NA ANTENIE: Popołudniówka Radia Poznań
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Minister rolnictwa: "Założenia europejskiego Zielonego Ładu mogą spowodować, że będziemy musieli importować żywność spoza Unii"

Publikacja: 23.11.2021 g.11:54  Aktualizacja: 23.11.2021 g.22:18 Łukasz Kaźmierczak
Kraj
Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi Henryk Kowalczyk był dziś gościem porannej rozmowy Radia Poznań.
henryk kowalczyk - Leon Bielewicz - Radio Poznań
Fot. Leon Bielewicz (Radio Poznań)

Minister podkreślał, że nie ma jeszcze sprecyzowanych ram europejskiego programu, dotyczących rolnictwa, nad którymi cały czas trwają prace. Henryk Kowalczyk mówił, że są określone polityczne cele, które są trudne dla rolnictwa, bo mogą ograniczyć produkcję.

Jeżeli my ograniczymy sobie bardzo mocno emisję CO2, czy środki ochrony roślin, to co z tego, skoro poza granicami UE będzie to stosowane, będzie bardziej konkurencyjne cenowo, będziemy importerem żywności i nasi obywatele, gdzie jednym z celów jest zdrowie ludzi, to ten cel nie będzie zrealizowany, bo będą spożywać produkty rolne, pochodzące z importu, spoza UE, wyprodukowane bez należnych zabezpieczeń

 - mówił Henryk Kowalczyk.

Minister Kowalczyk przedstawił też pomysł polskiego rządu na walkę ze zmowami cenowymi w rolnictwie. Ma powstać holding spożywczy, którego właścieielami będą rolnicy, dzięki czemu skróci się droga "od pola do stołu", a więcej zysków trafi do rolników.

Poniżej pełny zapis rozmowy:

Łukasz Kaźmierczak: Pomyślałem sobie, że jeżeli ważny polityk w pierwszym miesiącu urzędowania odwiedza jakieś miejsce, to jest per analogiam tak, jakby szef dyplomacji odwiedził na przykład Niemcy. Jeżeli minister rolnictwa odwiedza Wielkopolskę, to rozumiem, że jest to ważny region z punktu widzenia resortu i Pana, jako kierownika ministerstwa rolnictwa.

Henryk Kowalczyk: Wielkopolska jest znana, jeżeli chodzi o produkcję rolną,. Te odwiedziny są związane bardziej z konferencję, organizowaną przez Top Agrar, ale oczywiście jest tu wielu rolników o dużym potencjale produkcyjnym. Myślę, że Wielkopolska ma teraz też swój ważny temat. To jest duże zagłębie hodowli trzody chlewnej, a ta szczególnie przeżywa przez ASF, tak jak cały zachód niestety. Te tematy pewnie będą się przewijać.

Powiedział Pan, że ASF jest dla Pana głównym wyzwaniem, tak na dzień dobry w ministerstwie, tak przynajmniej ja tę wypowiedź zrozumiałem, ale widziałbym jeszcze inne zagrożenie. Nie wiem, czy Pan zna skład europosłów z Wielkopolski. Mamy tam między innymi Sylwię Spurek, oprócz paru innych, wyrazistych postaci. W ten weekend Sylwia Spurek powiedziała, że mięso powinno zniknąć z jadłospisów i powtórzyła ten postulat, że do 2040 roku powinna być zakazana jakakolwiek hodowla zwierząt. Jak nie ASF, to Sylwia Spurek nas załatwi w takim razie.

To są bardzo oryginalne pomysły. Pani europoseł Sylwia Spirek na pewno istnieje medialnie i jeśli o to chodzi, to tak, ale myślę, że to są oczekiwania absolutnie nierealne. Poza tym, odesłałbym Panią europoseł do wiedzy medycznej i do potrzeb żywnościowych człowieka i nie opowiadał takich rzecz.

Sylwia Spurek ma swoje argumenty na korzyść zwierząt, żeby zachować ich dobrostan całkowity,, czyli absolkutnie nie używać zwierząt w jadłospisie. Dlaczego o tym mówię? Bo jeżeli można przeforsować Fit For 55, to dlaczego zaraz nie zrobić zielonej agendy na wzór Sylwii Spurek? Skoro Jeff Bezos i Bill Gates zainwestowali potężne miliardy w fabrykę sztucznego mięsa, to może nam w pewnym momemcie grozić taki scenariusz, że to wejdzie na agendę europejską.

