NA ANTENIE: Popołudniówka Radia Poznań
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Był taki ścisk, że ludzie nie mogli wysiąść z pociągu. Burmistrz Pobiedzisk o horrorze mieszkańców

Publikacja: 15.09.2022 g.19:16  Aktualizacja: 15.09.2022 g.19:39
Poznań
Gościem Wielkopolskiego Popołudnia z Radiem Poznań był burmistrz Pobiedzisk, Ireneusz Antkowiak.
pociąg pociągi kolej koleje wielkopolskie - Leon Bielewicz - Radio Poznań
Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Leon Bielewicz (Radio Poznań)

Ze skorygowanego 4 września rozkładu jazdy wypadł jeden poranny pociąg, co doprowadziło do ogromnego tłoku.

"Po mojej interwencji w Urzędzie Marszałkowskim dołożono skład i to złagodziło sytuację" - mówił Ireneusz Antkowiak.

W tej chwili jest o jeden pociąg mniej. Wynika to, a przynajmniej taką otrzymałem informację z Departamentu Transportu w Urzędzie Marszałkowskim, z przeprowadzanego remontu na trasie Pobiedziska – Pierzyska. To oczywiście też rzutuje na opóźnienia tych pociągów, co jest dodatkowym problemem, bo ludzie czekają i nigdy nie wiedzą czy dojadą punktualnie do pracy, czy do szkoły. Wracając do tego tłoku. Przez tydzień faktycznie było bardzo trudno. Charakterystycznym przykładem jest nauczycielka, która miała wysiąść w Pobiedziskach, a wysiadła 11 km dalej w Biskupicach. Po prostu nie mogła wyjść z pociągu

- mówi Antkowiak.

Ireneusz Antkowiak podkreślił, że od października w związku z powrotem studentów na uczelnie problem może się nasilić.

Burmistrz Pobiedzisk powiedział też, że nie przykłada dużej wagi do rządowej propozycji zmiany terminu wyborów samorządowych z jesieni przyszłego roku na wiosnę 2024.

Przygotowujemy się na trudną zimę w związku z galopującymi cenami energii

- mówił Antkowiak. Dodał, że tematem terminu wyborów bardziej żyją politycy, a on jest samorządowcem, a nie politykiem.

Cała rozmowa poniżej:

Roman Wawrzyniak: Zacznijmy od poznańskiej kolei metropolitalnej. W mediach społecznościowych napisał Pan, że „zmiana rozkładu jazdy od 4 września spowodowała poważne problemy dla podróżnych. Wycofanie rano tylko jednego kursu w kierunku Poznania dało łatwy do przewidzenia rezultat – zatłoczone pociągi. Czas wejścia i wyjścia z wagonów oraz remonty na trasie przyczyniają się dodatkowo do poważnych opóźnień”. Poważna sprawa.

Ireneusz Antkowiak: Rzeczywiście bardzo poważna sprawa. Od nowego rozkładu jazdy, od 4 września do 12 września mieszkańcy, którzy podróżują między Gnieznem a Poznaniem, zwłaszcza w godzinach porannych, przeżywali horror. Praktycznie niemożliwe było wejście do pociągu już w Biskupicach, a w Kobylnicy można już było o tym zapomnieć. Interweniowałem w Kolejach Metropolitalnych, a właściwie w Departamencie Transportu...

Napisał Pan też, że samych uczniów przybyło o 50 proc. więcej niż do tej pory, a dochodzi do tego coraz droższe paliwo, co też pewnie skłoniło część mieszkańców do przesiadki z samochodu na kolej.

Tak, kilka czynników nakłada się na to, że ludzie się przesiadają do pociągów, co jest od zawsze postulowane i po to powstawały Koleje Metropolitalne, taka była ich idea, żeby się przesiąść do bardziej ekologicznego transportu.

Jak wygląda ten rozkład jazdy obecnie w stosunku do poprzedniego?

W tej chwili jest o jeden pociąg mniej. Wynika to, a przynajmniej taką otrzymałem informację z Departamentu Transportu w Urzędzie Marszałkowskim, z przeprowadzanego remontu na trasie Pobiedziska – Pierzyska. To oczywiście też rzutuje na opóźnienia tych pociągów, co jest dodatkowym problemem, bo ludzie czekają i nigdy nie wiedzą czy dojadą punktualnie do pracy, czy do szkoły. Wracając do tego tłoku. Przez tydzień faktycznie było bardzo trudno. Charakterystycznym przykładem jest nauczycielka, która miała wysiąść w Pobiedziskach, a wysiadła 11 km dalej w Biskupicach. Po prostu nie mogła wyjść z pociągu.

Dramat. Nie wiedziałem, że jest aż tak poważna sytuacja.

Tak, to był naprawdę tłok. Po analizie przez służby konduktorskie, przez monitoring wizyjny, który jest w pociągach, dołożono jeszcze jeden skład. Od 12 września o godz. 6:39, taki pociąg wyjeżdża z Pobiedzisk, to rzeczywiście złagodziło sytuację.

Co, jak rozumiem, nie znaczy, że rozwiązało?

Złagodziło i w tej chwili już nie ma takiego tłoku...

I nie trzeba wysiadać 11 km dalej.

