NA ANTENIE: Z notatnika historyka
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

"Powinniśmy być szczególnie ostrożni w związku z brytyjską mutacją" - tłumaczy prof. Zieliński

Publikacja: 25.02.2021 g.10:23  Aktualizacja: 25.02.2021 g.11:02
Poznań
Gościem Romana Wawrzyniaka były długoletni krajowy konsultant do spraw epidemiologii, autor wielu podręczników z tej dziedziny, profesor Andrzej Zieliński.
profesor Andrzej Zieliński - szczepienia.pzh.gov.pl
Fot. szczepienia.pzh.gov.pl

Roman Wawrzyniak: Mamy dynamiczną zmianę zleceń na test koronawirusa. W ciągu tygodnia ich liczba wzrosła o 24 procent. W poprzednich tygodniach liczba badań oscylowała w granicach 40 tysięcy dziennie. Wczoraj przekroczyła 60 tysięcy. Takie informacje przekazywał minister Adam Niedzielski. To jest najwyższy wzrost od początku stycznia. Czy mamy powody do niepokoju?

Prof. Andrzej Zieliński: Zdecydowanie mamy powody do niepokoju ze względu na wzrost liczby zachorowań. To, że wzrasta liczba badań, to wynika raczej z ostrożności, czy z nastawienia właśnie, że ta liczba zachorowań rośnie. To, co najbardziej niepokoi, to jest rzeczywisty wzrost liczby zachorowań i wysoki odsetek zgonów.

Czy mamy do czynienia, jak twierdzi minister, z trzecią falą pandemii? Jak może być ona długa i niebezpieczna?

Z falami pandemii to jest dziwna terminologiczna sprawa. Normalny model nie mówi o żadnej falistości szerzenia się epidemii. Natomiast te fale pandemii, które my mamy, są wynikiem zachowań ludzkich, ale także powstawania nowych odmian, które są bardziej zaraźliwe, jak znany południowoafrykański, a szczególnie w Polsce brytyjski koronawirus. To rzeczywiście, jak już ludzie mówią o falach pandemii, to jest to rzeczywisty obraz, że wzrastają, ale to w wielkim stopniu zależy przede wszystkim od zachowań ludzkich, od braku ostrożności, który w tej chwili drastycznie obserwuje się na ulicach. Ludzie chodzą w maseczkach na brodach lub bez masek, odsłaniają nos, noszą przyłbice, albo udają, że mają maskę, bo zasłaniają się szalikiem.

Za chwilę do tego przejdziemy. Ministerstwo tłumaczy nowe obostrzenia nowymi mutacjami. Brytyjska i południowoafrykańska. Mają też być kolejne. Jakieś dwa miesiące temu na naszej antenie profesor Jacek Wysocki nie wykluczał, że przynajmniej ta odmiana brytyjska, mogła nam towarzyszyć już od września. Dzisiaj zresztą też „New York Times” informuje, że dwa zespoły naukowców odkryły nową formę koronawirusa. Czy powinniśmy się martwić nowymi mutacjami?

Odmian jest wiele. Wiele z nich nie ma właściwie żadnego znaczenia. Po prostu te mutacje w sytuacji pandemii, kiedy jest dużo zakażeń i pasażu przez poszczególne zakażone osoby, to bardzo dużo tych nowych odmian występuje, bo po prostu powielanie wirusa myli się w RNA na różnych poziomach. Natomiast rzeczywiście groźne odmiany, to są te, które mają już stwierdzoną wysoką zaraźliwość i powinniśmy się rzeczywiście szczególnie ostrożnie zachowywać w związku z tą bardzo zaraźliwą odmianą brytyjską.

Czy te nowe odmiany są bardziej niebezpieczniejsze? Groźniejsze? Co o nich wiadomo?

Nie ma dowodów, że wywołują one większą śmiertelność, natomiast są takie przypuszczenia, w niektórych przypadkach, że jest to bardziej zaraźliwa, ale łagodniejsza, w innych, że bardziej zaraźliwa i groźniejsza. W tej chwili coraz mniej głosów jest na ten temat, że ona jest łagodniejsza. Jest to po prostu poważna choroba tak jak cały covid – tylko bardzo zaraźliwa. To możemy z pewnością stwierdzić. Natomiast porównywanie kliniczne jest bardzo trudne. Dlatego, że jak państwo wszyscy wiedzą, przebieg zależy bardzo od demograficznego rozkładu zakażeń. Jeżeli jest więcej zakażeń ludzi młodych, choroba wydaje się lżejsza. Jeżeli więcej jest zakażeń ludzi starych, choroba wydaje się cięższa. Tak samo jak przywiązywanie do śmiertelności z powodu koronawirusa, jako ciężkości wirusa, zjadliwości, jest bardzo zawodne. Dlatego, że w wielkim stopniu, zależy to od tego, kogo dotyczą te zakażenia, w jakich grupach społecznych je mamy. Jak młodzi ludzie wychodzą na ulicę, więcej jest zakażeń wśród młodzieży. Jeśli są zakażenia w domach opieki, więcej jest zakażeń wśród osób starszych. Wtedy śmiertelność wzrasta. Jeśli wśród młodych, śmiertelność wydaje się mniejsza. To jest bardzo trudne do porównania. Te spekulacje mają bardzo niską wartość.