Wyobrażam sobie, że część mięsa można zastępować innymi produktami, ale nie wyobrażam sobie, żeby całkowicie mięso wyrzucić z jadłospisu. To jest chyba nierealne. Człowiek jest stworzeniem wszystkożernym, że tak brzydko powiem, więc je i mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego typu nabiał, jajka, ale też i produkty roślinne, w tym warzywa i owoce. Żeby jadłospis każdego z nas był zdrowy, to powinny być wszystkie te elementy.

Nie boi się Pan, że to się może urealnić?

Myślę, że to nie jest realne. Zawsze takie skrajne pojęcia ideologiczne, bo tak bym to nazwał, będą występowały, ale to nie znaczy, że większość społeczeństwa będzie takie skrajnie ideologiczne podejeście akceptowało. Nigdy nie akceptowało, więc jestem spokojny.

Sylwia Spurek powiedziała też, że będzie przeciwna jeździectwu w jakiejkolwiek formie urpawianemu oraz wędkarstwu, ale to tak na marginesie dodam. Zostawmy tę kwestię, skoro Pan mówi, że jest...

Myślę, że Pani Sylwia Spurek powinna pójść do lasu, odłowić wilki, bo zagryzają inne zwierzęta. Wiele innych przykładów i zadań można by przed nią wyznaczyć.

Przyroda to jest niestety łańcuch połączony. Wróćmy do tego nieszczęsnego ASF. Wczoraj usłyszałem z pańskich ust taką deklaratywną zapowiedź, że będzie podwyższenie rekompensat dla rolników, którzy cierpią z tego powodu. Przypomnijmy, że bardzo wielu rolników zamierza zaprzestać hodowania trzody chlewnej, bo niektórzy nie mogą tego robić z racji stref, albo grozi im to, że za chwilę ta hodowla będzie nieopłacalna. To padło wczoraj. Pan mówił o pięcio, sześciokrotnym.

Tak, mówiłem o pięcio, sześciokrotnym podwyższeniu rekompensat z tyrułu zakazu hodowli, bo taki jest. Dziś, jeśli ktoś zaprzestanie hodowli z powodów ekonomicznych, bo mu się to przestanie opłacać, to trudno mówić o rekompensatach. Natomiast, jeżeli zaprzestanie hodowli jest wykonaniem decyzji lekarza weterynarii, czyli przezjście okresu kwarantanny w hodowli, to w tej chwili jest ta rekompensata. Ona jest symboliczna, bo to jest trzydzieści parę groszy za jedną sztukę na jeden dzień, do 50 sztuk ograniczenie, to tak naprawdę rolnik może uzyskać maksymalnie kilkanaście złotych dziennie. To nie jest rekompensata, bo jeżeli jest to podstawowe źródło dochodu, to za te pieniądze po prostu nie wyżyje. Dlatego też chcemy to podnieść wielokrotnie, żeby to była stawka, która pozwoli choćby w części funkcjonować przez tych kilka miesięcy.

Jeżeli chodzi o inne programy osłonowe, to ostatnio rozmawiałem z inną europosłanką z Wielkopolsi, z Andżeliką Możdżanowską, która mówiła, że interweniowała w Komisji Europejskiej u komisarza Wojciechowskiego. JESt taka odpowiedź z UE, że właściwie na dziś, jeżeli chdzi o hodowlę trzody chlewnej, to nie przewidują specjalnych rekompensat za ASF, dlatego że średnioroczne ceny żywca trzymają się tego, co było w poprednich latach.

Rzeczywiście tak jest. Będąc na radzie ministrów rolnictwa UE w poprzedni poniedziałek, to wszyscy ministrowie podkreślali, że należy coś zrobić z tymi spadającymi cenami trzody chlewnej i z opłacalnością produkcji. To był powszechny głos ministrów. Niestety, Komisja Europejska odpowiedziała swoim zwyczajem, bardzo dyplomatycznie, że będą się przyglądać i monitorować, a jeśli zajdzie taka konieczność, a na razie takiej konieczności nie widzą...

Ale to nasz Janusz Wojciechowski z pańskiego środowiska politycznego...

Akurat w tamtym momencie, w poprzedni poniedziałek, nie było komisarza Janusza Wojciechowskiego, dlatego że miał izolację z powodu covidu, więc był inny przedstawiciel Komisji. Myślę, że głos byłby podobny. Oczywiście jest to problem dla rolników. Pozostawiono to trochę na takiej zasadzie, żeby kraje jakoś sobie radziły, chociaż to też jest skomplikowane, bo też jesteśmy też pod rygorem pomocy publicznej i też nie można tego przekraczać. Nawet w pomocy de minimis są to niewielkie kwoty, które można wykorzystać. Chcemy przetrzymać ten bardzo trudny okres, choćby pomagając w utrzymaniu loch, bo można za parę miesięcy się odbić, a jednak ufam, że cena za kilka miesięcy się też odbije. Jeżeli w całej Europie rolnicy zaprzestaną hodowli, to spadnie podaż, wobec czego cena musi drgnąć, wtedy utrzymanie tych loch, jeżeli będziemy wspierać, a rolnicy to przetrzymają, to będzie z czego tę hodowlę odbudować. Wykorzystamy do tego te dopłaty do dobrostanu zwierząt, bo to jest ten element, który możemy elastycznie wykrozystać.

