NA ANTENIE: Prognoza pogody
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Dziennikarz porównał przekaz TVN i białoruskich mediów: "Bardzo podobne materiały"

Publikacja: 14.09.2021 g.19:50  Aktualizacja: 15.09.2021 g.11:46
Poznań
Jakub Augustyn Maciejewski z tygodnika Sieci zestawił relacje z Usnarza Górnego pokazywane w TVN i reżimowych stacjach Łukaszenki. Ich tematem była sytuacja grupy migrantów na polsko-białoruskim pograniczu.
jakub augustyn maciejewski -  Konrad Tomaszewski - www.wnet.fm
Fot. Konrad Tomaszewski (www.wnet.fm)

 "Występowała tam ta sama narracja" - podsumowuje Jakub Augustyn Maciejewski.

TVN korzystał z nagrań służb specjalnych Białorusi, a Białoruś korzystała ze zdjęć wydarzeń z TVN. Mamy dziesiątki przykładów w najnowszym tygodniku Sieci. Zmieściliśmy w wydaniu tyle ile się dało. Ale analiza całych trzech tygodni informowania o wydarzeniach w Usnarzu Górnym pozwala naprawdę przypuszczać, że w sprawie imigrantów na granicy oba środowiska medialne, reżim białoruski i TVN mają bardzo zbliżone zdanie.

    Jakub August Maciejewski wskazuje na przykład prezentera Piotra Kraśki. Dziennikarz mówił na wizji o niskiej temperaturze na zewnątrz. Wcześniej ten sam argument podniosły białoruskie media Łukaszenki. Jak twierdzi Maciejewski, celem obu środowisk medialnych było obalenie rządu poprzez wywołanie kryzysu migracyjnego.

Porównanie przekazu medialnego TVN i białoruskich stacji można przeczytać w artykule "TVN mówi podobnie jak Łukaszenka" w tygodniku Sieci.

 

Poniżej pełny zapis rozmowy z Jakubem Augustynem Maciejewskim

 

Roman Wawrzyniak: Pan przedstawia ciekawą analizę mediów reżimowych Łukaszenki, ale też z uwagą przygląda się „Faktom” TVN, żeby nie powiedzieć nawet bardziej. Co z tego porównania wynika?

Jakub Augustyn Maciejewski: Tu nie chodzi o opinię, jakąś publicystyczną wenę, tylko o konkrety, cały szereg, dziesiątki przykładów, w których w mediach białoruskich i TVN występowała ta sama narracja, bardzo podobne materiały. TVN korzystał z nagrań służb specjalnych Białorusi, a Białoruś korzystała ze zdjęć wydarzeń z TVN. Mamy dziesiątki przykładów w najnowszym tygodniku Sieci. Zmieściliśmy w wydaniu tyle ile się dało. Ale analiza całych trzech tygodni informowania o wydarzeniach w Usnarzu Górnym pozwala naprawdę przypuszczać, że w sprawie imigrantów na granicy oba środowiska medialne, reżim białoruski i TVN mają bardzo zbliżone zdanie.

Jest jeszcze coś, co rzuciło mi się w oczy. Tak świadome manipulowanie przez dziennikarzy tej stacji słowami, które mają u widzów wywołać najgorsze skojarzenia. Chodzi choćby o cytat, o którym Pan też wspomina, prowadzącego „Fakty po Faktach” redaktora, który pyta swojego gościa, czy wyrzucać, czy przyjmować, czy otoczyć drutem kolczastym. Pytanie z czym ten drut kolczasty ma się w Polsce kojarzyć po doświadczeniach drugiej wojny światowej?

Zwłaszcza, że zostało to powiedziane w połowie sierpnia, jak redaktor pytał swoich gości, kiedy jeszcze nie było pomysłu wzmocnienia granicy takim drutem kolczastym, a więc chodziło tu konkretnie o to skojarzenie obozowe, ale tak samo media białoruskie sugerowały, że bezlitosny polski reżim łamiąc prawa człowieka trzyma ludzi o głodzie i chłodzie. Ale mało tego. Bywały takie przypadki, że jednego dnia Łukaszenka mówił, że jest chłodno, 7 lub 8 stopni, a Polacy trzymają tych ludzi na granicy, a w wieczornych „Faktach” Piotr Kraśko mówił to samo: „wyjrzyjcie za okno, zobaczcie jak jest chłodno, w jakich warunkach muszą ci ludzie przebywać”. I dzień w dzień te same chwyty medialne można było obserwować po obu stronach Bugu.

Dziennikarze podają informacje, których, jak wynika z Pana tekstu, nie weryfikują. Czy robią to świadomie? Jak to oceniać?

Bardzo trudno jest ocenić czy świadomie używano informacji z Białorusi, wiedząc, że mogą być spreparowane, czy zrobiono to z pewnej naiwności, nie nam to teraz rozstrzygać, natomiast można być pewnym, z których TVN korzystał, a co do których pochodzenia nie ma pewności. Podawano jakieś wrzutki internetowe, jak wiemy, podczas wojny informacyjnej, dobrze przygotowane służby ruskiego świata, a więc Białorusi czy Rosji, mogą podrzucać takie materiały, których potem stacja nie weryfikowała i powtarzała te tezy, które Łukaszenka chciał przeforsować w polskim społeczeństwie.

To jest jednak ważne pytanie, szersze, czy dziennikarze TVN świadomie wspierają Aleksandra Łukaszenkę? Pytam, bo zasugerował to wprost na antenie właśnie TVN wiceszef MSZ, Paweł Jabłoński, o czym Pan również nie omieszkał nie wspomnieć w swoim artykule.

