Zajęcia finansuje miasto, a prowadzi je prezes Fundacji Akceptacja Anna Maria Szymkowiak:
Zajęcia z racji tego, że jestem trans-kobietą, są realizowane w ramach działań mających na celu przeciwdziałanie dyskryminacji, przemocy i pokazywanie różnorodności.
Lekcje są dodatkowe i niepełnoletni uczniowie muszą mieć zgodę rodziców, by w nich uczestniczyć. W jednym przypadku tak nie było.
Maria Brzezińska z grupy Odpowiedzialni Rodzice Poznań:
Dotarła do mnie informacja od zaniepokojonych rodziców, że w szkole odbyły się zajęcia prowadzone przez Fundację Akceptacja bez zgody i zawiadomienia rodziców. Niepełnoletni syn przyszedł do domu i powiedział, że zajęcia prowadziła trans-kobieta. Miały to być zajęcia z pierwszej pomocy, ale przez pierwszych 10-15 minut zwracała uwagę na swój wygląd i mówiła, że to nie jest już żaden temat tabu.
Anna Maria Szymkowiak:
Nie robię niczego pod płaszczykiem. Gdybym tak robiła, to byłoby napisane "warsztaty pierwszej pomocy", a jak uczniowe zaczęliby zadawać pytania, powiedziałabym: "dobra, teraz was mam". Nie, ja uczę pierwszej pomocy, jednocześnie pokazując inność.
Sprawa trafiła do urzędu miasta. Pełnomocniczka prezydenta Poznania ds. polityki równościowej Stella Gołębiewska potwierdza, że zgód zabrakło:
W jednej ze szkół ponadpodstawowych kilkoro dzieci zadeklarowało, że rodzice wyrażają zgodę, ale nie miało udokumentowanego tego na papierze. Pouczyłam panią Annę Szymkowiak i fundację, że takie zgody są bezwzględnie konieczne i kolejne naruszenie tego obowiązku będzie skutkowało rozwiązanie umowy.
Anna Maria Szymkowiak:
Było to spodowane dużą presją czasową. Może po prostu ucznia nie było w klasie, potem przyszedł i dowiedział się, że są zajęcia. Został trochę zaskoczony, ale był pewien, że dostanie zgodę, więc po prostu uczestniczył.
Według pełnomocniczki prezydenta miasta wszystkie dzieci przyniosły w końcu zgody podpisane przez rodziców.