Jeżeli chodzi o unijną politykę rolną, ten zielny ład, który ma być wprowadzany i sam pomysł, jak ma wyglądać europejskie rolnictwo przyszłości, to też są bardzo różne i podzielone głosy. Był minister rolnictwa, pański poprzednik, minister Ardanowski obawia się przede wszystkim tego, że Europa stanie się importerem żywności netto. Jego zdaniem te rozwiązania z zielonego ładu grożą temu, żeby to było wydajne rolnictwo.

Na pewno założenia zielonego ładu są bardzo trudne dla rolnictwa, a szvzególnie tego rolnictwa produkcyjnego. NA razie określone polityczne cele, bo one nie są tak na sztywno zadaniami dla poszcególnych państw, ale ograniczenie zużycia sztucznych nawozów, bardzo znaczące ograniczenie środków ochrony roślin, czy choćby nawet wyłączenie pewnych obszarów z produkcji rolnej, jest na pewno trudne i zmniejszające produkcję. Każdy kraj zakłada sobie sam swoje cele do osiągnięcia i póki co, one nie muszą być takie, jakie nakreśla cała UE, ale wiadomo, że z biegiem lat będą te cele bardziej...

Czyli macie trochę autonomii, że możecie deklarować własne cele.

Na ten moment mamy autonomię, ale obawiam się, że za parę lat, jeśli te cele unijne nie będą realizowane, to prawdopodobnie autonomia będzie się zawężąć. Myślę, że ta dyskusja o zielonym ładzie w europie powinna trwać i o tym, jakie cele naprawdę chcemy osiągnąć, żebyśmy nie wypadli w sposób istotny z produkcji rolnej. Obawiam się jednego elementu. Jeżeli my ograniczymy sobie bardo mocno emisję CO2, czy środki ochrony roślin, to co z tego, skoro poza granicami UE będzie to stosowane, będzie bardziej konkurencyjne cenowo, będziemy importerem żywności i nasi obywatele, gdzie jednym z celów jest zdrowie ludzi, to ten cel nie będzie zrealizowany, bo będą spożywać produkty rolne, pochodzące z importu, spoza UE, wyprodukowane bez należnych zabezpieczeń.

Jak rozumiem, dyskusja w tej sprawie trwa, tu nic nie zostało jeszcze przesądzone, ten zielony ład się dopiero klaruje.

Są cele polityczne, ale nie ma jeszcze prezycyjnych ram. Przy każdym podejmowaniu decyzji o tych precyzyjnych ramach, będzie się rozstrrzygać istota tego zielonego ładu.

Trochę zacząłem Pana rozliczać z obietnic. Kiedy Pana obejmował urząd, powiedział, że będzie się spotykał z rolnikami. Muszę powiedzieć, że tę jedną rzecz Pan zrealizował. Tych spotkań już trochę jest. Było między innymi spotkanie, na które długo czekał Michał Kołodziejczak, lider AgroUnii, która też jest u nas widoczna, organizuje blokady. Wiem, że chyba mięsiąc temu się spotkaliście. Niedługo kolejne spotkanie. Zdaje się, że ma chyba nawet do Pana nnumer telefonu, bo chyba dzwonił w sprawie jakiejś interwencji, co do sytuacji przechowywania żywności pod jedną z Biedronek. Jeżeli można zadzwonić w tej sprawie do wicepremiera, to rzeczywiści skróciła się droga między urzędem, a obywatelem. Ale już tak zupelnie poważnie, Pan powiedizał, że Michał Kołodziejczak dobrze diagnozuje niektóre problemy rolnictwa. Ja bym je sprowadził do tego, żeby ta hodowla i produkcja opłacała się rolnikom i z tym jest największy problem. Chodzi o to, żeby oni sprzedawali w takich cenach, żeby do tego nie dokładali.

Oczywiście wolnego rynku nie zburzymy, ale ważny jest też element gdzie zostaje ta wartość dodana. W tej chwili ceny żywca są bardzo niskie, ale wędliny w sklepach nie staniały. To jest ten margines, którym powinniśmy się bardzo mocno interesować.

UE postuluje nawet, żeby pokazać dwie ceny. Jedną, która pokazuje ile dostaje rolnik...

