, że planowane są różne stawki, w zależności czego będzie to reklama.

Sprawdza się stare powiedzenie, które mówi, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze, a nie o wolność słowa, o której tyle teraz się mówi w mediach, mających wczoraj czarne ekrany.

To jest absolutna manipulacja. Wolność słowa w Polsce ma niebywałą tradycję i Polacy mają taką tradycję. Tego nie przyniósł żaden amerykański czy niemiecki dziennikarz swoim portalem czy telewizją. Wolność słowa Polacy wywalczyli sobie sami, chociażby za czasów „Solidarności”, poprzez kolportaż „Bibuły” i różnych gazetek, które się z tego rozwijały. To jest absolutne kłamstwo, opowiadanie nam, że wolności słowa zabraknie, gdyby któryś z koncernów się wycofał z Polski. Obawiam się, że one - nawet gdyby ten podatek był dużo wyższy - i tak by się nie wycofały, ponieważ mamy do czynienia z pewnym obrotem zamkniętym. Proszę zwrócić uwagę, że bardzo wiele usług i produktów oferowanych przez zachodnich producentów, reklamowanych jest w zachodnich mediach obecnych w Polsce. Jeżeli te media nie płacą podatków również, to po prostu każda złotówka, euro czy dolar, wracają za granicę, a Polacy są drenowani, bo w efekcie tych reklam kupowane są produkty i usługi. Gdyby nie były kupowane, to nikt by ich nie reklamował. Reklama zawsze ma sens, naprawdę to nie jest tak, że ktoś się wykosztuje i to nie przynosi efektów.

Czy w fali argumentów w obronie demokracji, używanych przez media „z czarnym ekranem” , Pan Redaktor słyszał, aby te media zgodnie z prawdą informowały swoich widzów, że podobne podatki działają przecież w innych krajach Unii Europejskiej - w Austrii od chyba 11 lat, w Wielkiej Brytanii, Francji, Belgii.

Nic takiego nie słyszałem. Byłem zdumiony, kiedy nagle jedna ze stacji radiowych, która w ogóle nie zajmuje się dziennikarstwem, tylko puszcza muzykę, nagle ogłosiła - z całym szacunkiem, wybór muzyki też jest ważny - ale stacja ta mówi też, że wolność słowa będzie ograniczona. Nie wiem, w czym miałoby się to wyrażać. Nie informują o podatku w innych krajach i w tym jest problem. Ktoś powiedział, że ten dzień, kiedy kilka stacji telewizyjnych, radiowych i portali nie działało, był pierwszym dniem bez fake newsów w Polsce. Niestety nie. Te stacje są znane z tego, że manipulują, ale również manipulacja jest w samym komunikacie o tym zagrożeniu wolności słowa. Czy jak w Polsce był inny podatek podnoszony, to ktoś krzyczał, że nie wiem, nie ma już wolności prowadzenia biznesu? Na przykład dlatego, że stawka VAT była za czasów PO i PSL podniesiona do 23 procent. Naprawdę nikt nie krzyczał i się nie buntował, a przecież są rzeczy dużo bardziej uderzające w kieszeń zwykłego podatnika, niż podatek dla najbogatszych mediów.

Ja nawet spotkałem jeszcze mocniejsze komentarze. Na hasło „media bez wyboru” niektórzy komentowali, że te media nawet w tym momencie kłamią. Ale to już zostawmy. Jak Panu Redaktorowi podoba się reakcja polityków Platformy Obywatelskiej, którzy tak murem stanęli dzisiaj za protestem czarnych plansz. Jakby prawda i historia, która była ich udziałem, w ogóle nie miała miejsca i nic nie znaczyła. Nie będę po raz kolejny przypominał o tym co działo się za rządów PO-PSL: wejście agentów ABW do Wprost, rozwałka redakcji Rzeczpospolitej, wywalanie redaktorów naczelnych, nawet z mediów prywatnych, i tak dalej i tak dalej…

No właśnie warto to przypominać. To, co Platforma Obywatelska traktuje jako wolność słowa, to wolność chwalenia PO. Platforma Obywatelska nie dopuszcza krytyki, dlatego po prostu działała tak, jak Pan wspominał za swoich czasów, a teraz z kolei, jej sztandarowym hasłem, najbardziej nośnym, jest likwidacja TVP Info, a najlepiej w ogóle mediów publicznych, bo pokazują jeszcze te ciemne strony rządów PO-PSL. Z kolei politycy Platformy znakomicie się czują w tych zagranicznych koncernach medialnych. Tam brylują, udzielają wywiadów, nikt im nie zadaje trudnych pytań i widzimy to powiązanie. Oni są tam promowani i będą chronić koncernów medialnych, żeby nie płaciły wyższych podatków, a te koncerny będą ich promowały, żeby ludzie chcieli na nich głosować. Oni mają taką opiekę medialną i zaplecze intelektualne. Dlatego Platforma Obywatelska nie może stworzyć programu, bo ten program musiałyby im napisać po prostu te redakcje. A one podrzucają tylko pewne myśli, ale program polityczny jeszcze się z tego nie urodził.

Bardzo mi się spodobał komentarz księdza Dariusz Kowalczyka, który na zapowiedź Rafała Trzaskowskiego, że zlikwiduje TVP Info, napisał tak na Twitterze: „To dość typowe u neobolszewickich demokratów, wszyscy mają oglądać TVN, a jak się komuś nie podoba, to niech siedzi cicho”. Czy Pana zdaniem rząd ulegnie czy jednak uda się wprowadzić jakieś regulacje?

Jestem przekonany, że rząd będzie stanowczy. To oczywiście faza konsultacji, to o czym rozmawiamy jeszcze może się zmieniać. Rząd stawia na to, żeby ochronić przede wszystkim małe lokalne wydawnictwa, stacje radiowe, prasę, one tak naprawdę z tego podatku będą albo zwolnione, albo będą marzyły, żeby go zapłacić i w przyszłym roku osiągnąć ten próg przychodu z reklamy, bo przecież to są progi wysokie, na przykład 15 milionów. Kto zajmuje się trochę reklamą, ten wie, że nie jest łatwo taki budżet uzyskać w ciągu roku, żeby ten podatek się pojawił. Jestem przekonany, że ten protest mediów - taki naprawdę bezczelny - bo mówienie o wolności słowa przy podatku, który nawet nie jest jeszcze skonstruowany w formie ustawy - to jest tylko rozmowa o pomyśle - tak ostra reakcja tylko te działania przyśpieszy i zdeterminuje rząd, żeby ten podatek wprowadzić. Bo ten podatek jest potrzebny, przecież to nie jest na jakieś abstrakcyjne wydatki – wiadomo na co ma pójść. Wszyscy są zgodni co do tego, że trzeba zainwestować w służbę zdrowia, że również potrzebujemy po koronawirusie środków na ratowanie zabytków czy kultury. Świat kultury naprawdę ucierpiał i będziemy wszyscy jeszcze długo z tego kryzysu wychodzić. Mimo, że wskaźniki ekonomiczne są dobre, to jesteśmy w sytuacji o wiele trudniejszej niż rok temu.

https://www.radiopoznan.fm/n/BxmN2O
KOMENTARZE 0