Chodzi o to, by uświadomić ludziom, że tzw. "ostry dyżur" to nie przychodnia, ale oddział, na który trafiają ludzie z zagrożeniem życia. Często na SOR przyjeżdżają pacjenci, którzy chcą w ten sposób szybciej wykonać badanie, czy skorzystać z porady lekarskiej blokując jednocześnie dostęp osobom, którym potrzebna jest pilna pomoc - mówi rzecznik kaliskiego szpitala Paweł Gawroński.
- Ruszamy z Kampanią "Sor(ry) tu się ratuje życie". Kampania ma na celu uświadomienie pacjentom do czego służy Szpitalny Oddział Ratunkowy. SOR jest to miejsce, do którego powinni trafiać tylko i wyłącznie pacjenci znajdujący się w bezpośrednim stanie zagrożenia życia. Wszyscy inni pacjenci, czyli tacy, którym nie grozi niebezpieczeństwo utraty życia, a trafiają do SOR-u stanowią tak naprawdę zagrożenie dla pozostałych pacjentów, którzy mogą nie uzyskać na czas pomocy, której pilnie potrzebują - dodaje Gawroński.
Kaliski szpital włączył się w kampanię informacyjną zainicjowaną przez szpitale na Śląsku. Kolejki pacjentów na SORach to nie jedyny problem tych oddziałów. To także brak dostatecznego sprzętu i braki kadrowe. Nad zmianami w funkcjonowaniu oddziałów pracuje polski parlament.
Na kaliski SOR dziennie trafia ok. 100 pacjentów. W ubiegłym roku przyjęto 33 tys. osób, co trzecia została hospitalizowana.