Polska i Europa - według „trójki” na wielkopolskiej liście Koalicji Obywatelskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego – znajdują się pod naporem dwóch groźnych sił. Pierwszą jest Władimir Putin i jego imperialna polityka.
Tym bardziej musimy budować silną zwartą obronną Europę po to, aby Putin nie ośmielił się w dającej się przewidzieć przyszłości iść dalej niż w Ukrainie, której oczywiście chcemy mocno pomagać.
Drugim, wewnętrznym zagrożeniem są – jak mówił Marcina Bosacki na placu Staszica w Pile – „siły z reguły powiązane z Putinem, które chcą rozbijać Unię Europejską, takie jak pan Orban, pani Le Pen, jak pan Salvini i hiszpański Vox".
To są koalicjanci w Europie PiS-u. Zresztą PiS dopiero w tej kampanii swoją antyeuropejską retorykę i praktykę polityczną nieco próbuje stonować, bo wie, że nadal absolutna większość Polaków popiera miejsce Polski w Unii Europejskiej. Oni je osłabiali, my będziemy je wzmacniać.
Poseł Marcin Bosacki – mówiąc o sobie jako o „chłopaku z Łazarza”, który mieszka teraz pod Stęszewem - przyznał, że zdecydował się na start w eurowyborach po to, żeby Wielkopolska miała swoich przedstawicieli w Parlamencie Europejskim. „Trzeba być stąd, trzeba czuć czym żyje Wielkopolska, żeby Wielkopolskę reprezentować” – podkreśla Marcin Bosacki. Kandydat zadeklarował, że jeśli wejdzie do europarlamentu, to założy pięć-sześć w pełni działających biur poselskich w innych miastach regionu, a nie tylko w Poznaniu.