Zdaniem Jacka Jaśkowiaka drogowcy zrobili jednak, co mogli. "Wyjechali w nocy do pracy, a słyszą nieprzyjemne rzeczy i narzekania, że znów zaspali, a tak nie jest. Po prostu odzwyczailiśmy się od dużych opadów" - mówi dziś w rozmowie z Radiem Poznań prezydent miasta, który zaznacza, że wie co mówi, bo wczoraj i dziś sam wsiadł za kierownicę.
Przyjechałem do pracy elektrycznym samochodem. Mimo że to jest napęd na tylne koła, trzeba było ruszać wolniej, trzeba było zachować większy odstęp i ostrożność, natomiast w mojej ocenie, to nie były dramatyczne warunki. Chciałbym podziękować tym wszystkim, którzy doprowadzili do tego, że te warunki były znośne.
Prezydent Poznania mówi, że ostatni raz taka zima była 10 lat temu, a stolica Wielkopolski jego zdaniem i tak jest lepsza niż miasta na wschodzie Polski.
Rozmawiałem dziś z prezydentem Białegostoku i on ma opady śniegu właściwie bez przerw od 6 stycznia
- dodaje Jacek Jaśkowiak, który we wtorek zamierza także po Poznaniu jeździć rowerem.
Poniedziałkowe działania poznańskich służb skrytykowała wielkopolska posłanka do Parlamentu Europejskiego Sylwia Spurek. Przedstawicielka Zielonych apelowała o odśnieżenie miasta. Negatywną ocenę wystawiła również opozycyjna radna Klaudia Strzelecka z PiS, która uważa, że mieszkańcy mogli się odzwyczaić od zimy, ale nie powinny tego zrobić służby odpowiedzialne za drogi w mieście.
Pracują jak prezydent w czasie covidowym?