Oczywiście przy produkach niepretworzonych jest to realne, natomiast pry przetworzonych jet to niemożliwe, bo nie da się porównać ceny żywca z ceną kilograma kiełbasy, bo trochę się dzieje po drodze i z ilograma żywca nie ma kilograma kiełbasy., więc tego nie da się zrobić tak wprost. Zgodziliśmy się z tym, że na produkty nieprzetworzone, to o taki pomysł warto się pokusić, żeby konsumenci zobaczyli gdzie jest ta wartość dodana i kto tak naprawdę zarabia. W wielu przypadakch, i tutaj mamy już uruchomiony UOKiK, jest wykorzystanie przewagi kontraktowej i ttaj są już uruchomione próby legislacyjnego rozwiazani tego problemu. Trzeba też myśleć o tym, żeby przetwórstwo, które niestety odpłynęło z rąk polskich, chociaż trochę w polskie ręce wracało. Najlepiej by było, jak w mleczarstwie, żeby przetwórstwo było własnośćią rolników. To by było idealne rozwiązanie.

Pan mówił o tym, żeby wrócić do rodzajów spółdzielni.

Tak, to można sobie wyobrazić, że rolnicy będą mieli akcje w spółkach, które są przetwórniami..

Które nie są 1000 kilometrów dalej, tylko powiedzmy 10.

Chodzi o to, że kiedy przetwórca akurat zarabia, bo cena żywca jest niska, to żeby ten zarobek szzedł również do rolnika.

Polski ład mówi też trochę o tym przetwórstwie, a przede wszystkim o skróceniu tej drogi od reolnika do stołu, Dużo można w tym upakować.

Tak, użwamy takeigo hasła „od pola, do stołu”, które jet hasłem pojemnym. Ono polega przede wszsytkim na wypełnieniu tego środka – przetwórstwa, skupu, pośrednikó itd. Jeśli łańcuch będie krótszym, tym wartość dodana będzie bliżej rolnika i będzie szansa na to, że rolnik dostanie bardiej godziwą cenę.

Jeżeli chodzi o ceny, bo Pan też mówił o tym, że jesst problem w tym jaka jest cena w sklepie, a ile dostaje rolnik, to czy pomysłem na to może być stworzenie polskiego holdingu spożywczego? W jego skład ma wejść, bo już umowa zostałą podpisana, Poznańska Hodowla Roślin.

Tak, jego komponentem jest wiele spółek, począwszy od krajowej spółki cukrowej, która ma być kręgosłupem tego przedsięwzięcia, a spółki które są spółkami strategicznymi, hodowlanymi mają służyć raczej jako wehikuł kapitałowy, niż jako spółki do wykorzystania na rynku. To jet bardzo ważne, bo chcemy łamać zmowy cenowe, czego jest kilka bardzo pozywynych przykładów. Czasami wystarczyt interwencja rynkowa na kilka procent. Takim przykładem była ostatnio cena nawozów. One są bardzo wysokie, ale w porozumieniu z premierem Sasinem i Grupą Azoty udało się uruchomić sprzedaż niemal bezpośrednią, poprzez spółkę AgroChem. Oni określili cenę i pozostali pośrednicy natychmiast zmniejszyli tę cenę do tego poziomu.

Taki miałby być rodzaj nacisku? Ta zmowa cenowa to jest powszechne dzisiaj zjawisko?

To taki rodzaj nacisku. Niestety w niektórych dziedzinach to jest bardzo powszechne zjawisko. Szczególnie owoce miękkie są bardzo wrażliwe na zmowę cenową, bo to jest taki produkt, którego nie da się przetrzymać. Albo się go po zerwaniu spredaje dziś, albo wcale i w tym momencie jest to wykorzystywane. Występuje też zmowa cenowa, albo brak należytej ceny dla skupu trzody chlewnej ze stref ASF. One mają ograniczone mozlwości przemieszczania się, wobec czego narzuca się rolniko niegodziwe ceny, chociaz produkt jest dobry, zdrowy,.

Na to też jest jakiś sposób?

Liczę na to, że poprez ten holding będzie można oferować ceny nie dużo gorsze, niż normalnie.

Trochę taki protokół rozbieżności zrobiliśmy między tym, co jest, a tym, co byście chcieli zrobić. To pewnie za 100 dni zrobimy, jakieś małe rozliczenie?

Myślę, że będzie. Jestem na to gotów. Myślę, że nie tylko ze spotkań ze związkowcami, czy rolnkami, bo to już mogę się rozliczyć, natomiast również z pewnych dokonań takich legislacyjnych.

https://www.radiopoznan.fm/n/gTmduG
KOMENTARZE 0