NA ANTENIE: Mała czarna
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Tomasz Łęcki: "Pójdę na referendum i zagłosuję za odwołaniem burmistrza"

Publikacja: 22.07.2021 g.20:06  Aktualizacja: 23.07.2021 g.06:28
Poznań
Gościem Romana Wawrzyniaka był prezes Stowarzyszenia Dzieje Tomasz Łęcki.
tomasz łęcki dyrektor muzeum - UMP
Fot. (UMP)

 

Roman Wawrzyniak: Panie prezesie, dlaczego postanowił Pan wytoczyć proces burmistrzowi Murowanej Goślinie?

Tomasz Łęcki: W pierwszej kolejności postanowiłem zwrócić się do mieszkańców gminy Murowana Goślina w związku z tym, że na łamach biuletynu oficjalnie wydawanego przez urząd ze środków publicznych po raz kolejny pojawiło się jakieś absurdalne oskarżenie pod moim adresem, a poniekąd także podważające wiarygodność Stowarzyszenia Dzieje. Biorąc pod uwagę, że nie jest to po raz pierwszy i jest robione z premedytacją postanowiłem, że zwrócę się do mieszkańców z oświadczeniem, a jednocześnie, że wejdę na drogę prawną, aby zadziałała też jednak sprawiedliwość.

Czy gmina dokłada do organizacji widowisk historycznych, które organizuje Stowarzyszenie Dzieje w Murowanej Goślinie?

Zarówno kiedy ja byłem burmistrzem przed laty, jak i w pierwszych latach poprzedniej kadencji samorządowej gmina Murowana Goślina dofinansowywała organizację widowisk, czy to przez zaangażowanie ośrodka kultury, czy poprzez dotację dla organizacji pozarządowej, jaką jest stowarzyszenie, tak jak wiele innych przedsięwzięć kulturalnych, sportowych, edukacyjnych, zdrowotnych. Od kilku lat nie wspiera finansowo i można powiedzieć, że zazwyczaj jest wobec tego przedsięwzięcia obojętna.

Czyli gmina nie czerpie też żadnych korzyści? Zastanawiam się skąd takie zainteresowanie burmistrza Pana działalnością i działalnością stowarzyszenia?

To są dwie kwestie. Po pierwsze oczywiście czerpie korzyści, a drugie to chyba nie bardzo chodzi o mnie, czy o stowarzyszenie, ale zupełnie o coś innego. Korzyści są oczywiście wizerunkowe. Z różnych powodów jesteśmy zobowiązani do wyliczenia ekwiwalentu reklamowego, czy nasza aktywność związana z organizacją widowiska „Orzeł i krzyż” oraz Parku Dzieje ma wartość rocznie ponad pół miliona złotych. To wszyscy wiedzą, że ten park i widowisko odbywają się w Murowanej Goślinie i traktują to nierozerwalnie, jako doświadczenie, dorobek i sukces wspólnoty samorządowej – gminy. Z drugiej strony jest to wynik zaangażowania kilkuset mieszkańców. W jakimś sensie uzupełniamy ofertę urzędową i oficjalną gminy. Napędza to też lokalną gospodarkę, bo przecież oprócz mieszkańców, spośród których ok 2 tys. ogląda to widowisko corocznie, to kilkanaście tysięcy osób przyjeżdża z zewnątrz i korzysta z lokalnych usług. Ale o co tak naprawdę chodzi? Chyba musi być jakieś drugie dno. Dariusz Urbański, o czym często wspominają osoby, które były blisko niego, ale się odsunęły, albo takie, próbujące zachować elementy przyzwoitości, podkreślały, że ma coś w rodzaju fobii, czy manii prześladowczej, trudno wytłumaczalnej w sposób racjonalny, jeżeli chodzi o moją osobę. Nie wiem czy tak jest, bo tylko powtarzam tego typu opinie. Ciekawe jest, kiedy ta agresja i atakowanie się pojawia. Prawie 7 lat po wyborach, w połowie drugiej kadencji samorządowej. To jest bardzo zaskakujące. Kiedy tego typu ataki się pojawiają? Wtedy, kiedy burmistrz ma kłopoty. Być może on sam, a być może jego doradcy uważają, że trzeba odwrócić uwagę od siebie i znaleźć wroga. Robi to w sposób bardzo agresywny.

Czyli według starej zasady – najlepszą obroną jest atak. W ten sposób uprawia politykę gminy.

Nie potrafię sobie tego inaczej wytłumaczyć. W Murowanej Goślinie spędzam praktycznie weekendy, wieczory i nocuję, bo pracuję w Poznaniu. Nie jestem zaangażowany w żadną lokalną inicjatywę polityczną. Nie domagam się od Pana burmistrza, czego nie robię też odwołując się do mojego szesnastoletniego doświadczenia samorządowego w gminie i ówczesnych sukcesów, dokonań, czy po prostu doświadczeń. Nie da się tego inaczej ocenić niż jako jakiś kompleks, problem osobisty albo, a może i, po prostu odwrócenie uwagi od rzeczywistych problemów. A tych wizerunkowych, prawnych i w zarządzaniu gminą nie brakuje.

