Mocno bolała porażka u siebie w zaległym, środowym meczu z Pogonią Szczecin aż 0-4. Styl był marny, a błędy koszmarne. Jeszcze przed Gwiazdką trzeba jednak zagrać i powalczyć o punkty do tabeli z ekstraklasy w meczu z Wisłą Kraków. To także okazja, aby choć trochę zmazać plamę ze sportowego wizerunku po finiszu grupowych zmagań w Lidze Europy oraz człapaniu w naszej lidze, choć rywale z czołówki uciekają na spory dystans.
Chcielibyśmy, aby w sobotni wieczór zaprezentował się Lech Poznań w odświętnym garniturze, a przede wszystkim walczący na całego! Innej postawy sobie nie wyobrażamy, bo kredyt zaufania do ekipy z Bułgarskiej – nie po raz pierwszy zresztą – powoli się wyczerpuje. Smak Europy już był, Żurawball już była, czas na mozolną harówkę, która jest obowiązkiem piłkarzy, występujących w takim klubie jak Kolejorz.
Na Bułgarskiej pojawi się rywal też mający kłopoty i starający się z nich wyjść z pomocą pracującego tam od niedawna nowego trenera. Peter Hyballa i jego zawodnicy ostatnio dość nieszczęśliwie ulegli Legii Warszawa i jeśli dobrze obejrzeli mecz lechitów z portowcami – mogą zechcieć odrobić te straty w stolicy Wielkopolski. Oby się to im nie udało. To już zależy wyłącznie od poznaniaków. Można mieć tylko nadzieję, że trener z Bułgarskiej będzie potrafił wybrać optymalną jedenastkę. O pewną defensywę będzie raczej trudno, ale w takiej sytuacji wypada zdobyć więcej goli niż wiślacy. Michała Maka, Felicio Brown Forbesa, Macieja Sadloka, a nawet – jeśli pojawi się na boisku - …właściciela ‘’Białej Gwiazdy’’ – Jakuba Błaszczykowskiego – Kolejorz nie może się wystraszyć. Proszę nam wierzyć, że potencjał poznańskiej lokomotywy jest większy niż gości spod Wawelu.
Z wiarą w to, że niebiesko-biali postarają się nie zepsuć jeszcze bardziej humorów kibicom w obliczu świąt i Nowego Roku zapraszamy Państwa na transmisję z meczu Lech Poznań kontra Wisła Kraków. W sobotę 19 grudnia od godziny 20.00 na naszej antenie to spotkanie skomentują Dawid Cytrowski i Krzysztof Ratajczak. A potem już święta i odpoczynek od ligi. Niezbyt długi, bo do 30 stycznia.