NA ANTENIE: ONE WAY TICKET TO THE MOON/DAVE STEWART, THE SECRET SISTERS
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Mandat za komórkę na przejściu?

Publikacja: 24.05.2017 g.11:05  Aktualizacja: 26.05.2017 g.17:52 Wojciech Chmielewski
Wielkopolska
Czy Polsce zostanie wprowadzony zakaz korzystania z telefonu podczas przechodzenia przez jezdnię?

Na początku maja dziennik "Rzeczpospolita" podał, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji chce wprowadzić zakaz korzystania z telefonu podczas przechodzenia przez jezdnię. Taki przepis znalazł się wśród propozycji, które resort zgłosił do dyskusji w podzespole ds. służb mundurowych Rady Dialogu Społecznego. Później resort sprostował, że na razie konkretnych planów nie ma, ale potwierdził, że sprawa stanie na wspomnianej już Radzie Dialogu Społecznego.

Może czas na poważną dyskusję, o tym gdzie i jak używać telefonów. Czy statystyki policyjne potwierdzają w ogóle zależność między wypadkami na pasach a używaniem komórek?

O "grzechach" pieszych i karach za nie porozmawiamy w audycji "W środku dnia" po godzinie 12.

http://www.radiopoznan.fm/n/Oa86ZW
KOMENTARZE 33
Wiesław 14.06.2017 godz. 10:00
Cyt "A teraz najważniejsza rzecz KAŻDY KIEROWCA SAMOCHODY TO POTENCJALNY MORDERCA!!!"

'Tee Luke' że tak tylko spytam, masz samochód, jeździsz samochodem, ba nawet jako pasażer (również autobusu)? Bo jeżeli tak, to wsiadając do jakiegokolwiek pojazdu kołowego też jesteś potencjalnym mordercą!!! Pamiętaj, że nawet pociągi zabijają ludzi, więc wsiadając do pociągu również stajesz się potencjalnym, biernym ale jednak mordercą! Jednak patrząc z drugiej strony, choćbyś jakimś cudem w ogóle nie poruszał się samochodem to również tłumaczy Twoje skrajnie negatywne podejście do kierowców samochodów. Więc może jesteś rowerzystą? Tak czy siak przesadziłeś z tym twierdzeniem i przy okazji sam sobie strzeliłeś w przysłowiowe kolano nazywając siebie mordercą (choć może o tym wtedy nie pomyślałeś) lub samobójcą, bo patrząc Twoimi kryteriami, to każdego rowerzystę, motocyklistę, motorowerzystę, ba nawet pieszego poruszającego się po drodze lub w jej obrębie (zwłaszcza z komórką w ręce) z powodzeniem można by nazwać samobójcą - prawda?
Heh i jeszcze "Rowerzysta" się z Tobą zgodził nazywając siebie ... potencjalnym mordercą! No ładne rzeczy się tutaj dowiaduję. Ja mógłbym do tego jeszcze dodać samobójcę ale mam nadzieję, że "Rowerzysta" jest rozważnym rowerzystą i nie pcha się na siłę pod maski samochodów nawet jak jest na pierwszeństwie.

Dla odmiany ja nie nazwałbym siebie ani mordercą ani samobójcą mimo iż poruszam się wszystkimi opisanymi wyżej środkami lokomocji, więc coś chyba nie tak z tą Twoją teorią!!! Zresztą daleki jestem od tak negatywnych skrajności nazywania jakiegokolwiek uczestnika ruchu drogowego mordercą!!!

Może lepiej zakończmy już tę rozmowę (kilka razy próbowałem), bo jeżeli ktoś nazywa mnie "potencjalnym mordercą" to moim zdaniem taka rozmowa przestaje być kulturalna.
Dlatego dla odmiany życzę wszystkim miłego weekendu oraz zachowania spokoju, wyobraźni i zdrowego rozsądku na drodze, żeby żaden z nas nie został w przyszłości ani mordercą ani samobójcą.
Rowerzysta 14.06.2017 godz. 02:11
Luke mi „z klawiatury wyjął” to co chciałem napisać jako odpowiedź…. W dodatku zdecydowanie krócej to sformułował. Dziękuję.
Wiesławie, pozostaje mi mieć nadzieję, że w przypadku jakichkolwiek nieporozumień z kimkolwiek, kto zalicza się do grupy tzw. „niechronionych uczestników ruchu drogowego”, czyli tych według Ciebie „słabszych” (motocykle, motorowery, rowery, piesi), nie próbujesz ich przekonać o wyższości swojego samochodu nad ich środkiem transportu (cyt. „W takim razie wsiądź na rower i wjedź (nawet zgodnie KD) pod maskę załadowanemu TIR-owi a może wtedy nie tylko zobaczysz ale i poczujesz wyższość samochodu nad rowerem!”). Odnoszę wrażenie, że znów wracamy do argumentu „duży może więcej”. Życzę też wszystkim uczestnikom ruchu drogowego, aby żaden kierowca TIRa nie próbował w ten sposób przekonywać na drodze nikogo o wyższości swojego pojazdu, niezależnie czy będzie załadowany czy nie….. Pamiętajmy, że na drodze zawsze może znaleźć się „silniejszy”, czy to pojazd szynowy, czy pojazd specjalny….. Zresztą, teraz mogę Tobie zarzucić niepełne przeczytanie/zrozumienie moich wypowiedzi. Wielokrotnie wskazywałem, że żaden przepis nie zastąpi zdrowego rozsądku. Jedno i drugie jest nam wszystkim potrzebne, aby wzajemnie się na drodze szanować i umieć brać odpowiedzialność nie tylko za siebie i „swoich” pasażerów, ale wszystkich uczestników ruchu. Ponadto bardzo wyraźne wskazałem, że „oczywiste oczywistości” takie jak „starcie” małego samochodu (przytoczonego przeze mnie „malucha”) z dużym będzie miało określone skutki definiowane prawami fizyki. Z tym w żadnym momencie nie polemizowałem… Apeluję jednak o wzajemne poszanowanie siebie (i prawa, takiego jakim ono jest).
P.S. mam nadzieję że „wstawka” polityczno-społeczna w żaden sposób nie odnosi się do głównego wątku naszej dyskusji.
Pozdrawiam
Luke 13.06.2017 godz. 21:47
Tak przyglądam się Panów dyskusji i kilka spraw nie daje mi spokoju.
Po pierwsze Panie Wiesławie co Pan się tak tych rowerów uczepił?
Po drugie dlaczego tylko rowerzyści są niefajni? A co z motorami? Pieszymi?

A teraz najważniejsza rzecz KAŻDY KIEROWCA SAMOCHODY TO POTENCJALNY MORDERCA!!! To trzeba sobie uświadomić. Po to jest kodeks drogowy abyśmy się wzajemnie nie pozabijali. Oczywiście że ma Pan racje, że w przypadku zderzenia samochodu z rowerem ale również z pieszym, motorem Ci drudzy nie mają szans... Również kierowca samochodu osobowego nie ma szans z tirem... Co w takiej sytuacji Panie Wiesławie?

Kończąc przypomnę Panom dwie najważniejsze (wg mnie) zasady ruchu drogowego:
1. Każdy uczestnik musi zachowywać szczególną ostrożność
2. Zasada ograniczonego zaufania
Myślę, że gdy KAŻDY poruszający się po drodze będzie przestrzegał tych zasad to wszyscy będziemy o wiele bezpieczniejsi!
Pozdrawiam

PS
Pieszych nie powinno się karać za samo korzystanie w telefonu na ulicy. Karać należy tych pieszych którzy nie potrafią zachować się w obrębie skrzyżowania.
Wiesław 12.06.2017 godz. 17:05
Nie będę już więcej wchodził w dalsze polemiki, bo nie dopuszczasz do siebie żadnych rozwiązań alternatywnych oraz, że tak to ujmę oczywistych oczywistości. Wychodzisz z założenia że to co jest, jest idealne i nie wymaga żadnych korekt czy zmian -a tak nie jest, bo świat nie jest i nigdy nie był idealny. Jednak przede wszystkim należy postawić na bezpieczeństwo - ale o tym już pisałem...

Cyt "Myślę że opisałem to wystarczająco jasno i każdy rozsądny człowiek to zrozumie a złośliwy zawsze znajdzie powód żeby się doczepić”. Masz rację – tu się różnimy i nie przekonasz mnie o tej wyższości (dop. wyższości samochodu nad rowerem).

W takim razie wsiądź na rower i wjedź (nawet zgodnie KD) pod maskę załadowanemu TIR-owi a może wtedy nie tylko zobaczysz ale i poczujesz wyższość samochodu nad rowerem!
Cóż, są ludzie których nic nie otrzeźwi.

