Są tańce, obrzędy i śpiewy, po prostu tradycja – tłumaczy pomysłodawca festiwalu Zbigniew Kowalski.
- To jest taka specyficzna tradycja, bo to co od 30 lat prezentujemy na scenach festiwalowych, jest możliwe tylko dlatego, że jest przekaz pokoleniowy. To nie są zespoły, które prezentują folklor bukowiński przygotowany sztucznie i na warunki sceniczne. On jest elementem życia, każdej z występujących tu rodzin - dodaje Kowalski.
W festiwalu uczestniczy kilkanaście zespołów ludowych z Polski, Rumunii i Ukrainy. Wszystkich łączy wspólna powojenna historia - masowych przesiedleń. - My mieszkamy już w Polsce, ale musimy pamiętać o naszej tradycji, na szczęście nasze dzieci to lubią – powiedział naszemu reporterowi jeden z uczestników spotkania. - Moja córka i wnuczka lubią to, bo są to klimaty wesołe i historyczne. Przypomina to nasze dawne czasy, także nie ma co narzekać - dodaje nsza rozmówca.
W sobotę festiwal przeniesie się na pilską Wyspę. Tam chętni będą mogli skosztować "bukowińskich" potraw. Finał festiwalu w niedzielę.