Urzędnicy takie rozwiazanie tłumaczą troskę o bezpieczeństwo dzieci, ale zdania wśród rodziców są podzielone.
Jestem jak najbardziej za, ponieważ ta ulica przed 8.00 jest cała zakorkowana mimo, że tutaj są wszędzie wolne miejsca. Nikt z nich nie korzysta, nie chce się po prostu ludziom wysiadać z samochodu. Nie wydaje mi się, żeby tutaj było tak niebezpiecznie. Każdy z rodziców jest bardzo cierpliwy, nawet, jak wysadzamy dzieci, to inni czekają.
Wydaje mi się, że to jest nieporozumienie. Przypomina mi to trochę czasy komuny, gdzie ktoś sobie wymyśla jakieś bezsensowne przepisy, żeby mieć robotę. To też kosztuje, wynajęcie ludzi, żeby zamykali tę ulicę itd. I komu to potrzebne?
Uważam, że to bardzo dobre rozwiązanie. Jest jednak niebezpiecznie przed godziną ósmą, bardzo dużo samochodów zjeżdża do obu szkół. Sama byłam świadkiem, jak auto manewrowało przy wjeździe pod szkołę. Jedno dziecko kucało, wiązało buty. Tata wjeżdżał elektrycznym samochodem, nie zauważyłby tego dziecka kucającego.
Przez tyle lat ulica nie była zamykana, nic się nie wydarzyło.
Droga ponownie jest otwiera o 8. To na razie pilotaż. Po dwóch tygodniach wszyscy zainteresowani spotkają się z urzędnikami, by rozmawiać o testowanym rozwiązaniu.
Jak mówi dyrektor Wydziału Oświaty Urzędu Miasta Przemysław Foligowski, na początek została wybrana ulica w sąsiedztwie Cytadeli, bo działają przy niej dwie szkoły.
Tutaj mamy taką sytuację, gdzie po pierwsze są dwie placówki drzwi w drzwi, więc w naturalny sposób ten ruch jest większy. Szkoła nr 83 jest szkołą bezobwodową i właściwie niemal wszystkie dzieci są dowożone przez rodziców. Po drugie mamy tutaj dość komfortową sytuację, ulica Brandstaettera jest ulicą jednokierunkową, stosunkowo w niewielkim stopniu jej wyłączenie na te 15 minut zaburza jakiś szerszy układ drogowy w tej części miasta.
O zamkniętej ulicy informuje znak, ale na kwadrans na drodze ustawiana jest dodatkowo zapora.
Jeżeli rozwiązanie się sprawdzi, podobne zakazy będą wprowadzane w innych miejscach w Poznaniu. Urzędnicy mają już kilka lokalizacji, gdzie rano - w ocenie dyrektorów - przed szkołami jest niebezpiecznie. Takie rozwiązania wprowadziły już inne europejskie miasta - między innymi Wiedeń i Paryż.