Połączyli pasję do jednośladów z pomaganiem

Wszystko zaczęło się kilka lat temu. Wtedy też, za sprawą miejscowego miłośnika rowerów Sławomira Pasia, do akcji Kręć Kilometry włączyło się kilkuset międzychodzian. Dzięki wysiłkowi mieszkańców miasta, Międzychód stał się trzecim najbardziej aktywnym miastem w Polsce. W nagrodę w mieście odbyła się duża impreza technologiczna, a na ulicach stanęły stojaki rowerowe.

Międzychodzcy cykliści jednak postanowili nie marnować potencjału – od dwóch lat w mieście odbywają się eventy charytatywne. Mówi ich pomysłodawca, Dariusz Wawrzyniak ze Stowarzyszenia Aktywny Międzychód.

Chcieliśmy właśnie w ten sposób zaznaczyć, że oprócz tego, że można jeździć rowerem, biegać, chodzić dla przyjemności, można również tę przyjemność przełożyć w formę takiej pomocy dla dzieciaków czy dla osób niepełnosprawnych. Te 100 osób zawsze przychodzi, a bywało na przykład, że i po 180 osób przychodziło na takie eventy. W tym roku jeszcze się żaden event nie odbył w związku z obecną sytuacją koronawirusa, ale jesteśmy w trakcie rozmowy, żeby jednak dwa eventy jeszcze w tym roku przeprowadzić.

Międzychodzcy cykliści nie poprzestają jednak na lokalnych wydarzeniach. W ubiegłym roku Dariusz Wawrzyniak objechał na rowerze Wielkopolskę, by zdobyć środki na leczenie małego Wojtusia.

Przejechałem dokładnie 823 kilometry, spotykając się po drodze z burmistrzami czy prezydentami miast. To było coś fantastycznego. W tym roku miał się odbyć również wyjazd dla dziewczynek od naszego kolegi ze stowarzyszenia, Macieja. Sytuacja się trochę wymknęła spod kontroli i ten wyjazd jest przełożony. Wiem, że szykuje się tutaj z grupy Kręć Kilometry wyjazd w przyszłym tygodniu jakiś nad morze, takiej małej grupki. Ja osobiście planuje wyjazd od 8 do 12 lipca. Też chcę właśnie jechać w ramach pomocy.

Tym razem mężczyzna zamierza przejechać z Międzychodu do Niechorza i z powrotem – to da blisko 500 kilometrów. Po drodze będzie zbierał pieniądze na leczenie córek Macieja Pieczka z Międzychodu.

W zeszłorocznej akcji dla Wojtusia, mężczyźnie udało się zebrać prawie 13,5 tysiąca złotych. Chłopiec niedawno wrócił z leczenia w Stanach. Cierpiał na bardzo rzadkie schorzenie - w jednej z jego nóg brakowało kości piszczelowej. Dzięki terapii niedawno zaczął chodzić.