NA ANTENIE: LECZ GLUPIEGO ZYCIA ZAL (2023)/BOOGIE BOYS (20.4.NA URODZINACH RADI
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

dr S. Strojny: Mimo że wiele wskaźników spada, nasza gospodarka jest w dobrym stanie

Publikacja: 30.07.2020 g.10:10  Aktualizacja: 30.07.2020 g.11:07
Poznań
W ostatnich dniach zostaliśmy zasypani danymi i prognozami dotyczącymi polskiej gospodarki. Jak należy interpretować te wskaźniki?
radio poznań mikrofon - Kacper Witt
Fot. Kacper Witt

Gościem Kluczowego Tematu był dr Szymon Strojny z Wyższej Szkoły Logistyki w Poznaniu.

Piotr Tomczyk: Nie ma wakacji od ekonomii. Ciągle dowiadujemy się czegoś nowego?

dr Szymon Strojny: To dobrze. Są to dosyć dobre informacje. Mimo że wiele wskaźników spada, nasza gospodarka jest w dobrym stanie.

Świat się zadłuża. Jak podał Eurostat. Dług jednak po pierwszym kwartale ciągle poniżej 50 proc. Czy to cisza przed burzą?

Trudno powiedzieć. Dane z Eurostatu są przytaczane w wielu mediach. Na koniec kwartału nasze zadłużenie wyniosło 48 proc. PKB. Na tle Europy wyglądamy bardzo dobrze, a na tle o podobnym rozwoju, co my, to plasujemy się w środku stawki. Sytuacja jest bardzo dobra. Tam jest wiele krajów, które mają powyżej 100 proc. i ze słabymi perspektywami na przyszłość. Pojawiają się głosy wśród ekonomistów młodego pokolenia, bardziej lewicowi, którzy zachęcają, żeby zadłużyć się bardziej, żeby te konstytucyjne progi zlikwidować. To chyba nie jest dobry trend. To jest tak, jak w naszym gospodarstwie domowym: bogactwo nie bierze się z kredytu, a z pracy i oszczędności.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy chwali nas nie tylko za niskie zadłużenie, ale też na tle innych krajów pokazuje, że jesteśmy w lepszej sytuacji gospodarczej. Przechodzimy przez ten kryzys nie tak umoczoną nogą, jak kraje zachodniej Europy.

Tak. Rządowe tarcze generalnie działają. Jest oczywiście zagrożenie, że część naszego zadłużenia jest ukryta (np. w Banku Gospodarstwa Krajowego). Prawdopodobnie wybieralne zadłużenie nasze jest większe niż 48 proc. PKB. To nie zmienia faktu, że na tle innych krajów jest dobrze.

To jeżeli wiemy, że sytuacja nie jest zła - co przewidują ekonomiści i rząd na przyszły rok. Pojawiły się założenia budżetowe. PKB ma wzrosnąć o 4 proc. po spadku o 4,6 proc w tym roku. Optymizm nadmierny?

Nie, mi się wydaje, że rząd, uwzględniając jego projekcje, plus projekcje UE i NBP. Gdzieś wokół 4 proc. będziemy się kręcić. Po spadku tegorocznym, gdyby nam wzrosło o 4 proc to będzie dobry wynik na tle Europy. Pamiętajmy, że rząd ma więcej danych i łatwiej mu prognozować. Co to oznacza w praktyce? W ciągu roku odrobilibyśmy straty związane z koronawirusem, co też jest bardzo dobrą wiadomością. W innych krajach jest gorzej, zwłaszcza na południu. Oni są na początku kryzysu, trudne chwile jeszcze przed nimi, co doskonale było widać w czasie ostatnich negocjacji budżetowych.

Kolejna ciekawostka z założeń budżetowych: inflacja. W tym roku szacowana jest na 3,3 proc.  W przyszłym roku spadnie do 1,8 proc.

