„W teatrze cieni” - książka Tima Marshalla
Historia ostatniej europejskiej wojny.
Budowa obiektu od początku przebiegała z problemami. Miasto musiało zmienić wykonawcę.
Do katastrofy budowlanej w szkole na poznańskim Osiedlu Pod Lipami doszło podczas ogromnej nawałnicy w dniu 22 czerwca. Teraz poznaliśmy wyniki ekspertyzy.
"W trakcie robót budowlanych opracowano projekt wykonawczy zmiany konstrukcji dachu" – przyznaje Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego dla Poznania, Paweł Łukaszewski.
Zmiana ta polegała na zastąpieniu drewnianych dźwigarów pełnościennych na drewniane dźwigary kratownicowe. Przy tej zmianie popełniono kardynalne błędy. Przy projektowaniu nowych dźwigarów projektanci nie wzięli pod uwagę możliwości wystąpienia ponadnormatywnego obciążenia od ciężaru wody opadowej
- mówi Paweł Łukaszewski.
Na dodatek źle zaprojektowano połączenia montażowe nowych dźwigarów. Ekspertyzę wykonało czterech naukowców z Politechniki Poznańskiej.
"Wydaje mi się, że zabrakło komunikacji między głównym projektantem a projektantem konstrukcji dachowej" – ocenia kierownik zespołu, Zbigniew Pozorski.
Normalnie nie projektuje się konstrukcji dachowych na obciążenie basenem wody. A tak było w tym przypadku. Gdyby w jakiś sposób taka informacja była przekazana konstruktorowi, to na pewno by podjął odpowiednie działania projektowe. A takich nie było. Zaprojektował dźwigar w sposób standardowy
- wyjaśnia Pozorski.
Tymczasem dach został zaprojektowany przez architekta w dość nietypowy sposób, z jednym spadkiem, po którym woda spływała w jedną stronę. Mogło zebrać się na nim do 25 centymetrów wody. Zbigniew Pozorski tłumaczy, że w tego typu budowę zaangażowanych jest nawet 10 projektantów.
Eksperci z Instytutu Analiz i Konstrukcji wskazali na nałożenie się trzech czynników przy zawaleniu dachu. To błędy projektowe i wykonawcze oraz ekstremalna pogoda. Obciążenie wodą było trzykrotnie wyższe od standardowego. Zbigniew Pozorski nie chce wskazywać nazwisk osób odpowiedzialnych. O konsekwencjach zdecydują nadzór budowlany i prokuratura.
Historia ostatniej europejskiej wojny.
Jerzy Juszczyński powiesił dziś ostrzeżenie o sinicach w poznańskim jeziorze Strzeszyńskim.
Rodzina i współpracownicy posła Sachajko są przerażeni skalą nienawiści. Córka pisała do posła że się boi, a asystentka przestała odbierać telefony w biurze.