Co prawda, żaden z nich nie widział jeszcze czołgów na polskich ulicach, ale już sam fakt tak skrzętnego ukrywania jednostek pancernych świadczył o niecnych planach pełzającej dyktatury.
Naród jednak znów nie dorósł do medialnych gwiazd. Pomimo katastroficznych wizji publicystów, telefony - które wzywać miały do udziału w demonstracjach - milczały. Internauci zadawali sobie fundamentalne pytania. Czy demokracja w Polsce może wygrać tylko dzięki wysiłkowi rewolucjonistów dowożonych na granice naszego państwa z krajów arabskich? Czy siły społecznego postępu mogą liczyć na bratnią pomoc z Berlina lub Brukseli?
Prowadzącym dochodzenie w tej sprawie, redaktorom Piotrowi Tomczykowi i Hubertowi Jachowi na pewno nie udałoby się znaleźć rozwiązania tych zagadek... Gdyby nie to, że zupełnie niespodziewanie, do "Kalejdoskopu medialnego" dodzwonił się specjalny, tajny korespondent programu z Iraku - Rafał Otoka-Frąckiewicz. No i się zaczęło...