Zaskakujące. Wielu ekonomistów przyznaje, że mamy taki trend. Dla nas to lepiej, jeśli ceny rosną w mniejszym stopniu. Bank Centralny ma założony plan inflacyjny na poziomie 2,5 proc. (1 proc. plus-minus). W tych ramach się trzymamy. To bezpieczna sytuacja, dobrze oceniana przez rynki finansowe. To, jak jesteśmy gospodarczo oceniani, wpływa na możliwości zadłużania się. Będziemy musieli oddać inwestorom mniej, niż pożyczaliśmy - to też kuriozalna sytuacja. To świadczy o wiarygodności.

Czyli można zadłużać się w miarę bezpiecznie?

Jak jest taka sytuacja, to trzeba z niej korzystać. Tak już było w Niemczech. Nasze obligacje mają oprocentowanie ujemne.

Wzrost bezrobocia w Polsce ma być niewielki. Czerwcowe dane mówią o 6,1 proc. Prognoza: do końca tego roku maksymalnie do 8 proc. W przyszłym roku spadnie do 7,5 proc.

Gdybyśmy porównywali to do roku 2019 czy 2018 to bezrobocie jest znacznie wyższe. To, że ma być niższe w 2021 roku, niż w tym, to dobrze. Obawy były większe. Wracamy do tych tarcz: głównym celem rządu było zatrzymanie wzrostu bezrobocia. Te cele zostały osiągnięte, aczkolwiek zatrudnienie spadnie (w tym roku 2,4 proc., w przyszłym roku 0,7 proc.).

Przejdźmy do wzrostu płac. Te będą rosły, ale nie tak szybko. W 2019 wyniosły 7,2 proc. W 2020 - 3,5 proc., w 2021 - 3,4 proc. Ale jednak dalszy wzrost.

To taki wzrost niewielki, nieodczuwalny. Trendy pozytywne. To naczynia powiązane, wzrost płac wpływa na wzrost konsumpcji. Rząd zakłada, że głównym motorem będzie popyt krajowy i konsumpcja. To jest powiązane z płacami. Stale mamy zbyt niski poziom inwestycji.

Trudno inwestować w czasie kryzysu.

Oczywiście, ryzyko jest ogromne. Mamy wiele firm, które współpracują z zagranicą. Teraz ryzyko inwestowania jest bardzo duże.

Jak oceniać nową propozycję płacy minimalnej: 2800 zł. Wzrost o 200 zł. Były zapowiedzi mówiące o 3000 zł w 2021. Propozycja jest troszeczkę niższa.

W warunkach ogólnego kryzysu gospodarczego i niepewności byłbym ostrożny ze zbyt optymistycznymi deklaracjami. Kto tak naprawdę to wynagrodzenie dostaje? Płaca minimalna wpływa na wiele innych czynników. Ona jest wykorzystywana do obliczania wielu innych wskaźników, ale realnie, kto z naszych słuchaczy dostaje płacę minimalną. W dużych miastach niewielu ludzi otrzymuje płacę minimalną. To jest bardziej problem biedniejszych terenów (ściana wschodnia). Co do wynagrodzeń trend jest pozytywny.

Czy rok 2021 będzie lepszy dla polskiej gospodarki, niż rok 2020?

Chciałoby się powiedzieć, że tak i założenia rządu na to wskazują, natomiast poczekajmy, jak rozwinie się pandemia - to jest kluczowe. Nauczyliśmy się trochę żyć z tym wirusem. Pamiętajmy, że to się jeszcze nie skończyło. Są zapowiedzi lekarzy, że jesienią to się pogorszy i to może wpłynąć na gospodarkę. Planowanie jest zawsze trudne, zwłaszcza w dobie pandemii.

Optymizm, ale jednak ostrożny.

Ostrożny i wyważony...

Dziękuję za rozmowę.

https://www.radiopoznan.fm/n/OSPfqJ
KOMENTARZE 0