Mamy taką informację, że województwa w północnym pasie Polski są bardziej dotknięte epidemią, chodzi między innymi o warmińsko-mazurskie, pomorskie, kujawsko-pomorskie. Skąd wobec tego biorą się takie różnice w poszczególnych regionach?

Dużo na to wskazuje, że szczególnie warmińsko-mazurskie, może mieć większy odsetek, choć nie taki drastyczny, jak to się wydawało raptem na podstawie 24 przypadków, ponieważ odsetek brytyjskiego szczepu jest tam większy. Może to być przyczyną, ale również nie mamy danych, które porównałyby zachowanie ludzi w różnych obszarach Polski. To jest bardzo trudne porównanie. Niewątpliwie, w tej chwili wiemy, że na północy Polski, odsetek ludzi zakażonych szczepem brytyjskim jest większa, ale ciągle nie jest to szczep dominujący w Polsce, choć może być niedługo.

W warmińsko-mazurskim mamy wskaźnik absencji uczniów w szkołach na wysokości 10 procent. To jest bardzo niepokojące jednak mimo wszystko.

To oczywiście jest bardzo niepokojące. Natomiast świadczy o tym, że ta grupa ludzi jest zakażona. Dlaczego? Absencja dotyczy tych dzieci, które chodzą do szkoły. To są małe dzieci i to też jest niebezpieczny znak. Bo małe dzieci zarażają się od dorosłych.

Teraz pytanie, na które odpowiedzi szukają chyba wszyscy Polacy. Czy da się obronić decyzję o zmianie sposobu zabezpieczania przez zasłanianie twarzy. Bo jak ludzie mają uwierzyć, że przez kilka miesięcy przyłbice były w stanie nas chronić, a teraz przestały?

Przyłbice nas chronią, szaliki nas chronią, tylko problem jest w tym, że chronią za mało. Jeśli my widzimy, że te zalecenia są niewystarczające, bo bardzo rosną liczby przypadków, to trzeba to oczywiście zaostrzyć i podkreślić. Zasadniczą sprawą jest to, że przyłbica daje oddychanie zupełnie swobodne i te kropelki tam znacznie łatwiej mogą przenikać niż przez tkaninę. Co do tego po prostu na zdrowy rozsądek nie ma wątpliwości. Zasadnicza sprawa jest taka. Cokolwiek ludzie noszą, powinni to nosić. Ja widzę, że ludzie chodzą w maseczkach z odsłoniętymi nosami, chodzą w maseczkach na brodzie i chodzą już bez masek. Tego parę tygodni temu na ulicach nie widziałem. Widziałem, że jak się pogorszyła sytuacja w listopadzie, to ludzie rzeczywiście przyzwoicie zaczęli nosić maski.

Może te wzrosty temperatur trochę do tego doprowadziły teraz?

Może być tak. Jak jest mróz, to rzeczywiście na maseczce odkłada się szron. I jest nieprzyjemnie. Ale z tego, że jest nieprzyjemnie, to nie znaczy, że możemy się zachowywać niebezpiecznie.

Dużo mówi się o odmrażaniu gospodarki i przywracaniu jej normalnej działalności. Gdyby nawet rząd, taką decyzję podjął, jakie byłyby tego konsekwencje dla nas wszystkich i ewentualnego rozwoju epidemii?

Odmrażanie gospodarki odmrażaniu gospodarki nierówne. Są miejsca zawsze sporne. Inny widok jest z punktu widzenia właściciela siłowni, inny punkt widzenia epidemiologów. Niektóre przedsiębiorstwa, jak restauracje czy hotele, wszystkie miejsca, gdzie się ludzie gromadzą - również rozrywka, kino, teatr - stwarzają większe zagrożenia. Zakłady pracy stwarzają różne zagrożenia, w zależności od tego, jak ci pracownicy są rozłożeni i jaką utrzymują od siebie odległość. To jest bardzo trudno przewidzieć, jakie rozmrożenie gospodarki da wpływy. Natomiast niewątpliwie zamrożenie gospodarki jest dramatycznym utrudnieniem wszystkiego w życiu społeczeństwa, a przede wszystkim stwarza niebezpieczeństwo ograniczeń gospodarczych, spadku dochodu narodowego i spadku ilości posiadanych środków do zwalczania epidemii.

Ten wywód pokazuje, jak trudna mimo wszystko jest to decyzja.

Właśnie. To wykracza poza wiedzę epidemiologa i w przeciwieństwie do niektórych bardzo się pilnuję, żeby tej granicy nie przekraczać, bo są wypowiedzi zupełnie nieprzytomne, jak taka, że ci co mieli umrzeć, to umarli, albo nawet taka z dziś, że idzie wiosna, że już będzie coraz mniej, bo większość ludzi już została zakażona. Nie została zakażona większość ludzi, bo raptem zostało zakażone około 4 procent.

https://www.radiopoznan.fm/n/xpSMhe
KOMENTARZE 0