Urządzenie miało być nieaktywne, gdyby działało - nieszczęście murowane – mówi Marta Drzewiecka z Nadleśnictwa Trzcianka.
Musimy przyznać, że trochę już lat miał ten potrzask. Dlatego nie jesteśmy w stanie określić, kiedy został rozstawiony i jak długo stał w lesie. Był też co prawda już zamknięty, nieaktywny, ale gdyby stał otwarty to nieszczęście murowane. W pułapkę mogłoby wpaść jakieś zwierzę, a nawet człowiek.
Leśnicy uspokajają jednak mieszkańców i twierdzą, że kłusownictwo w tym regionie jest rzadkością. A spacer po lesie mimo wszystko jest bezpieczny. Jednocześnie wystosowano prośbę do mieszkańców, by zgłaszać podobne znaleziska do trzcianeckiego straży leśnej.