W opinii sądu nie jest on podejrzanym. Sprzeciw zgłasza poznańska prokuratura, która prowadzi śledztwo, dotyczące wyprowadzenia 93 milionów złotych z giełdowej spółki.
Prokuratura Regionalna w Poznaniu po raz kolejny zwraca uwagę na ryzyko mataczenia związane z brakiem środków zapobiegawczych. Roman Giertych miałby to robić według śledczych chociażby poprzez swoją aktywność w mediach. Jak podaje prokuratura, były wicepremier bez usprawiedliwienia nie stawił się od listopada na przesłuchanie. Próbowano umówić się z nim telefonicznie, lecz przerwał połączenie, kiedy przedstawił mu się dzwoniący funkcjonariusz.
Poznańska prokuratura twierdzi, że to naruszenie prawa i obowiązków podejrzanego. Sąd jednak już w listopadzie wstrzymał środki zapobiegawcze wobec Romana Giertycha, podając w wątpliwość sposób przedstawienia zarzutów nieprzytomnemu adwokatowi i jego status podejrzanego. Już następnego dnia - jak podaje prokuratura - Roman Giertych wyjechał z Polski.
Były wicepremier odpowiadając na zarzuty stwierdza, że "może robić co chce", a policjantów prosi o kontakt za pośrednictwem kancelarii i poczty.