Na pewno strona białoruska i TVN zmierzały w swoich relacjach z Usnarza Górnego do jednego celu. Obalenia rządu poprzez wywołanie kryzysu migracyjnego. To znaczy obie strony urządzały szeroką narrację tak, mijały się z prawdą w ten sposób, by polski rząd uległ i wpuścił tych migrantów przez zieloną granicę. Warto powiedzieć jeszcze jedną rzecz. A mianowicie, że w jednej sprawie TVN i Białoruś różniły się co do narracji. Media Łukaszenki nie pozwoliły sobie na znieważenie polskiego munduru. A na stacji TVN, między innymi z ust pana Frasyniuka, usłyszeliśmy bardzo obraźliwe sformułowania wobec polskich mundurowych. W pewnych tezach TVN poszedł dalej niż białoruska dyktatura.

Co ze smutkiem możemy podkreślić, bez reakcji redaktora prowadzącego wywiad z Władysławem Frasyniukiem.

Tu chodziło oczywiście o to wystąpienie na żywo. Ale bywały takie przypadki w wydaniach „Faktów”, czyli nie na żywo, zbierano danego dnia wypowiedzi obraźliwe na temat Straży Granicznej i emitowano w głównym wydaniu o 19. A więc tu nie jest kwestia tego, że coś na żywo się wymsknęło, tylko z premedytacją dobierano takie obraźliwe treści, których jak powiedziałem, Łukaszenka nie odważył się używać w swoich mediach.

Pan zwrócił uwagę na jeszcze jedną ciekawą historię. Redaktor Knapik zarzucił rządowi, że nie chce pomagać uchodźcom i działa wbrew nauczaniu Jana Pawła II. I słusznie Pan kontestował to mówiąc, że dziennikarz mówił to w stacji, która jawnie promuje aborcję, jak i jest też pierwsza na froncie walki z Kościołem Katolickim. To jest jakiś rodzaj hipokryzji.

W obrębie tej wojny informacyjnej na granicy polsko-białoruskiej powstało kilka takich tez, które miały przekonywać Polaków. Jedną z takich tez było to, że jesteśmy katolickim krajem, że powinniśmy się otworzyć na to rzekome cierpienie, bo jak wiemy, ci ludzie nie cierpieli, byli karmieni opiekował się nimi reżim Łukaszenki, ale pamiętajmy, że w zeszłym roku, gdy wybuchła sprawa aborcji i Strajk Kobiet te wartości chrześcijańskie nie były przez TVN podnoszone. Więc chodzi o to, żeby instrumentalnie uderzyć tymi rzekomymi wartościami katolickimi w konserwatywny rząd, a więc to uderzenie było najważniejszym celem. I media białoruskie i TVN różnią się w 99 procentach, ale w tej konkretnej sprawie wykazały się zadziwiającą zgodność.

Podsumowując ten tekst, do którego lektury zresztą zachęcamy, „TVN mówi podobnie jak Łukaszenka” to jest tytuł z okładki. Zapytam podsumowując nieco: czemu to wszystko ma służyć? Ta narracja stacji komercyjnej w Polsce?

Wiemy dobrze, że kapitał ma nie tylko narodowość, do czego trzeba było długo przekonywać elity III Rzeczpospolitej, ale kapitał ma także swoje poglądy i cele polityczne, także tutaj media o obcym kapitale realizują taką politykę, która ma osadzić w Warszawie rząd posłuszny zagranicznym interesom. I przy wielu krytycznych uwagach wobec tej ekipy, to trzeba przyznać, że prowadzi politykę suwerennościową, a niektóre media starają się to zwalczać.

Jeśli Pan pozwoli, życie przynosi kolejne wydarzenia, chciałbym zapytać o rezolucję przyjętą dzisiaj przez Parlament Europejski. Małżeństwa jednopłciowe i związki partnerskie powinny być uznawane w całej Unii Europejskiej. Taką rezolucję dzisiaj przyjęto. Jak pan to ocenia?

Upadające molochy polityczne mają taką zasadę przyspieszenia. Takiego szaleństwa, zalepiania dziur systemu jakimiś nierozsądnymi projektami. W latach 80-tych Gorbaczow wymyślił projekt przyspieszenia reform, bo czuł, że ten związek się rozpada, i tutaj też widzimy kilka takich szaleństw, jak z funduszami unijnymi, rzekomą walką o praworządność i narzucaniem ideologii LGBT i małżeństw homoseksualnych całej wspólnocie, co jest niezgodne z traktatami akcesyjnymi.

To jest taki rodzaj grillowania polskiego rządu, ale także rządu węgierskiego.

Proszę zobaczyć. Niemcy płacą rosyjskiej armii, bo tym jest właśnie Nord Stream 2, Rosji, która jest homofobiczna, tam się bije homoseksualistów na ulicach, a nagle przeszkadza im to, że w polskich szkołach nie chce się przyjmować edukatorów seksualnych, to jest gigantyczna dysproporcja w traktowaniu tej rzekomej homofobii, jest wyrazem tego, że stała się ta walka z homofobią narzędziem politycznym, takim pałkowaniem innych państw, które mają inne interesy.

A kanclerz Niemiec jedzie z podniesioną głową ściskać się na pożegnanie z Władimirem Putinem w Moskwie.

http://www.radiopoznan.fm/n/Kwi1p8
KOMENTARZE 0