Bartosz Klimczuk ze Śremu i Bartosz Mroczyk ze Środy Wielkopolskiej są w teraz w Paracas nad Oceanem Spokojnym. Mieszkają w hotelu, ale z niego nie wychodzą. - Wczoraj wprowadzono godzinę policyjną - mówi Bartosz Klimczuk.
Obowiązuje od godziny dwudziestej do piątej rano. W tym czasie absolutnie nikt poza policją i ewentualnie wojskiem nie może być na ulicach. W innych godzinach w tej małej miejscowości jest pełno policjantów. Obserwują gdzie i kto idzie, pilnują żeby ludzie zaraz po wyjściu ze sklepu natychmiast wracali do domu lub - w przypadku turystów - hostelu lub hotelu.
Jak mówi Bartosz Klimczuk, on i jego towarzysz nie czują na razie żadnego zagrożenia. Do końca marca mogą zostać w hostelu. Mają nadzieję, że do tego czasu granice Peru zostaną otwarte i będą mogli bez problemów wyjechać. Podróżują na własną rękę, nie są na zorganizowanej wycieczce. Od miesięcy zwiedzają oba amerykańskie kontynenty.
Stan wyjątkowy w Peru ma obowiązywać przez 15 dni. Do tej pory w liczącym ponad 32 miliony mieszkańców Peru stwierdzono 155 przypadków zarażenia koronawirusem.