Ps. "Zgniły" zachód też myślał, że równe traktowanie wszystkich bez wyjątku tj. ideologia gender, homoseksualizm, laicyzacja, wpuszczanie uchodźców i imigrantów to dobry pomysł. Teraz kiedy ich słaby oraz liberalny laicyzm najechali muzułmanie i wysadzają w powietrze niektórzy dalej myślą że to dobry pomysł! Ja myślę inaczej.
Rowerzysta 09.06.2017 godz. 22:56
Coś mi się wydaje, że tą dyskusję (podobnie jak wiele innych) można prowadzić dłuuuugo. Zwróć uwagę, że poruszamy nowe aspekty niemal w każdej wypowiedzi, a tych jeszcze kilka zostało i jestem przekonany, że również w wielu z nich nie będziemy mieć podobnego zdania. Postaram się jednak nie rozwijać kolejnych wątków, chyba że będziemy kontynuować dyskusję. Ograniczę się do bezpośrednio do Twojej ostatniej wypowiedzi.
Jeśli chodzi o Hetmańską i Drogę Dębińską, to rzeczywiście – pomyliłem miejsca. Nie jestem przekonany, czy rowerzysta ma tam ustąpić pierwszeństwa (nie jeżdżę tam ani rowerem, a i samochodem dość rzadko), ale zakładam że masz rację. Z tego co widać na StreetView, jest to oznakowany przejazd rowerowy… Niemniej rzeczywiście jeśli rowerzysta ten przejazd pokonywałby z dużą prędkością to mógłby być problem. W tym konkretnym przypadku, widziałbym jednak winę rowerzysty przede wszystkim w braku zachowania ostrożności przy przecinaniu chodnika – tu ewidentnie rowerzysta powinien istotnie zwolnić i siłą rzeczy byłby w stanie się zatrzymać również przed ulicą (niezależnie od tego z której strony by jechał). Widoczność na tym fragmencie jest mocno ograniczona, zarówno dla kierujących jak i rowerzystów (cały czas bazuję na StreetView), więc jeśli było tak jak piszesz, to rzeczywiście rowerzysta wykazał się brakiem wyobraźni.
Nie czytałem pobieżnie tego co napisałeś. Odnoszę wrażenie, że prezentujesz pogląd, że transport rowerowy jest jedynie przeszkodą w normalnym funkcjonowaniu reszty społeczeństwa (czytaj zmotoryzowanego) i powinien być zepchnięty na margines w zapisach Prawa o ruchu drogowym. Prawa wodnego nie chciałbyś przenosić w całości na drogi ale w odniesieniu do rowerów – już tak (cyt. „tylko rozsądne i jednoznaczne rozróżnienie rowerzysty od samochodu (bez znaczenia jakiej marki). Raczej nikt nie ma problemu z odróżnieniem roweru od samochodu jak i nikt nie podejrzewa że rowerzysta nawet z rowerem włącznie, będzie cięższy od najmniejszego samochodu”.), przy czym z poprzedniej Twojej wypowiedzi, (cyt. „CZY TRANSPORT ROWEROWY POWINIEN BYĆ TRAKTOWANY NA RÓWNI Z TRANSPORTEM SAMOCHODOWYM? Inaczej mówiąc, czy jeden środek transportu nie powinien być z jakiegoś powodu podporządkowany temu drugiemu?”) wynika jasno i jednoznacznie, że rowerzyści zawsze powinni być traktowani (również w zapisach Prawa o ruchu drogowym) „gorzej”. Byłyby to takie „pojazdy gorszej kategorii”. Nie rozumiem dlaczego miałbym być „ważniejszy” jeśli jechałbym do pracy samochodem, a nie rowerem. Przypominam Ci, że czasem używam samochodu, a czasem rower-w zależności od planów, pogody itp. Cały czas jednak jestem tym samym człowiekiem, wydaje mi się że tak samo ważnym i cały czas cel podróży jest taki sam. Dodatkowo, większość kierowców jadąc do pracy jedzie sama, w pojazdach z 4, 5 lub nawet i 7 miejscami. Dlaczego oni mają być ważniejsi od rowerzystów? Zwróć proszę uwagę, że w zasadzie nie należałoby się ograniczyć do skategoryzowania rowerzystów jako gorszych. Jak zatem potraktować użytkowników pojazdów nazywanych potocznie skuterami, motorowerami (takimi jak kiedyś np. Simson, czy nawet „motorynka”, choć tych się już nie spotyka, ale Simsony jeszcze widuje się w ruchu ulicznym itp.), motorowerami rozumianymi jako pojazd wyposażony zarówno w silnik (spalinowy lub elektryczny) jak i pedały, motocyklami, do prowadzenia których „wystarczy” prawo jazdy kat. B, motocykle, do których prowadzenia wymagane jest prawo jazdy kat. A itp. Dodatkowo jeszcze pamiętam takie pojazdy spalinowe trójkołowe, użytkowane najczęściej przez osoby niepełnosprawne (wiem, też już ciężko taki spotkać). Tu też różnica mas i gabarytów jest znacząca w porównaniu z samochodami. Jak proponujesz ustawić hierarchię i który rodzaj, któremu miałby być podporządkowany? Trochę by z tym jednak było kłopotów…
Moja pierwsza wypowiedź, w której pozwoliłem sobie nie zgodzić się z Tobą w kwestii wymuszania pierwszeństwa miała na celu wskazanie, że nie zawsze to rowerzysta wymusza pierwszeństwo na samochodzie, częściej jest jednak odwrotnie.
Przywołany przez Ciebie przykład rowerzysty na A2 już był również przeze mnie przytoczony. Niemniej jednak, był to jeden „bohater” w znacznej grupie rowerzystów poruszających się po Poznaniu i okolicach, więc jednak odsetek ten nie jest chyba znaczny. Ale tu, żaden z nas nie ma danych statystycznych, więc myślę, że akurat ten wątek można zakończyć.
No i jeszcze została kwestia tej riposty odnośnie, jak to nazwałeś „wyższość, wagę i powagę transportu samochodowego nad transportem rowerowym. Myślę że opisałem to wystarczająco jasno i każdy rozsądny człowiek to zrozumie a złośliwy zawsze znajdzie powód żeby się doczepić”. Masz rację – tu się różnimy i nie przekonasz mnie o tej wyższości. Podobnie nie przekonają mnie zapaleńcy rowerowi o przewadze transportu rowerowego nad innym rodzajem transportu… Uważam, że skoro wszyscy jesteśmy użytkownikami dróg, obowiązują nas równe prawa i obowiązki. Ty twierdzisz, że jest to niesprawiedliwe, bo rowerzyści (ale czy tylko?) powinni być podporządkowani samochodom, a ktoś inny uważa że powinno być odwrotne. Na szczęście ustawodawcy wyśrodkowali te stanowiska, i moim zdaniem jest to słuszne i w pełni uzasadnione. Żeby było jasne – uważam, że rodzaj transportu (wybór właściwego środka) zależy od sytuacji. Z pewnością w wielu sytuacjach transport samochodowy będzie bardziej uzasadniony. Są jednak też takie sytuacje, w których transport rowerowy sprawdzi się równie dobrze, ale są i takie, w których transport rowerowy będzie bardziej pożądany. Ja mam swoje kryteria wyboru, przynajmniej jeśli chodzi o samochód osoby i rower, Ty masz swoje, z pewnością odmienne. Zwróć też proszę uwagę, że równie dobrze moglibyśmy dyskutować nad wyższością transportu kolejowego nad samochodowym. Swego czasu była akcja „Tity na tory” i myślę że też idea była słuszna. Czy się sprawdziła, albo czy miała szansę się sprawdzić? Zależy od oceniającego. Tak więc jak widzisz, w tym przypadku możemy dyskutować, podobnie jak w jednym ze starych kabaretów „nad wyższością Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy”, lub odwrotnie. Fakt pozostaje faktem – ustawodawca proponuje równe traktowanie wszystkich znajdujących się na drodze, niezależnie od gabarytów, masy, rozwijanej prędkości, pojemności silnika (jeśli pojazd ma silnik) itp. Moim zdaniem jest to słuszne i cieszę się, że tak jest. To stanowisko jest niezależne od tego, czy biorę kluczyki od samochodu, czy wsiadam na rower.
Pozostaje mi życzyć Tobie, Obserwatorom naszej dyskusji i Redakcji spokojnego weekendu.
Wiesław 09.06.2017 godz. 16:29
A miałem już zakończyć ten wątek z mojej strony.
Cyt " Jednak mam drobny komentarz dot. tego ronda pod Hetmańską… Niestety, tym razem nie z punktu widzenia rowerzysty, bo akurat tamtędy nie jeżdżę rowerem, ale samochodem (jadę Dolą Wildą na trasie od Aquanetu do centrum i z powrotem) i nie spotkałem się jeszcze z sytuacją o której wspomniałeś (przejazd rowerzysty tuż przed maską samochodu). Jednak nawet w takim przypadku, zgodnie z literą prawa, to rowerzysta ma pierwszeństwo."

Przeczytaj proszę uważniej mój komentarz. Napisałem w nim tak:
"Przez Drogę Dębińską (pod wiaduktem ul. Hetmańskiej) jest przejazd dla rowerów gdzie rowerzysta ma obowiązek ustąpić pierwszeństwa samochodom. Jednak osobiście byłem świadkiem jak rowerzysta bez chwili zawahania ze sporą prędkością przemkną tuż przed maską mojego samochodu (nawet nie zdążyłem zareagować)..."
Pomyliłeś więc miejsca. Tam nie ma ronda a na przejeździe Drogi Dębińskiej o której napisałem rowerzysta nie ma pierwszeństwa.

