Prezes Miejskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego w Koninie rok zamyka dochodem na poziomie ponad 239 tys. zł. Jego odpowiednik z wybrzeża - tylko 177 tys. zł. Podobnie jest w większości pozostałych spółek miejskich. O zarobkach w nich - z oświadczeń majątkowych - wiadomo nie od dziś, ale dopiero zestawienie ich z dochodami w innych miastach budzi zdziwienie - mówi administrator portalu "Konin. Mam prawo wiedzieć" Krzysztof Pietruszewski.
- Pensje są - można użyć słowa "patologiczne". Mamy miasto, które ma budżet pół miliarda a pensje z tego są w wysokości 3 miliony złotych - dodaje Pietruszewski.
Czy w Koninie mamy aż takich fachowców - zastanawia się zdumiony zarobkami prezesów kandydat PiS na prezydenta w poprzednich wyborach, Zenon Chojnacki.
- Każdy chce jak najwięcej zarabiać, natomiast jeśli Prezydent RP czy Premier zarabia 1/3 tego, co szef spółki miejskiej w Koninie, to coś jest chyba nie w porządku - mówi Chojnacki.
Wiceprezydent Konina, Paweł Adamów mówi, że władze chcą zmniejszyć prezesom zarobki i powiązać je z wynikami ekonomicznymi ich przedsiębiorstw.
- Dobrych menadżerów na rynku nie brakuje, myślę, że stać by nas było na zatrudnienie za te pieniądze menadżera z dowolnego miejsca w kraju, bo są to pensje konkurencyjne. Istota leży w opracowaniu odpowiednich celów zarządczych i nad tymi celami teraz pracujemy - mówi wiceprezydent.
Jeśli porównamy zarobki szefów spółek w Wielkopolsce - szef wodociągów w Lesznie w roku 2017 zarobił 183 tys. zł. To nawet nie 50 proc. tego, co w swoim oświadczeniu wykazał jego koniński kolega...