NA ANTENIE: STOLEN DANCE/MILKY CHANCE
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Ulver, The Assassination of Julius Caesar - recenzja

Publikacja: 14.06.2017 g.09:19  Aktualizacja: 14.06.2017 g.15:22
Poznań
Depeche Mode wydali niedawno płytę „Spirit”, która podzieliła zwolenników zespołu na dwa obozy – rozczarowanych i żyjących w złudzeniach. Zresztą recenzję tego albumu również znajdą Państwo w serwisie Radia Poznań. W roku 2017 nową płytę nagrała także inna formacja, której nazwa od kilku miesięcy niemal zawsze pojawia się w kontekście Depeche Mode. Chodzi mianowicie o norweski Ulver.
Ulver-The-Assassination-of-Julius-Caesar
/ Fot.

Od momentu premiery „Spirit” jestem niezmiennie zdania, że płyta ta stanowi objaw olbrzymiego wręcz spadku formy legendarnych muzyków z Basildon – i nie jestem w swej opinii odosobniony. Wielu oddanych miłośników Depeche Mode zwróciło się w stronę Szwecji, dając tym samym wyraz odrobinę desperackiej próbie znalezienia muzycznej alternatywy dla swoich idoli. Ich zainteresowanie wzbudziła formacja Ulver, która swoją najnowszą płytą postanowiła ponownie zadziwić i doprowadzić do konsternacji środowisko muzyczne. Dawni black-metalowcy, przedstawiciele ambientu i wczorajsi orędownicy art. rocka (każdy kto zna dorobek Ulver będzie wiedział, co mam na myśli) postanowili bowiem nagrać najlepszy od lat album Depeche Mode. A w każdym razie takie głosy zaczęły dosyć powszechnie podnosić się wśród zawiedzionych albumem „Spirit”.

Sformułowanie to jest oczywiście uproszczeniem i pewnego rodzaju skrótem myślowym podszytym pobożnymi życzeniami – Ulver nawet na „The Assassination of Julius Caesar” pozostaje odległy formie, którą DM kształtowali i udoskonalali przez dziesięciolecia swojej kariery – już chociażby w samym fakcie, że stylistycznie Ulver przeszedł właściwie odwrotną od DM drogę ( Norwedzy zaczynali od grania gitarowego przechodząc stopniowo do elektroniki).

Trudno wyrokować na podstawie jednego albumu, tym bardziej jeżeli chodzi o Ulver, ale obecnie obie formacje łączy elektronika właśnie, mistrzowsko budowane kompozycje i duszny klimat. Utwory zaprezentowane przez Norwegów ociekają ponadto melancholią, nieoczywistą przebojowością i specyficznie artykułowanym mrokiem, czyli cechami, które tak pięknie budowały twórczość Depeche Mode. Ale określają one przecież nie tylko Depeche Mode i nawet nie wszystkie ich płyty.

Porównywanie obu formacji będzie jednak powracać. W ten sposób najłatwiej bowiem recenzentom i krytykom w widowiskowy sposób spuentować dokonanie mało znanej formacji. Osobiście nie chcę jednak odbierać Ulver niezwykłej nutki geniuszu, poprzez proste sprowadzanie ich albumu do roli muzycznego epigona. Norwegowie nigdy nie byli i nigdy nie będą Depeche Mode. Ich najnowsza propozycja to album genialny w obrębie szerokiej stylistyki muzycznej alternatywy - i w taki sposób powinien być odbierany.
Ostatnie miesiące przynosiły mi kilka muzycznych zawodów. Zresztą najczęściej ze strony uznanych na świecie artystów, którzy niczego nie muszą już udowadniać i nie dążą już do wstrząsania posadami muzycznego establishmentu. Nie ma w tym nic złego, do czasu, kiedy artyści nie stają się więźniami swojej własnej stylistycznej sztampy. Również z tego powodu tak wielką przyjemność sprawia „The Assassination of Julius Caesar” – zespół ewidentnie bowiem gra taką muzykę, jaką aktualnie postanowił tworzyć – bez oglądania się na zasady i własną przeszłość. Niemal namacalnie czuć w przygotowanych kompozycjach pasję. Utwory „Nemoralia”, „Rolling Stone”, „Southern Gothic” czy „1969” powodują, że od płyty nie można się oderwać.

I nie jest to wyświechtana formułka typowa dla muzycznych pismaków. Od „Assassination” naprawdę nie da się uwolnić. Każda z kompozycji wyróżnia się bardzo zgrabną popową niemal melodią, ale ukrytą pod tak zaaranżowaną elektroniką, aby wydźwięk kompozycji przybierał bardziej niepokojący niż radosny charakter. To jednak nostalgia decyduje o potędze płyty. Muzycy Ulver już zresztą wielokrotnie udowadniali, że doskonale żonglują emocjami. Na myśl przychodzi mi przede wszystkim bardzo ciekawy album „Shadows of the Sun”. A jednak tamto na wpół ambientowe dzieło przegrywa z „The Assassination” ze względu na zwartość materiału – rozciągane w nieskończoność pasaże i instrumentalne wycieczki ustąpiły na najnowszej płycie pierwszeństwa dobrze skomponowanym utworom. I przez to siła oddziaływania Ulver jeszcze wzrosła.

Pomimo elektrycznych dźwięków utwory Ulver cechują się organiczną, niemal namacalną siłą wyrazu. Gwarantuje Państwu, że „The Assassination of Julius Caesar” pozostaje w głowie na długo po tym, jak w pokoju zapada cisza. Naprawdę polecam.

JAKUB KOZŁOWSKI

http://www.radiopoznan.fm/n/5hMiL4
KOMENTARZE 0