Liczący sobie 160 lat dziennik zawiera relację z podróży ks. Feliksa Kowalewskiego po jego aresztowaniu i zesłaniu na Syberię. Kilkudziesięciostronicowa książeczka do zbiorów konińskiego muzeum trafiła w latach 70. ubiegłego wieku, jednak dopiero teraz została odczytana i opracowana.
Ks. Feliks Kowalewski był proboszczem parafii w Lutocinie (woj. mazowieckie). Po wybuchu powstania styczniowego zaangażował się w jego wsparcie.
Z ambony wzywał włościan do przyłączenia się do powstania, czytał odezwy Rządu Narodowego, czyli władz powstańczych. Ponoć odnaleziono też u niego na plebanii jakieś podburzające broszury
– powiedział PAP Jakub Ordon z konińskiego muzeum.
W maju 1863 r. ksiądz został aresztowany. Początkową karę śmierci władze carskie zamieniły na dziesięcioletnią katorgę na Syberii. Z Warszawy, przez Sankt Petersburg, Moskwę, Niżny Nowogród i Irkuck ks. Kowalewski trafił do Piotrowska za Bajkałem. Półtoraroczną podróż zrelacjonował w swoim dzienniku.
Znalazły się w nim również wpisy znanych powstańców styczniowych. Wśród ponad 130 autografów są podpisy m.in. malarza powstańczego Aleksandra Sochaczewskiego, kurierki powstania styczniowego Anieli Radzickiej czy dowódcy w bitwie pod Dobrą Józefa Dworzaczka.
Ordon zwrócił uwagę na podpis Alfonsa Parvet’a opatrzony dopiskiem "obywatel Rzeczypospolitej Szwajcarskiej".
Jest taka niepewna relacja, że brał udział w jednej z bitew, ranny walczył do końca, ratując dwóch powstańców z niewoli u Rosjan. Jak się okazuje nie zginął wtedy, tylko został zesłany na Syberię
– stwierdził Ordon.
W swojej relacji ks. Kowalewski opisuje m.in. przyrodę Rosji, zwyczaje społeczne czy życie religijne. "Są ciekawe cytaty, w których niezbyt korzystnie wypadają mężczyźni rosyjscy – stoją gdzieś pod płotami, próżnują, a kobiety muszą wywozić drewno z lasu czy oporządzać konie" – dodał Ordon.
Ks. Kowalewski w swoim dzienniku, jak zauważył Ordon, unikał tematów politycznych. Niewiele jest też jego osobistych wrażeń, choć w pewnym momencie ksiądz opisuje wzruszenie na widok polskiego kościoła w Irkucku.
Gdyśmy spostrzegli kapliczkę, na której froncie, słowa psalmisty Pańskiego w polskim języku: +Bóg ucieczką i mocą naszą+ napisane, każdego z nas prawie do rozczulenia poruszyły
– zapisał.
"Dziennik to bardzo cenna rzecz, bo pokazuje nam realia lat 60. XIX w., w jakich warunkach zesłańcy podróżowali na Syberię" – ocenił Ordon.
Ks. Kowalewski na wygnaniu przebywał ok. 20 lat. Pod koniec życia powrócił do Polski i zamieszkał u swojego brata; zmarł w 1889 r.
Dalsze losy jego dziennika nie są do końca znane. Wiadomo, że w pewnym momencie w jego posiadanie wszedł łódzki historyk i archiwista Ludwik Waszkiewicz. Po śmierci Waszkiewicza w latach 70. jego zbiory nabyło Muzeum Okręgowe w Koninie.
Publikację pt. "Pamiętnik księdza Feliksa Kowalewskiego proboszcza z Lutocina" nabyć można w konińskim muzeum. Zawiera ona także fotokopie stron oryginalnego dziennika. Jak przekazał Ordon, w przyszłości planowane jest poszerzone wydanie uzupełnione o fotografie autorów podpisów zamieszczonych w dzienniku oraz uwspółcześnioną wersję zapisów księdza Kowalewskiego.