Wrócę jeszcze do tego policzalnego zysku marketingowego dla gminy z tak dużym przedsięwzięciem, które Państwo realizujecie corocznie, widowisko „Orzeł i Krzyż”. Ono przynosi zyski dla gminy. Nawet bym się zastanawiał dlaczego gmina tej jednej z największych inicjatyw w gminie nie promuje i nie dofinansowuje.

Nie czuję się za to odpowiedzialny.

Wiem, że to może nie jest pytanie do Pana.

Trudno jest mi powiedzieć. Padają w naszą stronę próbujące nas zdyskredytować oskarżenia, że to jest prywatne i biznesowe przedsięwzięcie, z którego czerpię korzyści. W związku z tym, że przedsięwzięcie jest od wielu lat i wiadomo, że każdy z nas, także ja, jesteśmy wolontariuszami. Gdybyśmy nie byli wolontariuszami, to nie udałoby się tego w żadnej sposób spiąć. Dzięki życzliwości wielu lokalnych firm i sponsorów, a także zdolności do sprzedaży pewnej puli biletów, to potrafimy to jakoś dopiąć. Natomiast gdzie przy takim przedsięwzięciu myśleć o zysku. Nie jesteśmy żadną spółką, ani przedsiębiorstwem. Jesteśmy stowarzyszeniem, które czerpie radość i dumę z tego co robimy, a co spotyka się każdego wieczora kiedy kończy się „Orzeł i krzyż” entuzjastycznym przyjęciem i owacjami, a potem świetnymi komentarzami. Moim zdaniem te komentarze gmina powinna podbijać i je powielać, bo one mówią o Murowanej Goślinie, a nie pada tam moje nazwisko.

Dlatego jest to zaskakujące i niezrozumiałe. Wolontariusze, którzy pracują przy tym widowisku, to są głównie mieszkańcy gminy?

Dobrze ponad połowę to są mieszkańcy gminy Murowana Goślina, ok. 200. Druga część, wcale nie mała, to są mieszkańcy gmin okolicznych – Skoki, Suchy Las, Czerwonak, Pobiedziska, ale także Poznań. Są nawet 2 wolontariuszki, które przyjeżdżały na każdą próbę i każde widowisko z Warszawy.

Jest ostatnio głośno o wywalczonym przez mieszkańców prawie do referendum w sprawie odwołania burmistrza. Mają swoje argumenty, które przedstawiali też na naszej antenie. Pan popiera to referendum? Weźmie Pan w nim udział?

Reaguję na to dwojako. Jako osoba publiczna, były burmistrz, nie angażuję się. Nawet przy tej dziwnej sytuacji nie byłoby przyzwoite i właściwe, abym ja się angażował w jakikolwiek sposób w aktywność wymierzoną w mojego następcę. Nawet w tej sytuacji uważam, że tak powinno być. W sensie politycznym, organizacyjnym, ideowym nie angażuję się, nie jestem w komitecie, ani żadnym stowarzyszeniu, które bierze udział w lokalnym życiu politycznym i nie uczestniczę w tego typu spotkaniach, zebraniach i akcjach. Jako mieszkaniec należę do tej grupy osób, która podpisała się pod tym referendum. Moja ocena sprawowania władzy przez Dariusza Urbańskiego i jego wątpliwych kwalifikacji moralnych, zawłaszczenia gminy, używania często do osobistych korzyści dyskredytuje go. Dołączam jako mieszkaniec do inicjatywy, którą kto inny organizuje. Pójdę na referendum i zagłosuję za odwołaniem burmistrza.

Jakiego wyniku się Pan spodziewa? Pewnie rozmawia Pan z mieszkańcami i wolontariuszami. Jakie są nastroje? Pójdzie tyle osób, żeby referendum było ważne?

W stowarzyszeniu nie rozmawiamy o referendum. Po tej akcji Dariusz Urbańskiego zapanowało ogromne oburzenie jak gospodarz gminy może w taki sposób potraktować, jak to wolontariusze mówią „nas”. Wykoślawianie, czy prezentowanie tego zaangażowania w krzywym zwierciadle, jest niezasłużone i wywołuje oburzenie. Proszę pamiętać, że u nas są i dzieci, bo najmłodsze grające miało nieco ponad trzy lata, a najstarsza Pani Krysia ok. 80 lat. Samo Stowarzyszenie Dzieje nie angażuje się. Mamy swoją misję, łączymy historią i nawet jak nas coś bardzo boli, to pozostawiamy to indywidualnym wyborom. Nie angażujemy się. Nie od tego jesteśmy, nie czujemy się jakimś lokalnym podmiotem politycznym.

Ale Pan, jako mieszkaniec, jakiego wyniku się spodziewa?

To jest trudne do przewidzenia. Tu są dwie kwestie. Czy głosujący opowiedzą się za odwołaniem, czy utrzymaniem burmistrza. Spodziewam się, że jednak za odwołaniem. Druga kwestia to, aby ta wola była skuteczna, musi być odpowiednio wysoka frekwencja około 4,9 tys. osób. Trudno powiedzieć, bo termin jest jeszcze w okresie wakacyjnym, bo 29 sierpnia. Trudno mi jest ocenić, niemniej sam fakt doprowadzenia do referendum jest swoistym policzkiem i pewnym wotum nieufności wobec burmistrza.

http://www.radiopoznan.fm/n/t0pwh6
KOMENTARZE 0