Cyt "Jeszcze kilka zdań dot. Prawa o ruchu drogowym i Prawa wodnego. Jak już powiedziałeś, jeździsz samochodem, podejrzewam że osobowym? Załóżmy że tak. Czy dojeżdżając do skrzyżowania, znajdując się na drodze z pierwszeństwem przejazdu, załóżmy średnim samochodem, klasy Opla Astry czy coś takiego, chciałbyś się zastawiać czy nadjeżdżający do tego samego skrzyżowania samochód typu VW Caddy ze skrzynia ładunkową jest zapakowany i tym samym trudniej mu będzie się zatrzymać niż Tobie?"

Szkoda że czytałeś pobieżnie to co napisałem. Przecież wyraźnie napisałem (nawet dwa razy!) że prawo wodne nie powinno być żywcem przeniesione na drogi a jedynie brane pod uwagę. Ponadto, oczywiście że nie proponuję np. ważenia samochodów na drodze tylko rozsądne i jednoznaczne rozróżnienie rowerzysty od samochodu (bez znaczenia jakiej marki). Raczej nikt nie ma problemu z odróżnieniem roweru od samochodu jak i nikt nie podejrzewa że rowerzysta nawet z rowerem włącznie, będzie cięższy od najmniejszego samochodu.

Cyt "Nigdy tez nie twierdziłem, że rowerzysta ma zawsze i wszędzie absolutne i bezwarunkowe pierwszeństwo."
Wcześniej napisałeś "Dlatego, nie do końca mogę się zgodzić z Twoim zdaniem odnośnie wymuszania pierwszeństwa przez rowerzystów na przejazdach rowerowych."

Po prostu chodziło mi o to, że rowerzyści również bardzo często wymuszają pierwszeństwo przejazdu, nawet na przejazdach rowerowych z czym Ty się nie zgadzałeś a mówi o tym powyższy cytat z Twojego komentarza. Ponadto podałem do tego przykłady.

Cyt "Nie wiem jaki odsetek poruszających się na rowerach nie zna przepisów i uważa się za „święte krowy”, ale zakładam że jednak wsiadając na rower każdy zdaje sobie sprawę z zagrożeń jakie na niego czyhają."
Możesz być pewien, że wielu ludzi nie znając przepisów ruchu drogowego nie zdają sobie sprawy z zagrożenia a przykładem niech będzie kilka dni temu potrącony rowerzysta (dorosły człowiek) na autostradzie A2 w okolicach Lubonia, który nie wiedział, że na autostradzie nie wolno jeździć rowerami. Ponadto cała rzesza dzieci na rowerach (a tych jest ogrom) nie ma pojęcia o zawiłościach Kodeksu Drogowego i znakach.

Co do Twojego ostatniego komentarza to kolejny raz nadinterpretujesz to co napisałem! Nie wiem czy robisz to celowo czy może nic nie rozumiesz z mojego przekazu? I zaprawdę powiadam Ci nie idziesz "moim tokiem rozumowania" !!! Aż mi się nie chce kolejny raz tłumaczyć i udowadniać wyższość, wagę i powagę transportu samochodowego nad transportem rowerowym. Myślę że opisałem to wystarczająco jasno i każdy rozsądny człowiek to zrozumie a złośliwy zawsze znajdzie powód żeby się doczepić. Takie jest moje zdanie na ten temat a Ty możesz mieć inne i tyle w temacie.
Rowerzysta 09.06.2017 godz. 13:01
Nie mogę powstrzymać się jednak od riposty na ostatni Twój post, wysłany tuż przed moim. Nie widzę podstaw, aby jeden środek transportu miał być podporządkowany w stosunku do innych. Prawo obowiązuje równo wszystkich jego odbiorców – w tym przypadku uczestników ruchu. Idąc Twoim tokiem rozumowania, aby gospodarka się poprawnie rozwijała i firmy mogły płynnie funkcjonować, należy w całości usunąć z dróg pojazdy osobowe indywidualnych użytkowników, pozostawiając jedynie transport towarów, spedycje i ewentualnie podróże służbowe (czyli takie, które związane są bezpośrednio z działalnością firmy). Wszyscy pozostali użytkownicy dróg powinni się „przesiąść” na komunikację zbiorową, a ta powinna być podporządkowana w stosunku do przejazdów służbowych. Wówczas ograniczylibyśmy ilość wypadków i poszkodowanych w wypadkach niemal do 0. Zwróć uwagę, że jadąc np. na wakacje stanowisz jedynie przeszkodę dla TIRów wożących np. szybko psujące się produkty.
Rowerzysta 09.06.2017 godz. 12:52
Drogi Wiesławie,
trochę się rozpisałem, ale po Twojej wypowiedzi wnioskuję, że udało mi się Ciebie przekonać, przynajmniej w odniesieniu do mojego przykładu z Głogowską :)
Jeszcze kilka zdań dot. Prawa o ruchu drogowym i Prawa wodnego. Jak już powiedziałeś, jeździsz samochodem, podejrzewam że osobowym? Załóżmy że tak. Czy dojeżdżając do skrzyżowania, znajdując się na drodze z pierwszeństwem przejazdu, załóżmy średnim samochodem, klasy Opla Astry czy coś takiego, chciałbyś się zastawiać czy nadjeżdżający do tego samego skrzyżowania samochód typu VW Caddy ze skrzynia ładunkową jest zapakowany i tym samym trudniej mu będzie się zatrzymać niż Tobie? Masz rację, praw fizyki się nie zmieni, a problem przeciążeń i energii przy zderzeniach, z punktu widzenia fizyki jest jednak dość skomplikowany. Ale po to są przepisy (być może nie są one idealne), aby je respektować. Między innymi dlatego, ciężkie samochody powinny poruszać się z taką prędkością, aby był w stanie się zatrzymać przed przeszkodą – zgodnie z Prawem o ruchu drogowym (dostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze), a aby prowadzić pojazd ciężarowy trzeba mieć dodatkowe kwalifikacje… Oczywiście żaden przepis nie zastąpi zdrowego rozsądku, i tu się chyba wszyscy zgadzamy. Również oczywiste jest o, że możemy prezentować różne punkty widzenia w temacie, który z przepisów jest mniej lub bardziej nieodpowiedni, a które są OK, w tym również w tych tematach poruszonych przez Ciebie. Nigdy tez nie twierdziłem, że rowerzysta ma zawsze i wszędzie absolutne i bezwarunkowe pierwszeństwo. Chciałbym jedynie, aby tam gdzie je ma, było respektowane. Odnosząc się do przykładów podanych przez Ciebie w ciągu ul. Dolna Wilda (rondo pod Hetmańską, o ile dobrze Cię zrozumiałem), przy Dębinie i przy A2, to zwróć proszę uwagę, że podkreśliłem, że bezkrytyczne przejeżdżanie/przechodzenie w poprzek jezdni jest, delikatne mówiąc – mało rozsądne… (choć, szczerze mówiąc-zgodne z literą prawa). Nie pochwalam w żadnym razie takich zachowań. Oczywistym jest również że ignorowanie sygnalizacji świetlnej jest równie nieodpowiedzialne. Nawiasem mówiąc, o ile mi wiadomo, po chodniku wzdłuż Dolnej Wildy biegnie z jednej strony droga pieszo-rowerowa, a po drugiej świeżo wykonana droga dla rowerów, ale to jest temat poboczny. Jeszcze raz podkreślam, że przyznaję Ci absolutną rację, że przejeżdżanie/przechodzenie „na czerwonym” nie może być akceptowane. Ale jest to świadome łamanie przepisów i w razie kolizji nie będzie wątpliwości kto zawinił. Jednak mam drobny komentarz dot. tego ronda pod Hetmańską… Niestety, tym razem nie z punktu widzenia rowerzysty, bo akurat tamtędy nie jeżdżę rowerem, ale samochodem (jadę Dolą Wildą na trasie od Aquanetu do centrum i z powrotem) i nie spotkałem się jeszcze z sytuacją o której wspomniałeś (przejazd rowerzysty tuż przed maską samochodu). Jednak nawet w takim przypadku, zgodnie z literą prawa, to rowerzysta ma pierwszeństwo. Oczywiście nie twierdzę, że takie zachowanie (wjeżdżanie „na pełnej prędkości” rowerzysty na przejazd) jest rozsądne, ale w zasadzie to samochód powinien przepuścić rowerzystę, podobnie jak i pieszego. Gdybym chciał być złośliwy, to napisałbym, że również na samym rondzie powinieneś (Ty podobnie ja i ja jadąc samochodem) zachować taką prędkość, abyś był w stanie zatrzymać samochód „w miejscu”, jeśli nagle pojawiłby Ci się przed maską, nawet szybko jadący rowerzysta. Ale nie będę złośliwy, i przyznam Ci rację, że nadmierna prędkość niektórych rowerzystów w rejonie skrzyżowań jest delikatnie mówiąc – mało rozsądna i niezgodna z ogólną zasadą zachowania szczególnej ostrożności przy dojeżdżaniu do skrzyżowania i skrajnie sprzeczna z zasadą ograniczonego zaufania. Zgodzę się również z Tobą, że obecnie Kodeks drogowy wymaga od kierowców tego, żeby jednocześnie obserwowali przestrzeń dookoła głowy i jest fizycznie niemożliwe.
Również się z Tobą zgodzę, że Karta Rowerowa to nie był zły pomysł – sam taką gdzieś jeszcze posiadam. Nie wiem jaki odsetek poruszających się na rowerach nie zna przepisów i uważa się za „święte krowy”, ale zakładam że jednak wsiadając na rower każdy zdaje sobie sprawę z zagrożeń jakie na niego czyhają. Pozdrawiam serdecznie i też mam nadzieję że nie spotkamy w zbyt bliskim kontakcie na drodze, niezależnie od pojazdów jakimi będziemy się poruszali. Szerokiej drogi.
Wiesław 09.06.2017 godz. 12:41
I może jeszcze tak zupełnie na zakończenie.
W związku z całą tą naszą rozmową nie można nie zadać jednego podstawowego pytania.
CZY TRANSPORT ROWEROWY POWINIEN BYĆ TRAKTOWANY NA RÓWNI Z TRANSPORTEM SAMOCHODOWYM? Inaczej mówiąc, czy jeden środek transportu nie powinien być z jakiegoś powodu podporządkowany temu drugiemu?
Głównym i bezsprzecznie podstawowym naziemnym środkiem transportu jest transport samochodowy. Na nim opiera się ludzkość i wszystkie gałęzie naszej egzystencji. Wszystkie firmy głownie opierają się transporcie samochodowym, również te dbające o nasze zdrowie jak i bezpieczeństwo. Transport samochodowy funkcjonuje każdego dnia w roku przez 24 godziny na dobę i niemal non stop w maksymalnym obciążeniu. Tymczasem transport rowerowy jest znikomy, nie opiera się na nim żadna gałąź przemysłu, prowadzony jest w zasadzie tylko w porze dziennej i co najważniejsze jedynie sezonowo przez kilka miesięcy w roku, gdyż nasze warunki klimatycznie nie są stworzone do tego typu komunikacji.

