Na miejscu są służby ratunkowe, policja i strażacy. - Dzieci w wieku 11, 13 i 14 lat zniknęły pod wodą - powiedział Polskiemu Radiu Koszalin Rafał Goeck - rzecznik prasowy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa.
- To dwóch braci i siostra. Gdy nasza jednostka dotarła na miejsce, to ratownicy wyciągnęli już z morza jedno z dzieci i je reanimowali. Zostało zabrane do szpitala śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Dwójka pozostałych dzieci nie udało się odnaleźć - dodaje Goeck.
W akcję ratunkową zaangażowali się plażowicze.
- Utworzyli tzw. łańcuch. To grupa osób połączonych rękami ze sobą, weszli do wody i poszukiwali dzieci - wyjaśnia Rafał Goeck.
Około godziny 18:00 zdecydowano o zakończeniu poszukiwań.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że na niestrzeżonej plaży dzieci kąpały się pod opieką matki. W pewnej chwili kobieta podeszła do dziecka na plaży. W tym momencie rodzeństwo zniknęło pod wodą. Rodzina przyjechała z Wielkopolski.
AKTUALIZACJA GODZ. 18:30
- Duża fala to zagrożenie dla ratowników na łodziach. Morze to żywioł, które człowiek nie da rady okiełznać. Dzieci zostają uznane za zaginione. Decyzja, czy wznowić akcję zapadnie w środę - wyjaśnia Rafał Goeck.
Policjanci nadal patrolują brzeg. Zaginieni to 11-letnia dziewczynka i 13-letni chłopiec.
AKTUALIZACJA GODZ. 20:20
Jak udało się ustalić Radiu Poznań, rodzina przyjechała na wakacje z Sulmierzyc w powiecie krotoszyńskim.
pisza TATUS pozostal z dziecmi wiec gdzie byl co robl?
Współczuje tej kobiecie :)
których i dzieciństwo i młodość na czasy komuny przypadła nie utonął żaden.
Wakacje spędzaliśmy nad rzeką, która była głęboka albowiem wredna komuna rzeki pogłębiała.(obecnie można przejść krocza nie zmoczywszy)
Zimy spędzaliśmy na krytym basenie, albowiem komuna baseny dofinansowywała (obecnie dofinansowywuje się kk i lekcje religii) i mnie, przez samotną matkę wychowywanego stać było na kilka basenowych wizyt w tygodniu. Obecnie młodzi ludzie topią się wręcz zawodowo.
Nawet po jednym czy dwóch piwach.
Ja młodzieńcem będąc uwielbiałem wręcz, kompletnie pijany rzucać się podczas sztormu w morze (nie radzę naśladować).
To było świetne uczucie, gdy szalejące fale człowieka sponiewierały.
Ale jako ten wypływany potrafiłem 50 m. pod wodą przepłynąć.
Bez płetw i nie ze skoku.
Przez dwa sezony byłem ratownikiem w Świnoujściu i nie mieliśmy żadnej interwencji ratowniczo-topielnej.
To znaczy, że w tamtych czasach jednak ludzie z wodą jakoś ogarnięci byli.
Jako 14 to latek pływałem jak ryba.
Mam nadzieję, że udowodniłem iż z moją logiką wszystko w porządku jest.
Pytanie. Jeśli kocha, to dlaczego pozwala na ich masowe topienie się?
I to od 25 lat!
Za komuny tylu topielców nie było. Czy to znaczy, że ludzie umieli pływać, czy też bóg Polaków wtedy nie kochał i nie pragnął mieć ich blisko siebie?
Ratownicy wywiesili czerwona flage, wyganiali z wody. Plażowicze i tak wchodzili do wody, plywali materacach, mając pretensje do ratowników o co im chodzi?Morze to żywioł. Piękny ale potężny.
Żal rodziny.