Zastępca prezydenta Poznania: "Wywieszanie flag na pomnikach nie jest dobrym pomysłem"

Łukasz Kaźmierczak: Umawialiśmy się na rozmowę na temat otwartego niedawno w Poznaniu punktu pomocy dla cudzoziemców, ale  pojawiło się dużo nowych tematów. Świeża informacja o przypadku koronawirusa w LGBT w Urzędzie Miasta Poznania. Blady strach padł na urzędników i prezydenta? Będzie pan robił test?

Jędrzej Solarski: Na pewno nie. Podlegamy takim samym procedurom. Od marca mamy reżim sanitarny wśród urzędników. Budynki urzędu to nie tylko plac Kolegiacki, ale też te przy Libelta, Gronowej, 28 Czerwca. Natomiast ten pierwszy przypadek wśród 1900 - to przypadek pracowniczki wydziału finansowego.

Daleko od pana?

Piętro wyżej.

Nie podlega panu.

Nie podlega. Ale wprowadziliśmy takie same procedury, jakie się wprowadza w innych zakładach pracy. Sanepid zrobił wywiad środowiskowy. Wszystkie osoby, które stykały się z zakażoną (prywatnie czy w pracy) są w izolacji. Trzy urzędniczki z tego pokoju poddano kwarantannie...

Mają dwa tygodnie wolnego, ale reszta, jak rozumiem, pracuje normalnie?

Tak. Nie panikujemy. Wprowadziliśmy wcześniej zasadę, że wszyscy klienci umawiają się przez telefon. Urząd musi normalnie funkcjonować.

Panie prezydencie, chciałem zapytać o widoczne na ulicach Poznania tęczowe flagi. Pojawiły się na pomniku Adama Mickiewicza, ale nie tylko tam. Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak powiedział, że wieszanie flag tęczowych na pomnikach i symbolach religijnych może obrażać uczucia wielu wierzących i zachęca do  symetrycznego szacunku po obu stronach. Pan podziela to zdanie prezydenta w sprawie flag?

Oczywiście, że tak. Pan prezydent mówił o wieszaniu jakichkolwiek flag. Tęcza jest symbolem tolerancji, więc nie używajmy jej do obrażania kogoś - tak trzeba interpretować słowa prezydenta. Są inne formy wyrażania wsparcia dla osób LGBT. Moim zdaniem to (wywieszanie flag na pomnikach) nie jest dobrym pomysłem, nie w ten sposób.

Flagi pojawiły się na niektórych budynkach instytucji miejskich, m.in. na poznańskim Zamku, na Galerii Arsenał. To samowola? Pan o tym wiedział?

Musimy rozróżnić pomniki od budynków. Na budynkach jest miejsce na flagę.

Nawet na instytucjach, które powinny zostać neutralne? To jest chyba opowiedzenie się po jakiejś stronie?

W naszym kraju, a szczególnie w Poznaniu dla wszystkich jest miejsce.

Czy same budynki powinny służyć do takiej manifestacji ideologicznych? Szczególnie, że chodzi o budynku publiczne.

Każdy dyrektor rządzi jednostką. My nie cenzurujemy tych działań. To forma happeningu, mówimy o jednostkach kultury. Swego czasu dyrektor Bernatowicz w Galerii Arsenał pokazywał różne formy ekspresji i ja nigdy go nie krytykowałem i tak samo nie będę krytykował.

Czyli nie będzie interwencji, tak?

Absolutnie nie.

Jeszcze zapytam na chwilę o Jacka Jaśkowiaka, który stał się trochę niechlubnym bohaterem w czasie wczorajszej manifestacji LGBT. Został wygwizdany za wypowiedź o flagach, a manifestanci skandowali: "Gdzie jest Jacek?". Nie ma prezydenta, może pan się ustosunkuje do tych wyrazów dezaprobaty.

Często jest tak, że tłum działa pod wpływem chwili impulsu jednej osoby prowadzącej. To jest absolutnie nieprawda. Na pewno pan prezydent stoi po stronie słabszych i po stronie wszystkich poznaniaków. My w Poznaniu na pewno nie cenzurujemy, nie dzielimy i wspieramy wszystkie strony polityczne i światopoglądowe - bo wszyscy ci ludzie to poznaniacy, nasi podatnicy.

Przejdźmy do właściwego tematu. Mamy punkt pomocy dla cudzoziemców, który działa stacjonarnie. To poszerzenie Migrant Info Point. Takie miejsce jest w Poznaniu potrzebne?

Na pewno tak. Migro Info Point mieścił się w dawnym Collegium Historicum, teraz mocno rozszerzył działalność. Przenieśliśmy się do dużych przestrzeni przy Półwiejskiej, połączyliśmy siły: to co robił Migro Info Point plus wsparcie z Unii Europejskiej na 3 lata w kwocie 3 mln zł. Ma to miejsce wspomagać cudzoziemców w jak najszybszej aklimatyzacji w naszym mieście, żeby jak najszybciej włączyli się w struktury naszego miasta, żeby stali się poznaniakami. Zapraszamy cudzoziemców, żeby korzystali z miasta, ale też płacili tu podatki.

Czytałem, że to bardzo konkretne działania. Chodzi o formalności związane z legalizacją pobytu i pracy, może się okazać, że tak naprawdę chodzi o ludzi, którzy też potrafią przekroczyć zieloną granicę i znaleźć się w środku Poznania nielegalnie. Chcecie ich też asymilować.

Jeżeli ktoś przekroczy zieloną granicę nielegalnie, na pewno nie dostanie pozwolenia na pobyt i pracę. Pomagamy w formalnościach - kursy, działalności gospodarcze, etc. Chcemy wykorzystywać obcokrajowców, żeby uczyli obcych języków. Ważne, żeby ci ludzie uczyli się też polskiego i jak najszybciej stali się samodzielni.

Panie prezydencie, kto najczęściej korzysta z tych usług? Jakie narodowości?

Pan redaktor by zgadł, że Ukraińcy. Z każdego zakątka świata: Hindusi, Afrykanie, studenci z innych państw. Bardzo chcemy, żeby u nas studiowali i później zostali. Dramatycznie brakuje nam lekarzy.

Jak dużym elementem Poznania jest grupa przybyszy z innych krajów?

Aglomeracja poznańska to ok 1 mln osób. Obcokrajowcy to kilkadziesiąt tysięcy, część z tych ludzi jest tu nielegalnie. Ale my za każdym razem apelujemy, by najpierw pobyt zalegalizować, a potem pozwolenie na pracę. Tym osobom też na tym zależy, nie chcą być w stanie takiego zawieszenia, żeby dzieci mogły korzystać z przedszkola, etc.

Gdzie mieści się lokal, w jakich godzinach można go odwiedzać?

W dni robocze. To jest w połowie Półwiejskiej - 17/27. Pierwsze piętro. Mogą tam wejść niepełnosprawni.

Gdyby państwo wiedzieli coś o cudzoziemcach, którzy są zagubieni i potrzebują pomocy, to proszę kierować na ulicę Półwiejską 17 do punktu pomocy dla cudzoziemców.