Moim zdaniem z tych bezsprzecznych względów transport rowerowy winien być podporządkowany pojazdom samochodowym a nie traktowany jak równy z równym. Takie uwarunkowanie podporządkowania choć nie ułatwiałoby transportu rowerzystom to zapewne nie stwarzałoby tylu tragicznych sytuacji z ich udziałem. Zresztą w tej kwestii nawet przyznałeś mi rację. Czyż nie jest tak, że życie ludzkie powinno być najważniejsze i zarazem ważniejsze od istniejących przepisów?
Wiesław 09.06.2017 godz. 11:00
Ale żeś się kolego Rowerzysto rozpisaaaaałłłłłł.... Może Ci dorównam ;)
Tak, myślę że prawo wodne czyli pierwszeństwo szybszego, bardziej widocznego i większego a co za tym idzie pojazdu trudniejszego do zatrzymania powinno być brane pod uwagę przy pisaniu Kodeksu Drogowego. Napiszę jeszcze raz bo to ważne; nie mówię że powinno być takie same ale że powinno być brane pod uwagę. Myślę, że piszący Kodeks Drogowy zapomnieli, że jego nadrzędnym celem winno być ludzkie bezpieczeństwo i logika a nie wymuszanie na ludziach często nielogicznych, irracjonalnych zachowań i walka z naturą oraz prawami fizyki których żaden przepis nie zmieni. Bo jak inaczej nazwać sytuację kiedy musi się zatrzymać ciąg samochodów a w nim np. pełen autobus stojących ludzi, 40 tonowy TIR, 20 tonowa ciężarówka ze żwirem i wiele innych pojazdów, bo jeden pieszy czy jeden rowerzysta chce bez zatrzymania pokonać drogę??? Kodeks Drogowy ustalają ludzie i to że tak ustalili nie znaczy wcale że jest to mądre czy dobre, bo ludzie to istoty omylne. Dlatego ci sami ludzie powinni korygować kodeks jeżeli jakiś paragraf wprowadza więcej złego niż dobrego, stwarza większe zagrożenie niż bezpieczeństwo na drogach. KODEKS DROGOWY MA POMAGAĆ LUDZIOM A NIE NARAŻAĆ ICH NA NIEBEZPIECZEŃSTWO.
Może posłużę się przykładem, że wprowadzane lub nie wprowadzane zmiany nie zawsze są dobre.
1. Wprowadzenie przepisu, że pieszy ma pierwszeństwo nie tylko na przejściu ale już stojąc na chodniku w pobliżu niego, wprowadzać może spore zamieszanie, bo może to wymuszać zatrzymanie nie rzadko całego ciągu samochodów kiedy tymczasem pieszy wcale nie ma zamiaru przejść przez jezdnie a jedynie akurat zatrzymał się w tym miejscu na chwilę z jakiegoś powodu (np. żeby sprawdzić coś w telefonie ;). Jest to tym bardziej kuriozalne, że w ostatnich latach zmagamy się z coraz większymi korkami na drogach.
2. Zastępowanie w miastach jezdni samochodowych pasami dla rowerów co doprowadza do jeszcze większych korków, kiedy tymczasem drogi rowerowe przez większość roku są puste a nawet w sezonie przejeżdża nim znacznie mniej rowerów niż mogłoby przejeżdżać samochodów.
3. I może jeszcze jeden (na czasie). Przez wiele lat Poznań nie wprowadzał na skrzyżowaniach sekundników usprawniających ruch i zwiększających bezpieczeństwo. Ich pozytywny wpływ potwierdziło już wiele miast gdzie zostały zamontowane, jednak władze Poznania uparcie twierdziły że są zbędne a nawet szkodliwe. O dziwo teraz jednak idą po rozum do głowy.
Tymi kilkoma przykładami (które można mnożyć) chcę jedynie pokazać że nie wszystkie wprowadzane przepisy są słuszne i przyjazne ludziom.
Oczywiście i tutaj się z Tobą zgadzam, że każdy użytkownik drogi powinien przestrzegać istniejące przepisy, nawet jeżeli one są złe i niebezpieczne, bo ich nie przestrzeganie stwarzać będzie jeszcze większe zagrożenie.
Napisałeś "Dlatego, nie do końca mogę się zgodzić z Twoim zdaniem odnośnie wymuszania pierwszeństwa przez rowerzystów na przejazdach rowerowych." Przypominam, że prawo o ruchu drogowym nie daje bezwzględnego pierwszeństwa rowerzystom na przejazdach rowerowych. Rowerzysta w wielu przypadkach jest zobowiązany przepuścić jadący pojazd albo czekać na zielone światło. Ponadto wielu rowerzystów przejeżdża rowerami nie tylko na przejściu dla pieszych ale nawet na czerwonym świetle!
Może posłużę się przykładem. Przez Drogę Dębińską (pod wiaduktem ul. Hetmańskiej) jest przejazd dla rowerów gdzie rowerzysta ma obowiązek ustąpić pierwszeństwa samochodom. Jednak osobiście byłem świadkiem jak rowerzysta bez chwili zawahania ze sporą prędkością przemkną tuż przed maską mojego samochodu (nawet nie zdążyłem zareagować). Przed kolizją dzieliły ułamki sekundy!
Inne dwa przykłady gdzie kilka razy w roku dochodzi do potrąceń rowerzystów przejeżdżających na czerwonym świetle przez przejście dla pieszych!!! Jedno przejście dla pieszych mieści się w ciągu ulicy Dolna Wilda w okolicy wiaduktu A2. Wzdłuż Dolnej Wildy biegnie chodnik po którym notorycznie do Lubonia poruszają się rowerzyści i na wysokości skrzyżowania z ul.28 Czerwca 1956 pokonują przejście dla pieszych bez względu na czerwone światło. Drugim miejscem jest przejście dla pieszych na wysokości parku Dębina, gdzie rowerzyści wracając do domu z parku na osiedle Dębina przejeżdżają między samochodami przez wspomnianą ul.Dolną Wilda. W tych dwóch miejscach bardzo często dochodzi do potrąceń bo rowerzyści wymuszają pierwszeństwo!!!
Takich miejsc i sytuacji zapewne jest mnóstwo jednak nie chodzi tutaj o ściganie się kto popełnia więcej błędów i kto mniej przestrzega obowiązujące prawo o ruch drogowym. Faktem również jest, że po drogach porusza się wielu rowerzystów nie znających przepisów. Kiedyś wymagana była Karta Rowerowa jednak dzisiaj po liberalizacji prawa i wprowadzaniu nadmiernych przywilejów rowerzystom po drogach jeżdżą ludzie nie mający pojęcia o ruchu drogowym. Kiedyś wszystkie szkoły organizowały kursy na Kartę Rowerową a dzisiaj? Dzisiaj każdy kto ma rower wsiada i jedzie często łamiąc prawo i wbrew logice bo niemal wszystkim wydaje się że rower to pojazd uprzywilejowany. To samo tyczy się pieszych, bo w jednym jak i w drugim przypadku od lat władze miasta robią wszystko żeby ich uprzywilejować a kierowców samochodów najchętniej by unicestwiły.
Kończąc już ten temat pozdrawiam i do zobaczenia na drodze, byle nie w nadto bliskim kontakcie ;)
Rowerzysta 08.06.2017 godz. 20:59
Do Wiesław: jak już wspomniałem równie często poruszam się samochodem, jak i rowerem, więc „widzę” te wszystkie sytuacje z obu stron. Nie chciałbym abyś mnie traktował jako zapalonego rowerzystę, który nie uznaje nic poza swoim rowerem na drodze, ani jako osobę żądającą specjalnych uprzywilejowań dla rowerów. Chciałbym jedynie, aby rowerzysta na drodze, również drodze rowerowej, był traktowany zgodnie z przepisami, tj. jak każdy inny uczestnik ruchu, w tym samochód, a skrzyżowania jezdni z drogami rowerowymi, jak każde inne skrzyżowania, na których obowiązują te same przepisy, zarówno kierujących samochodami, jak i rowerzystów. O tym mówi Prawo o ruchu drogowym. Dlatego, nie do końca mogę się zgodzić z Twoim zdaniem odnośnie wymuszania pierwszeństwa przez rowerzystów na przejazdach rowerowych. Jadąc samochodem i znajdując się na drodze z pierwszeństwem przejazdu nie będę się przecież zatrzymywał, żeby sprawdzić czy z podporządkowanej ktoś nie jedzie, prawda? Dlaczego jadąc rowerem na drodze z pierwszeństwem miałbym się zatrzymać. Pamiętaj proszę, że nie chcę tej Głogowskiej z moich przykładów przecinać w poprzek, ale jadę cały czas wzdłuż niej. Myślę, że później to jeszcze rozwinę, ale może spróbuję odnieść po kolei do Twoich argumentów i wątpliwości z ostatniej wypowiedzi:
