Do tej pory przypadki ASF stwierdzano głównie we wschodniej części kraju.
Masowy odstrzał dzików budzi sprzeciw mieszkańców okolicy parku narodowego. Organizatorka protestu Grażyna Ciesielska mówi, że zabijanie dzików jest niehumanitarne.
- Tak się nie robi ze zwierzętami, które mają prawo, żeby żyć na terenach, które należą do nich, a my jesteśmy tylko gośćmi. Nie odnotowano ani jednego przypadku tej choroby na terenie Wielkopolskiego Parku Narodowego. Nie widzimy powodu, żeby uzasadniać odstrzał dzików w WPN tą chorobą - mówi Ciesielska.
Jak mówi dyrektor Wielkopolskiego Parku Narodowego Zbigniew Sołtysiński, odstrzelonych ma być nawet więcej dzików, niż ostatnio ich policzono.
- Na park nałożono obowiązek redukcji 918 sztuk. Poprzednio dziki mieliśmy policzone 30 marca. Populacja oszacowana na 500-600 sztuk, która przyrasta w ciągu roku o jakieś 100-170 procent. Biorąc pod uwagę to, że choroba jest roznoszona także przez ludzi, to oznacza, że choroba w ciągu trzech godzin może się przenieść z kampinoskiego parku do wielkopolskiego parku - dodaje Sołtysiński.
Sołtysiński dodaje, populacja dzika w Wielkopolskim Parku Narodowym jest redukowana od lat, ale nieskutecznie. W ciągu 15 lat liczba dzików zwiększyła się 10 razy.
Polski Związek Łowiecki szacuje koszt odstrzału dzików w całym kraju na przeszło pół miliarda złotych.
Piotr Jaśkowiak