Nie pomagają apele i ulotki, a także wielkie akcje informacyjne. Mimo zakazu, do miejskich śmieci trafiają niebezpieczne odpady medyczne.
- Zakłucie igłą niewiadomego pochodzenia wiąże się z kosztownymi badaniami, i strachem dla pracownika - mówi szef Miejskiego Zakładu oczyszczania w Ostrowie Andrzej Strykowski.
- Dużo osób pyta o te czerwone pojemniki, które są przeznaczone na odpady medyczne, jest spore zainteresowanie tym tematem, natomiast ciągle niestety się jeszcze zdarzają takie przypadki wyrzucania igieł do śmieci. Jeżeli chodzi o przychodnie i szpitale, to nie ma problemu, bo to wszystko jest w sposób odpowiedni zorganizowane. Problem jest z tymi małymi gabinetami, ewentualnie z osobami, które same sobie w domu pewne zabiegi wykonują - podkreśla Strykowski.
Niebezpieczne odpady znajdują się nawet w koszach ulicznych. Na zużyte igły są specjalne czerwone pojemniki, które kosztują 2 złote. Zapełnione - bezpłatnie zabiera do utylizacji Miejski Zakład Oczyszczania.