Przywołałem Prawo wodne, bo zgodnie z nim, jednostka większa (z definicji mniej zwrotna) ma zawsze pierwszeństwo przez jednostką mniejszą (Z definicji bardziej zwrotną). Z jednej z Twoich wypowiedzi wywnioskowałem, że taki model rozwiązań dopuszczasz, cyt.: „Reasumując; rozpędzony samochód z dużą masą znacznie trudniej zatrzymać, jest większy i bardziej widoczny, zwłaszcza w ciągu samochodowym niż sporadyczny o mniejszych gabarytach rowerzysta. Dlatego w miejscach gdzie krzyżują się drogi dla rowerów jak i samochodów to rowerzysta winien zachować większą ostrożność i ustąpić przejazdu rozpędzonym samochodom.” Jest to sytuacja, wzięta wprost z prawa wodnego. Równe dobrze moglibyśmy rozpatrywać kolizję „malucha” z „TIR”-em. Wiadomo z góry, że niezależnie od tego kto miał pierwszeństwo, tą „potyczkę” wygra TIR. Niestety wypadki są, były i będą, i w takim przypadku zawsze pojazd o większym pędzie (i jego pasażerowie) ucierpią mniej niż osoby znajdujące się w mniejszym pojeździe. W tym kontekście rower/rowerzysta jest oczywiście najbardziej narażony na uszczerbek i tu nie ma wątpliwości, że zsiadając za każdym razem z roweru i przeprowadzając rower, zminimalizowalibyśmy ilość ofiar wypadków wśród rowerzystów. Jednak tu chodzi o poszanowanie przepisów o ruchu drogowym i znaków przez wszystkich uczestników ruchu drogowego, również w stosunku do wszystkich jego uczestników. Tu, niestety, w wielu przypadkach nie ma tego respektu na linii kierowca-rowerzysta, jednak częściej ze strony kierowców (w tym miejscu chciałbym przypomnieć, że również jestem użytkownikiem samochodu osobowego).
Cyt.: „Bez przesady; owszem moja propozycja mogłaby być czasami uciążliwa dla rowerzystów jednak z całą pewnością nie jednemu uratowałaby zdrowie a może nawet życie. Po pierwsze, o pierwszeństwie przejazdu decydują znaki drogowe”. Właśnie o znaki drogowe i ogólne zasady zawarte w Prawie o ruchu drogowym tu chodzi. Droga dla rowerów powinna być traktowana na równi z jezdnią a skrzyżowania jezdni z drogami rowerowymi – jak skrzyżowania jezdni. Jak już przyznałem Ci rację, taka propozycja przyczyni się znacznie do ograniczenia ilości ofiar, jednak znów wracamy do przykładu kolizji „maluch-TIR”. Owszem, skrzyżowania jezdni są gęste (chyba jednak nie tak gęste jak skrzyżowania jezdnia-droga rowerowa), ale wszyscy przejeżdżający przez te skrzyżowania w sposób naturalny respektują zapisy Prawa o ruchu drogowym, czego brakuje często (nie zawsze, ale naprawdę często) na skrzyżowaniach jezdnia-droga rowerowa. Jak widzisz, nie chcę jeździć „na ślepo”, lecz chcę być równoprawnym uczestnikiem ruchu drogowego, niezależnie od tego czy jadę rowerem, motocyklem, TIR-em, czy innym pojazdem dopuszczonym do ruchu.
Cyt. „Jednak utworzenie tych dróg nie sprawiło, że rowerzysta jest pojazdem uprzywilejowanym w kontakcie z samochodem, choć jest wielu rowerowych zapaleńców co domagają się takich przepisów”. Chyba się tu zgadzamy, że rowerzysta jak każdy inny, właśnie, każdy inny uczestnik ruchu drogowego ma prawa i obowiązki, wynikające z przepisów Prawa o ruchu drogowym. Mi chodzi głównie o respektowanie tych praw. Nie zapominam też o obowiązkach, jednak o prawach tu raczej dyskutujemy. Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz, że nie należę do takich zapaleńców, o jakich piszesz. Utworzenie dróg dla rowerów, jednak nałożyło na kierowców obowiązek ich uwzględnienia i traktowania skrzyżowań z nimi, jak skrzyżowań z innymi jezdniami. Ponadto, jeśli droga dla rowerów biegnie wzdłuż” jezdni, musi ona być traktowana jako kolejny pas ruchu. Mam nadzieję, że uda mi się to wytłumaczyć na przykładzie w dalszej części.
Cyt.: „. Idąc Twoim tokiem rozumowania i trochę nadinterpretując, jak na drodze spotkasz karetkę pogotowia na sygnale to pewnie od niej też będziesz wymagał zatrzymania się bo Ty jedziesz do pracy rowerem na drodze rowerowej - paranoja prawda?” Odpowiadam – prawda. Prawdą jest również że nadinterpretujesz moją wypowiedź, i to bardzo. Prawo o ruchu drogowym jasno i wyraźnie definiuje pojazd uprzywilejowany. Zgodnie z moją wiedzą nie jest nim ani rower, ani samochód osobowy, ani motocykl, ani ciężarówka, ani…. (można tu wstawić jakikolwiek inny pojazd) , o ile nie jedzie „na sygnale”. Z moich obserwacji wynika jednak, że wielu kierowców wciąż traktuje rowerzystów jak pojazdy zawsze podporządkowane. Podkreślam – nie wszyscy, ale często się tak zdarza. Nawiasem mówiąc, zwróć proszę uwagę jak zachowują się kierowcy pojazdów uprzywilejowanych na skrzyżowaniach. Mam wrażenie, że wykazują się znacznie większą ostrożnością, niż w sytuacji, gdyby nie byli uprzywilejowani. Ale nie o tym dyskutujemy.
Cyt. „A niby gdzie ja napisałem, że macie (rowerzyści) zrezygnować z użytkowania dróg dla rowerów! Cały czas piszę że powinniście zachowywać bezpieczeństwo na drodze i nie jeździć jak święte krowy, którym wszyscy mają ustępować pierwszeństwa.” No i znów wracamy do wzajemnego szacunku kierowców i rowerzystów. Wniosek, który negujesz wyciągnąłem z Twojej wypowiedzi, w której twierdzisz, że kierowca samochodu może nie widzieć rowerzysty jadącego obok niego, którego być może przed chwilą wyprzedził. I tu docieramy do przykładu, który chciałbym przedstawić w kilku wariantach. Wróćmy do Głogowskiej za mostem Górczyńskim w kierunku Komornik. Wydaje mi się to dość dobry przykład, gdyż jeżdżę tam zarówno samochodem, jak i rowerem, wzdłuż Głogowskiej biegnie droga dla rowerów, a sama Głogowska jest dwupasmowa:
Sytuacja 1:
Jadę sobie spokojnie samochodem, podkreślam, samochodem prawym pasem, cały czas prosto. Wolno mi, prawda? W pewnym momencie lewym pasem wyprzedza mnie inny samochód i zaraz po tym, decyduje się na skręt w prawo, dajmy na to, na stację lub do jednego z marketów. Tym samym tuż przed maską przecina mi mój tor ruchu. Chyba się zgodzimy, że takie zachowanie jest skrajnie nieodpowiedzialne, stanowi wymuszenie pierwszeństwa a przez policję zinterpretowana zostanie jako stworzenie zagrożenia w ruchu lądowym. Jeśli nie „wyhamuję” i wpasuję się w jego bok, to chyba jasne że, to on będzie sprawcą tego wypadku. Sytuacja będzie jeszcze groźniejsza, jeśli na drodze poprzecznej będzie przechodził przechodzień i ten wymuszający zatrzyma się w poprzek mojego pasa ruchu, aby przepuścić przechodnia. Podobnie wyglądałaby sytuacja, w której z tego samego marketu wyjeżdżałby pojazd i wpasował się w mój bok, lub co gorsza, chciałby zając od razu lewy pas ruchu i próbował przejechać mi przed maską, prawda? Tym bardziej, jeśli zatrzymałby się w poprzek prawego pasa, bo po lewym jechałby z dużą prędkością samochody. Przecież on wyjeżdża z podporządkowanej, a ja jestem na „głównej”.
Sytuacja 2:
Dokładnie to samo, tylko zamiast jechać samochodem, jadę rowerem po prawym pasie. Widzisz różnicę? Bo ja nie. Nie powinno mieć znaczenia, jakim pojazdem się poruszam. Jeśli samochód by mnie wyprzedzał i jeszcze nie skończył tego manewru a już skręcał w prawo, to oczywiste że mnie „skosi”, podobnie jakby mi wjechał w bok, jeśli jechałbym samochodem. Czyja wina w przypadku takiej kolizji, kto wymusza pierwszeństwo na kim?
Sytuacja 3:
Na drodze jest utwardzone pobocze, po którym poruszam się rowerem. Jak dla mnie znów nie ma różnicy w stosunku do sytuacji 1. A jeśli to pobocze, wydzielone pasami zostanie nazwane drogą dla rowerów i oznaczone odpowiednimi znakami? Wówczas już skręcający z lewego pasa, w stosunku do tej drogi dla rowerów nagle miały mieć pierwszeństwo? Czy może wjeżdżający z ulicy poporządkowanej, przecinający pas nazwany „droga dla rowerów” miałby pierwszeństwo? Oczywiście w przypadku Głogowskiej pomiędzy pasem nazwanym „droga dla rowerów” a głównymi jezdniami jest kawałek pasa zieleni, ale czy to coś zmienia? Cały czas jestem przecież użytkownikiem tej drogi i pełnoprawnym uczestnikiem ruchu, niezależnie od tego czy jadę samochodem, czy rowerem, prawda?
Mam nadzieję, że udało mi się rozwiać Twoje wątpliwości. Wiem, że przykład rysunkowy albo dyskusja „na żywo”, w konkretnym miejscu i na konkretnym skrzyżowaniu (np. na przywołanej przeze mnie Głogowskiej, ale także Bułgarskiej, Leszczyńskiej, Bukowskiej i wielu innych) byłby zdecydowanie bardziej jaskrawy, ale nadal mam nadzieję, że wiesz już o co mi chodzi. Krótko mówiąc, podobnie jak Tobie chodzi mi o respektowanie przepisów Prawa o ruchu drogowym, z tą tylko różnicą, że Ty widzisz jedynie przewinienia rowerzystów, moim zdaniem również tam gdzie tych przewinień nie ma, a ja dostrzegam również błędy lub lekceważenie przepisów przez kierujących samochodami.
Pozdrawiam
Wiesław 08.06.2017 godz. 17:43
Do Rowerzysty.
Cyt "nie przenośmy prawa wodnego na drogi, bo chyba ku temu zmierza Twoje rozumowanie."
Nie widzę związku z tematem. Co ma prawo wodne do ruchu drogowego???