Tak, bo ludzie wysiadają z pociągu. Trochę było to rzeczywiście trudne i ostrzegałem, że od 1 października wrócą studenci. Myślę, że trochę pogorszyła się sytuacja, jeśli chodzi o rynek najmu dla studentów w Poznaniu ze względu na to, że mamy wiele lokali wynajętych przez uchodźców, którzy wynajęli je przed wakacjami i nadal mieszkają. Poza tym, wzrosły koszty, jeżeli chodzi o najem, więc możemy się spodziewać, że od 1 października znowu przybędzie podróżnych.

Pozostaje pytanie, co wtedy? Jaki wpływ mają takie miasta, jak Pobiedziska, na zmiany w rozkładzie jazdy? Na ile organizatorzy przewozów wsłuchują się w te głosy?

Muszę powiedzieć, że tym razem wsłuchano się w ten głos. Złożyłem oficjalne pismo do Marszałka i do dyrektora Departamentu Transportu...

Ale to rozwiązało czasowo tylko tę godzinę, a jak słyszę, Pan spodziewa się, że będzie tych podróżnych jeszcze więcej.

Tak, od nowego rozkładu jazdy, bo wcześniej to jest niemożliwe. Ma wrócić ten jeden skład pociągu, czyli znowu będzie 25 jednostek i powinno być lepiej, dlatego, że siłą rzeczy rano ten ruch jest zdecydowanie większy. Wycofanie jednego pociągu, to było do przewidzenia. Najgorsze jest to, że ta sytuacja powtarza się już drugi raz rok w rok. W zeszłym roku byłem w Departamencie Transportu i tym razem znowu się spotkaliśmy we wrześniu.

Czy ja dobrze rozumiem, że jako samorządowcy nie macie specjalnie wpływu na Kolej Metropolitalną?

Nie konsultujemy rozkładów jazdy.

Ale czy oni konsultują z wami, żeby wsłuchać się w głos mieszkańców?

Nie konsultujemy tego, natomiast Departament Transportu, czy Koleje Wielkopolskie, które są operatorem, układając rozkład jazdy też do końca nie wiedzą, czy wszystkie pociągi zostaną zaakceptowane. To jest dość skomplikowany proces na kolei, bo właścicielem torów są Polskie Linie Kolejowe i one muszą zatwierdzić taki rozkład jazdy. Do tej pory wygląda to tak, że pierwszeństwo mają pociągi międzynarodowe, potem międzywojewódzkie, czyli Intercity, potem towarowe i na końcu te lokalne, które tak naprawdę moim zdaniem powinny mieć pierwszeństwo. Jeżeli ja jadę w delegację do Warszawy pociągiem, to muszę tak zaplanować swój czas, że zawsze jestem trochę wcześniej. A ci, którzy codziennie muszą dojechać do pracy czy do szkoły, oni powinni być uprzywilejowani. Jest jeszcze kwestia tzw. trzeciego i czwartego toru, o którym mówimy już od paru lat, który umożliwiłby swobodniejsze podróżowanie, ponieważ w kierunku północno-wschodnim jadą pociągi do Gniezna, Wągrowca i do Warszawy, dlatego ten tłok tam jest naprawdę duży.

Wszystko wskazuje na to, że wybory do samorządów odbędą się w kwietniu 2024 roku, a nie razem z wyborami parlamentarnymi jesienią przyszłego roku. Jaka jest Pana opinia na ten temat? Czy nie spowoduje to, że nowe budżety będzie ustalać nowa rada, a niektórzy poczytują to, jako plus.

To rzeczywiście jest plusem, ponieważ jeśli wybory są w takim systemie jesiennym, to nowa rada, nowi prezydenci, burmistrzowie i wójtowie, wchodzą w budżet, który został skonstruowany, zaplanowany i uchwalony przez poprzedników, jeżeli rzeczywiście dochodzi do zmiany. Dla mnie, czy te wybory będą jesienią 2023, czy wiosną 2024 jest sprawą drugorzędną, dlatego, że mamy na bieżąco dużo więcej zmartwień. Zwłaszcza z galopującymi cenami energii i to jest dla nas dzisiaj najważniejsza sprawa, żeby się do tego przygotować.

Dzisiaj odbyła się konferencja premiera i minister środowiska Anny Moskwy, podczas której przedstawiali nowy plan oszczędności, począwszy od administracji na najwyższym szczeblu rządowym, po samorządową, a także o rozwiązaniach dla mieszkańców. Słyszał Pan te wypowiedzi?

Myślę, że to czas najwyższy, żeby zacząć oszczędzać i zacząć myśleć o tym, jak będzie wyglądało nasze życie zimą. Na jutro zwołałem sztab zarządzania kryzysowego. Chcemy się przygotować i opracować strategię, czy zastanowić się, jakimi zasobami dysponujemy, które w sytuacji wyłączenia prądu, takiego blackoutu, pozwoliłyby nam funkcjonować, połączyć się chociażby ze szpitalem, bo zaczynamy myśleć w takich kategoriach. Dlatego sytuacją wyborów pewnie bardziej żyją politycy, a ja nie należę do żadnej partii, dlatego to nie jest dla mnie aż tak gorące.

http://www.radiopoznan.fm/n/Y8ZccM
KOMENTARZE 0