W samym nadleśnictwie Babki każdego dnia o możliwość samodzielnej zbiórki chrustu, zwanej samowyrobem, pyta średnio 15 osób. Ile dzwoni wprost do poszczególnych leśniczych – tego nie na razie liczono.
Dla przykładu jednak leśniczy z Łękna odbiera również kilkanaście telefonów dziennie, przy czym zaznacza on, że w tym są osoby chcące kupić grube drewno opałowe.
Wśród pytających o samowyrób sporo jest takich, którzy pytają o procedury, bo chcą po chrust przyjechać po raz pierwszy.
I tu ważna rzecz: wyprawę po chrust najpierw zgłaszamy leśniczemu, który wskazuje miejsce zbierania gałęzi.
Zbigniew Łyszczarz, leśniczy z Łękna, wyznacza tereny po trzebieży, czyli po cięciach pielęgnacyjnych i - jak mówi - obecnie po raz pierwszy ma je całkowicie wysprzątane. Dotąd chrust zostawał i sechł albo gnił.