Cyt "W tym ostatnim przypadku, niestety, poruszając się drogą rowerową, zgodnie z Twoją propozycją (przed przejazdem rowerowym zsiadanie z roweru i ustępowanie za każdym razem pojazdom samochodowym), w zasadzie należałoby się poruszać pieszo-prowadząc rower."
Bez przesady; owszem moja propozycja mogłaby być czasami uciążliwa dla rowerzystów jednak z całą pewnością nie jednemu uratowałaby zdrowie a może nawet życie.
Po pierwsze, o pierwszeństwie przejazdu decydują znaki drogowe.
Po drugie, skrzyżowania dla samochodów też są bardzo gęste i nikt z tego powodu nie przejeżdża przez skrzyżowanie bez zachowania ostrożności, zgodnie z przepisami lub nawet zatrzymania się jeżeli wymaga tego sytuacja. Inaczej mówiąc, gęstość skrzyżowań i przejazdów nie powinna uprawniać do jazdy na oślep co niestety często robią rowerzyści!!!

Cyt "Pamiętaj, że dla wielu użytkowników rowerów (w wielu przypadkach również dla mnie), jest to środek transportu równie istotny, jak samochód - służy do dotarcia do celu (np. do pracy) a nie tylko jako możliwość spędzania wolnego czasu."
Ten fakt niczego nie zmienia. Nie ma znaczenia czy rowerzysta jedzie do pracy czy na piknik. Nie jest ważny cel podróży a życie człowieka i jego bezpieczeństwo, więc jest to argument bezzasadny.

Cyt "W tym właśnie celu są wytyczone drogi dla rowerów - aby szybko i bezpiecznie przemieścić się z punktu A do punktu B."
Masz rację, że w tym właśnie celu je wytyczono. Ośmielę się nawet rozwinąć Twoje zdanie, otóż wytyczono je dlatego żeby rowerzyści nie jeździli po drogach dla samochodów bo to dla nich niebezpieczne. Jednak utworzenie tych dróg nie sprawiło, że rowerzysta jest pojazdem uprzywilejowanym w kontakcie z samochodem, choć jest wielu rowerowych zapaleńców co domagają się takich przepisów. O pierwszeństwie przejazdu powinny decydować znaki drogowe bo tak rowerzysta jak i każdy inny użytkownik drogi ma prawa i obowiązki. Nie może być tak, że skoro rowerzysta jedzie po drodze rowerowej to wszyscy inni mają się jemu bezwzględnie podporządkować i robić mu miejsce nie bacząc na przepisy ruchu drogowego a niestety w wielu miejscach rowerzyści wymuszają pierwszeństwo oraz notorycznie rozpędzeni wjeżdżają na przejścia dla pieszych. Idąc Twoim tokiem rozumowania i trochę nadinterpretując, jak na drodze spotkasz karetkę pogotowia na sygnale to pewnie od niej też będziesz wymagał zatrzymania się bo Ty jedziesz do pracy rowerem na drodze rowerowej - paranoja prawda?

Cyt "Z Twojej wypowiedzi jasno wynika, że w celu zachowania bezpieczeństwa, powinniśmy zrezygnować z użytkowania dróg dla rowerów."
No w tym zdaniu to już pojechałeś na całego. A niby gdzie ja napisałem, że macie (rowerzyści) zrezygnować z użytkowania dróg dla rowerów! Cały czas piszę że powinniście zachowywać bezpieczeństwo na drodze i nie jeździć jak święte krowy, którym wszyscy mają ustępować pierwszeństwa.

