Do szpitala z poparzeniami twarzy i rąk trafił samotnie mieszkający mężczyzna, który prawdopodobnie zaprószył ogień.
W domu nie było elektryczności, która mogła być powodem zwarcia. Akcja była trudna, bo ogień szybko się rozprzestrzeniał ze względu na ogromne ilości gromadzonych w domu śmieci.
63-latek cierpiał na chorobę związaną ze zbieractwem. W domu można było znaleźć tony złomu i niepotrzebnych przedmiotów, sterty ubrań i butelek. Sytuacją mężczyzny zainteresowała się opieka społeczna.