Nie twierdzę, że kierowcy samochodów są bez winy, tak jak i rowerzyści nie są niewinni. Jednak wielu kierowców wjeżdżając na przejazdy rowerowe zwyczajnie ich nie widzi bo całą uwagę skupiają na samochodach i zdecydowanie wolniej się poruszających pieszych. Dlatego uważam, że obecne prawo o Ruchu Drogowym zbyt liberalnie podchodzi do rowerzystów i dając im nadmierne przywileje wystawia na niebezpieczeństwo. Pozdrawiam
Rowerzysta 2 08.06.2017 godz. 12:44
Karać wszystkich mandatami, bo nie ma na 500+... A rowerzyści to najwięksi patryjoci, bo najwięcej przepisów łamią:-)
RFowerzysta 08.06.2017 godz. 12:18
Drogi Wiesławie,
nie przenośmy prawa wodnego na drogi, bo chyba ku temu zmierza Twoje rozumowanie. Proponuję przejechać się rowerem wzdłuż ul. Głogowskiej, jak to opisywałem przy ostatnim poście, albo jeszcze lepiej wzdłuż ul. Polskiej/Bułgarskiej. W tym ostatnim przypadku, niestety, poruszając się drogą rowerową, zgodnie z Twoją propozycją (przed przejazdem rowerowym zsiadanie z roweru i ustępowanie za każdym razem pojazdom samochodowym), w zasadzie należałoby się poruszać pieszo-prowadząc rower. Proszę, nie wypaczaj też mojej wypowiedzi - nie oczekuję że każdy samochód będzie blokował ruch na drodze krajowej, ale przede wszystkim oczekuję, że pojazd wjeżdżający z ul. podporządkowanej na drogę krajową uwzględni przebiegający bezpośrednio przy niej ciąg rowerowy. Poza tym, zwróć proszę uwagę, że nawet jeśli bym uważał, że to pojazd poruszający się drogą krajową powinien ustąpić rowerzyście, to chyba zgodzimy się, że miałbym całkowitą rację, jeśli rowerzysta i samochód poruszaliby się po tej samej jezdni. W przeciwnym wypadku, jeśli samochód, bezpośrednio po wyprzedzeniu rowerzysty skręcałby w drogę boczną (w prawo), wówczas sytuacja jednoznacznie powinna być traktowana jako wymuszenie pierwszeństwa przez samochód.
Analizując Twoją wypowiedź, wnioskuję, że nigdy nie używałeś roweru jako środka transportu codziennego (możliwe że jedynie w celach rekreacyjnych), oraz że Twoja znajomość Prawa o ruchu drogowym zatrzymała się na etapie, kiedy w Polsce nie było jeszcze dróg dla rowerów. Pamiętaj, że dla wielu użytkowników rowerów (w wielu przypadkach również dla mnie), jest to środek transportu równie istotny, jak samochód - służy do dotarcia do celu (np. do pracy) a nie tylko jako możliwość spędzania wolnego czasu. W tym właśnie celu są wytyczone drogi dla rowerów - aby szybko i bezpiecznie przemieścić się z punktu A do punktu B. Z Twojej wypowiedzi jasno wynika, że w celu zachowania bezpieczeństwa, powinniśmy zrezygnować z użytkowania dróg dla rowerów. W zupełności nie zgadzam się z tym, że rowerzysta powinien się zatrzymać i przepuścić pojazd, jeśli w ciągu drogi dla rowerów jest przejazd rowerowy - polecam lekturę Prawa o ruchu drogowym.
Jedyne z czym mogę się z Tobą zgodzić to temat przejść dla pieszych pokonywanych przez rowerzystów niezgodnie z przepisami, a także częściowo chodników i "rozpędzania" pieszych przez rowerzystów - tu często jeszcze dochodzi do sytuacji, w których rowerzysta powinien zostać ukarany.
Mam jednak wrażenie, że dość mocno odchodzimy od głównego tematu. Może warto (chyba po raz kolejny) rozpocząć ten wątek na antenie z udziałem policjantów i wszystkich zainteresowanych stron. Mam nadzieję, że nie "przegapię" takiej audycji, jeśli będzie emitowana.
Pozdrawiam
Wiesław 08.06.2017 godz. 09:58
Drogi Rowerzysto. W opisywanych przez Ciebie konkretnych przypadkach to rowerzysta powinien się zatrzymać jeżeli samochód pierwszy znalazł się na przejeździe dla rowerów i powinieneś przepuścić auto. Co innego jeżeli rower już się znajduje na przejeździe - tak samo jest z pieszymi na przejściu, wtedy to auto musi ustąpić pierwszeństwa. Ty jednak oczekujesz, że samochód mimo zagrożenia wypadkiem i dużego obciążenia ruchu samochodowego na Drodze Krajowej będzie dodatkowo czekał aż nadjeżdżający z daleka rowerzysta przejedzie, chociaż wcale nie znajduje się jeszcze na przejeździe przez jezdnie. Rowerzystów chcesz traktować jak przysłowiowe "święte krowy" którym zawsze i wszędzie trzeba bez wyjątku ustąpić pierwszeństwa. Wydaje Ci się że jak już ruszyłeś rowerem z miejsca to do celu dojedziesz bez zatrzymywania i wszyscy będą Ci ustępować na drodze (nawet piesi i ciężarówki). Oczekujesz, że to samochód ma się co chwilę zatrzymywać - rower nie. Do takiego właśnie myślenia doprowadzają nadgorliwi zwolennicy rowerów, tym samym narażając ich na kolizje w której zawsze są na straconej pozycji w kontakcie z samochodem.
Reasumując:
1. Przejazd dla rowerów przez jezdnie nigdy nie powinien upoważniać rowerzystę do jego pokonania bez ustąpienia przejazdu pojazdom o większej masie.
2. Pierwszeństwo (zawsze) ma ten pojazd, który pierwszy znalazł się na przejeździe.
3. Każdy rowerzysta przed przejazdem dla rowerów (tak jak pieszy przed przejściem dla pieszych) winien się najpierw przed nim zatrzymać a następnie jeżeli nic mu nie zagraża przejechać przez jezdnię. Natomiast w przypadku przejść dla pieszych dodatkowo po zatrzymaniu rowerzysta powinien rower przeprowadzić a nie przejechać po pasach jak robią to dzisiaj chyba wszyscy rowerzyści, łamiąc tym samym istniejące przepisy Ruchu Drogowego.

Jestem przekonany, że jeżeli każdy użytkownik drogi dostosuje się do tych kilku zasad to wszyscy będą bezpieczni na drodze. Tylko tyle i aż tyle.
Rowerzysta 02.06.2017 godz. 10:21
Do Wiesław. Chodziło mi raczej o sytuacje, z którą co jakiś czas mam do czynienia jadąc rowerem wzdłuż Głogowskiej, za mostem Górczyńskim - w kierunku Komornik. Tam droga rowerowa biegnie równolegle do jezdni - tuż obok niej. Po prawej stronie co kilka-kilkanaście metrów jest wjazd/wyjazd z marketu, stacji, magazynu itp. (do weryfikacji na dowolnej mapie). Nie mogę zgodzić się, że wyjeżdżający samochód z takiego wlotu na drogę krajową jest rozpędzony. Faktycznie, kierowcy wyjeżdżający z tych wjazdów zwracają uwagę na jezdnię główną drogę (bodź co bądź to jest DK nr 5, wielopasmowa), ale już zjeżdżając z tej drogi do marketu, na stację - trochę mniej. Niemniej, nawet wyjeżdżając- z małą prędkością, patrzą JEDYNIE na DK 5 a nie na biegnącą bezpośrednio przy niej drogę rowerową. Najczęściej nawet wjeżdżają na tą drogę dla rowerów, zatrzymują się i oczekują w ten sposób na możliwość wjazdu na DK 5, blokując tym samym ciąg rowerowy. Reasumując - w tych przypadkach byłbym zdecydowanie bezpieczniejszy jadąc po pasie przeznaczonym dla ruchu samochodowego, bo wyjeżdżający/wjeżdżający "miałby szansę mnie zauważyć"? Jadąc drogą przeznaczoną dla rowerów bezpośrednio przy jezdni już jestem dla takiego niewidoczny? Nie wierzę. Tu chodzi raczej o ignorowanie przepisu przez kierujących pojazdami samochodowymi (dodam, że równie często jeżdżę rowerem jak i samochodem, też często jestem pieszym, więc staram się być obiektywny). No i oczywiście poruszając się po części jezdni przeznaczonej dla samochodów na DK 5, w sytuacji, w której obok znajduje się droga dla rowerów w tym samym kierunku, łamałbym przepisy Prawa o ruchu drogowym i miałbym ogromną szansę na zostanie bohaterem podobnym do tego sprzed kilku dni na A2 rowerzysty.... Nie wspominam już o "miłości", jaką darzyliby mnie kierowcy poruszający się Głogowską.
Szczur 27.05.2017 godz. 00:21
A kiedy zaczną karać debili którzy gapią się w komórki w drzwiach lub przejściach w pojazdach MPK?
Wiesław 24.05.2017 godz. 18:00
Dodam jeszcze, że zagrożenia które niżej opisałem spowodowane zostały nadgorliwością rowerowych zwolenników którym zamarzyło się przejeżdżanie przez jezdnie bez zatrzymywania się i nie schodząc z roweru. Wcześniej żeby pokonać jezdnie trzeba było zatrzymać się, zsiąść z roweru i przeprowadzić go przez przejście dla pieszych. Teraz możni tego świata wymyślili na jezdni pasy do przejeżdżania rowerami, doprowadzając tym do niepotrzebnego zagrożenia życia i zdrowia wszystkich uczestników drogi. To kolejny przejaw głupoty kiedy logika przegrywa i rowerzystów stawia się nad kierowcami samochodów zamiast poprawiać bezpieczeństwo. Ot, nadgorliwość gorsza od ......
Wiesław 24.05.2017 godz. 15:04
Do rowerzysty. Nie jestem pewien co dokładnie chciałeś powiedzieć i czy dobrze Cię zrozumiałem. Ale może po kolei. Drogi rowerowe często są oddzielnymi ciągami komunikacyjnymi i nie mają związku z drogami samochodowymi. Jednak co jakiś czas zdarza się że owe drogi przecinają się by chwilę później znowu droga rowerowa biegła z dala od jezdni. W takich przypadkach co jakiś czas dochodzi do sytuacji (z którymi osobiście również się spotykałem), że rowerzysta bez zawahania i zwolnienia znienacka z dużą prędkością przejeżdża przez jezdnię przed maską samochodu, kiedy tymczasem kierowca samochodu wcześniej go nie widział bo rowerzysta jechał swoją drogą rowerową z dala od jezdni. W takim przypadku dochodzi do wymuszenia nieoczekiwanego i gwałtownego hamowania samochodu, które i tak może okazać się zgubne dla rowerzysty. Kierowca samochodu nie ma oczu dookoła głowy, jest skupiony na jezdni i nie zawsze jest wstanie przewidzieć, że nagle na jezdnie bez zawahania wtargnie rowerzysta gdyż wydaje mu się, że skoro robi to w dozwolonym miejscu to nagle pojazd stanie w miejscu bo on ma pierwszeństwo (podobnie jak pieszy na pasach). Dlatego napisałem, że o ile zachowania pieszego jeszcze da się przewidzieć bo jest powolny i w bliskim sąsiedztwie przejścia dla pieszych jest widoczny o tyle rozpędzonego rowerzystę trudniej dostrzec z dala od drogi i przewidzieć jego wtargnięcie na jezdnię. Jak napisałem rowerzysta potrafi w kilka sekund pokonać kilkanaście metrów. Jednak w te same kilka sekund nie zatrzyma się żaden samochód!

Reasumując; rozpędzony samochód z dużą masą znacznie trudniej zatrzymać, jest większy i bardziej widoczny, zwłaszcza w ciągu samochodowym niż sporadyczny o mniejszych gabarytach rowerzysta. Dlatego w miejscach gdzie krzyżują się drogi dla rowerów jak i samochodów to rowerzysta winien zachować większą ostrożność i ustąpić przejazdu rozpędzonym samochodom. Tymczasem rowerzyści zachowują się jak nierozważni piesi którzy wychodzą z założenia że skoro są na pasach (czy przejeździe dla rowerów) to mają bezwzględne pierwszeństwo i każdy ma ich przepuścić. Doprawdy nie jednemu przydałoby się więcej rozsądku, zwłaszcza w trosce o własne życie.
rowerzysta 24.05.2017 godz. 13:07
@ Wiesław. Nie do końca mogę się zgodzić z ta ostatnia wypowiedzią. Niestety przejeżdżając przez drogę, podkreślam, drogę dla rowerów, samochód ja przecina i znajduje się na drodze/wyjeździe podporządkowanej. Dlaczego rowerzystę jadącego droga dla rowerów traktować inaczej niż rowerzystę jadącego poboczem tego samego ciągu komunikacyjnego, ale po pasie przeznaczonym "dla samochodów"? Sam miałem ostatnio taki przypadek w ciągu drogi dla rowerów wzdłuż ul. Głogowskiej, już za mostem Górczyńskie (w kierunku Stęszewa): poruszając się (faktycznie ze stosunkowo dużą prędkością) po drodze dla rowerów - specjalnie wytyczonej, oddzielonej od ciągu "dla samochodów) omal nie zostałem "ścięty" przez samochód osobowy wyjeżdżający ze stacji paliw, czy jakiegoś marketu. Kierowca zaczął się rozglądać i monitorować okolice dopiero w połowie szerokości pasa dla rowerów - pewnie kontrolował sytuację TYLKO na drodze "dla samochodów", całkowicie ignorując ciąg rowerowy. Po prostu uważał, że przecinając drogę dla rowerów nie jest zobowiązany do zachowania się jak na skrzyżowaniu, lub nie wiedział o tej drodze dla rowerów... Oczywiście, jadąc droga dla rowerów, miałem pierwszeństwo, ale marna to pociecha by była, gdyby doszło do kolizji... Oczywiście jest to temat na inną dyskusję...
Stach 24.05.2017 godz. 12:59
A w szkole na lekcjach religii (lub zamiast) niech nauczyciele walczą z tym o czym niżej wspomniałem i uczą pokory, empatii, szacunku dla innych oraz społecznych zachowań
Stach 24.05.2017 godz. 12:55
Od tego należy zacząć, że w przeważającej większości jesteśmy narodem nietolerancyjnych i agresywnych GŁUPCÓW,bez wyobraźni bez szacunku i uczucia empatii dla innych i którym wiecznie gdzieś się spieszy.
Piesi, rowerzyści i kierowcy są po jednych pieniądzach.
Szacunek dla innych, to dla większości pojęcie obce.
Polak to Pan i Panisko. Czy to na chodniku, czy na drodze.
Politycy rządzącej partii świecą przykładem.
Ewa 24.05.2017 godz. 12:45
Do Pana Aspiranta: czy rowerzyści na rowerach szosowych mogą legalnie jeździć drogą dla samochodów, gdy obok jest ścieżka rowerowa?
Wiesław 24.05.2017 godz. 12:40
Problem pieszych wchodzących bez zachowania ostrożności to jedno. Moim zdaniem nawet większe zagrożenie sprawiają rowerzyści którzy ze znacznie większa prędkością i bez zatrzymania przejeżdżają przez jezdnie w miejscach do tego przeznaczonych. Będąc kierowcą w takim przypadku nie wystarczy spoglądać na chodnik bo rowerzysta w ciągu kilku sekund potrafi pokonać nawet kilkadziesiąt metrów i nagle wtargnąć na jezdnie i wtedy rowerzysta ma pierwszeństwo!
Marcin 24.05.2017 godz. 12:27
Ludzie mniej jadu... Tu jest mowa o ludzkim życiu. Dlaczego w krajach europy auta mają obowiązek zatrzymania się przed pasami??
Wojtek 24.05.2017 godz. 12:24
Porozmawiajmy o biegaczach, którzy biegną chodnikiem i wbiegają na przejście ze słuchawkami na uszach.
@28cali 24.05.2017 godz. 12:07
Rozmawiając przez telefon można rozmawiając stanąć przed przejściem, rozejrzeć się i przejść i to cały czas rozmawiając.. Lepiej żeby Policja wzięła się za piszących smsy podczas jazdy samochodem!
Wiesław 10.05.2017 godz. 11:12
Nawiasem mówiąc świetny filmik, przemawiający do ludzkiej wyobraźni.
Wiesław 10.05.2017 godz. 11:06
To co młodzież wyprawia ze smartfonami zakrawa o groteskę ale również może nieść za sobą znacznie poważniejsze konsekwencje. Nadmierne używanie smartfona jest często niekulturalne oraz zagraża bezpieczeństwu i zdrowiu tak fizycznemu jak i psychicznemu.
Jakiś czas temu w restauracji widziałem troje młodych chłopaków jak spożywając jedną ręką obiad w drugiej każdy z nich cały czas trzymał smartfona i coś w nich przeglądali. Również w mojej rodzinie jest delikwent co podczas każdego spotkania przy stole głównie zajmuje się przeglądaniem filmów na YT zamiast rozmową z najbliższymi. Nawet zwracanie uwagi na niewiele się zda.

Naukowcy jakiś czas temu doszli do wniosków, że częste używanie smartfona prowadzi do uzależnienia oraz zaburzeń w pracy mózgu a to już jest choroba. Ponadto fale elektromagnetyczne, na jakich pracują telefony komórkowe, zwane mikrofalami, obejmują zakres od 300 MHz do 300 GHz. Przez wiele lat uważano, że częstotliwość ta jest bezpieczna dla człowieka i nie powoduje żadnych negatywnych skutków. Jednak badania ostatnich lat przeprowadzone w wielu krajach pokazują wyraźnie, że długotrwałe korzystanie z telefonu komórkowego może mieć bardzo negatywny wpływ na nasze zdrowie. Może doprowadzić między innymi do poważnych uszkodzeń naszego DNA rozpinając jego molekuły. Nowoczesne smartfony i tablety nadmiernie używane mogą również wywoływać wiele innych chorób, w tym bezpłodność i nowotwory mózgu.
Oczywistym jest, że korzystanie ze smartfonów stwarza również zagrożenie zdrowia i życia ludzi w ruchu publicznym, które moim zdaniem powinno być ograniczone i tutaj powinno o tym stanowić już prawo.
Miras 10.05.2017 godz. 10:56
Żadne kary nie nauczą rozsądku. Kolejna okazja do łupienia mandatami "przestępców" ? Uświadamiać, uczyć, a nie nakazywać i karać
rzeczywisty 10.05.2017 godz. 08:53
Problem nie leży tylko po stronie używania telefonów. Piesi często korzystają tak z przejść, jak i chodników zupełnie rozkojarzeni, a ich zachowanie niewiele ma wsplnego z tym, co można by nazwać bezpiecznym. Skoro kierowca, nawet na zielonym ma obowiązek zachować szczególną ostrożność na skrzyżowaniu, dlaczego to samo nie dotyczy pieszych. Wystarczy prosty i egzekwowany przepis mówiący o tym, że przed wejściem na przejście, pieszy musi spojrzeć w lewo, w prawo, w lewo i dopiero przechodzić. Nawet gdy ma zielone światło.
kat 10.05.2017 godz. 08:34
Tej @28cali :dostaniesz pasem przez dupe i sie nauczysz!unia to NAKAZY!!!POwiedzial donald "ryzy"
@28cali 10.05.2017 godz. 07:42
A co jak będę przechodził przez pasy rozglądając się jak należy i jednocześnie ROZMAWIAŁ przez telefon?